NHL: O'Reilly dał drugie zwycięstwo "Bluesmanom" w wielkim finale

Ryan O'Reilly zdobył dwa gole, a St. Louis Blues u siebie pokonali Boston Bruins 4:2 w czwartym meczu finałowej rywalizacji o Puchar Stanleya. W serii do czterech zwycięstw jest remis 2-2. Kolejne spotkanie - w czwartek w Bostonie.
Po raz pierwszy O'Reilly wpisał się na listę strzelców już w 43. sekundzie. Później trwała wymiana ciosów niczym w pięściarskim pojedynku - bramka za bramkę, aż znów ten sam zawodnik trafił do siatki w 51. minucie. Na półtorej minuty przed końcem rezultat ustalił Brayden Schenn.
"Był naszym najlepszym hokeistą przez cały rok i został nagrodzony" - powiedział o O'Reillym skrzydłowy Patrick Maroon.
Jednego z goli dla gości uzyskał Charlie Coyle. W każdym z trzech ostatnich spotkań strzelał bramki i w ten sposób wyrównał osiągnięcie z 1970 roku innego gracza Bruins Johnny'ego Bucyka. "Niedźwiadki" - sześciokrotni zdobywcy Pucharu Stanleya - zwyciężyły wówczas w finale 4-0 ekipę... Blues.
Tegoroczny finał NHL jest bardzo wyrównany, w pierwszym spotkaniu triumfowały "Niedźwiadku" z Bostonu, następnie wygrali hokeiści Blues, po czym znowu na przemian zwyciężały obie drużyny.
- Czułem, że ciężko byłoby nam rywalizować w Bostonie przy stanie 1-3 w serii. Dlatego tak bardzo zależało nam na wygranej. Pokazaliśmy też pewność w swoich poczynaniach, co cechowało nas we wcześniejszych rundach - wspomniał obrońca St. Louis Blues Colton Parayko.
W podobnym tonie wypowiadał się trener tego zespołu Craig Berube. "Wiedzieliśmy, co musimy zrobić, by dziś zwyciężyć. Byliśmy nie do zatrzymania" - ocenił.
Media za oceanem podkreślają, że kiedy Blues pierwsi strzelają gola w pierwszej tercji, to meczów nie przegrywają. A w tegorocznej fazie play off mieli już sześć takich występów.
Przejdź na Polsatsport.pl