Glik i spółka na minusie w Ligue 1

Piłka nożna
Glik i spółka na minusie w Ligue 1
Fot. PAP

Zakończony w weekend sezon nie był zbyt udany dla polskich piłkarzy występujących we Francji. Żaden z trójki naszych reprezentantów nie zachwycił. Jedynym wytłumaczeniem może być tylko opinia, jaką cieszy się Ligue 1, uważana za najbardziej wymagającą pod względem fizycznym i taktycznym z pięciu najważniejszych lig europejskich.

Igor Lewczuk

Trzyletni kontrakt z Girondins de Bordeaux zakończyl Igor Lewczuk. Ten trzeci, ostatni rok był dla byłego legionisty wyjątkowo nieudany. Przynajmniej zakończył go sukcesem w ostatnim swoim występie. Zagrał połówkę w zwycięskim, wyjazdowym meczu z Caen (1-0).  Zresztą jego zespół też nie zachwycił. Żyrondysci zajęli dalekie, 14-te miejsce w stawce dwudziestu zespołów Ligue 1. Czyżby zmiana właściciela aż tak źle wpłynęła na atmosferę w klubie ? Na formę Lewczuka miały wpływ również liczne kontuzje, kiedy wracał do pełnej dyspozycji zawsze coś nowego mu się przydarzało. W tym sezonie rozegrał zaledwie sześć meczów, w tym trzy w wyjściowej jedenastce. W sumie przez trzy sezony rozegrał 38 spotkań. Tylko ten pierwszy może zaliczyć do udanych (25 meczów, 1 bramka).

 

Rafał Kurzawa

Sporting Amiens zakończyl rozgrywki na 15-tym miejscu.  Na początku sezonu duże nadzieje wiązano tam z Rafałem Kurzawą. Trener Christophe Pelissier liczył, że były zawodnik Górnika Zabrze będzie jednym z głównych atutów linii pomocy. Jego świetna gra lewą nogą miała być sporym atutem dla klubu, którego budżet był jednym z najniższych w Ligue 1. Kurzawa rozegrał w sumie 11 meczów, ale zaledwie dwa razy znalazł się w wyjściowej jedenastce. Zaliczył również jedną bramkę. W styczniu został wypożyczony, z opcją kupna do duńskiego FC Mittjyland. Prezes Sportingu, Bernard Joannin, właściciel słynnej firmy Intersport, tłumaczył mi kiedyś, że Kurzawa był bardzo zamknięty w sobie, małomówny, nie szukał kontaktów. To hamowało jego boiskowe poczynania. Przez długi okres był sam i z trudem znosił brak bliskich. Może fakt zdobycia Pucharu Danii przekona Duńczyków do definitywnego transferu uzdolnionego pomocnika.

 

Kamil Glik

I najlepsze na koniec. Mowa oczywiście o Kamilu Gliku. Bo z nim, podstawowym obrońcą rerezentacji Polski wiązaliśmy duże nadzieje, szczególnie po tym, co pokazał w poprzednim sezonie. W jego klubie AS Monako przez cały ten sezon panował jednak wielki chaos. Najpierw posprzedawano kilku czołowych zawodników (Fabinho, Lemar), dzięki czemu znacznie wzbogaciło się konto Dimitriego Rybolovieva, rosyjskiego właściciela klubu.

 

Jednak, co zrozumiale, miało to ogromny wpływ na grę zespołu. Zwolnienie Leonardo Jardima i zatrudnienie niedoświadczonego Thierry Henry’ego jeszcze bardziej pogorszyło sytuację. Słynny klub zaczął dołować, a powrót na stanowisko trenera Jardima nie okazał się zbawienny..

 

Monako musiało walczyć o ligowy byt aż do ostatniej kolejki. Jakże inny był to sezon od poprzedniego, kiedy klub "spod skały" rywalizował z PSG. Tak Kamil Glik, jak i zresztą Radamel Falcao, nie zaliczą tego sezonu do udanych, ale obaj mają, chociaż częściowo, okoliczności łagodzące.

 

Glik rozegrał aż 33 mecze, wszystkie w wyjściowej jedenastce, na 38 kolejek (1 bramka). Mógł liczyć na zaufanie zarówno Jardima jak i Henry’ego. W sumie, przez trzy sezony gry w Monako, Glik rozegrał 105 meczów (na 114) i zdobył 10 bramek. Wielokrotnie, pod nieobecność Falcao, nosił opaskę kapitana. 

 

WYNIKI I TABELE LIGUE 1

Tadeusz Fogiel z Paryża, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie