Rybus przed szansą na... debiut w kadrze Brzęczka. "Nareszcie mogę lepiej poznać trenera"
Maciej Rybus w piątkowym meczu z Macedonią Północną w Skopje w eliminacjach Euro 2020 będzie miał szansę po raz pierwszy zagrać w reprezentacji Polski prowadzonej przez Jerzego Brzęczka. - Chcę pokazać swoją wartość na boisku – zadeklarował Rybus.
„Ostatni raz w reprezentacji grałem na pechowych dla nas mistrzostwach świata w Rosji. Później jeszcze raz przyjechałem na zgrupowanie, ale z kontuzją i od razu wróciłem do klubu. Nawet nie zdążyłem wówczas poznać się z trenerem i sztabem szkoleniowym. Wreszcie jestem zdrowy” – powiedział obrońca Lokomotiwu Moskwa.
Z powodu urazów w minionym sezonie zagrał w 16 meczach w ligowych, a jego zespół zajął drugie miejsce i zdobył Puchar Rosji. - Miałem problem z pachwiną przez ponad trzy miesiące. Ten uraz nie jest do końca wyleczony. W trakcie okresu przygotowawczego, kiedy mieliśmy po dwa treningi dziennie, ta pachwina dawała się we znaki. Na razie nie zdecydowałem się na zabieg i mogę z tym grać. Od lutego jest w porządku. W końcówce sezonu miałem natomiast problem z mięśniem dwugłowym. Na zgrupowanie przyjechałem dwa dni wcześniej i trenowałem indywidualnie – opisał swoją sytuację Rybus.
Wobec jego absencji największe problemy w drużynie narodowej były z obsadą lewej obrony. - Na tej pozycji też jest rywalizacja, ponieważ mogą zagrać Bartek Bereszyński lub Artur Jędrzejczyk. Oba warianty były już próbowane. Teraz ja muszę pokazać na boisku swoją wartość – podkreślił wychowanek Pelikana Łowicz.
Za czasów Adama Nawałki zmienił pozycję ze skrzydłowego na lewego obrońcę. - W porównaniu do reprezentacji prowadzonej przez Nawałkę, pojawiło się dużo nowych twarzy. Jest trochę mniejsza dyscyplina w trakcie posiłków. Jeżeli ktoś przyjedzie pięć minut wcześniej przed posiłkiem, to może zacząć jeść, a jeżeli ktoś wcześniej skończył, to może odejść od stołu. U trenera Nawałki wszyscy czekaliśmy na sygnał, aby rozpocząć i zakończyć posiłek. Treningi natomiast są dosyć intensywne, ale każdy trener ma swoje schematy – przyznał.
Po nieudanej przygodzie w Olympique Lyon, w 2017 roku wrócił do ligi rosyjskiej. - Chciałbym zostać dłużej w Lokomitiwie. Mam ważny kontrakt jeszcze przez rok i pracuję, aby przedłużyć umowę. Wszystko jest na dobrej drodze. Czuję się dobrze w Moskwie i jeżeli będą mnie chcieli w tym klubie, to chciałbym w nim grać do końca kariery. Natomiast po zakończeniu kariery zamierzam wrócić do Warszawy – przyznał.
Po dwóch kolejkach eliminacji Euro 2020 Biało-Czerwoni z sześcioma punktami prowadzą w grupie G. Po cztery mają najbliżsi rywale Polaków: reprezentacje Macedonii Północnej i Izraela. - Na pewno w Skopje nie będzie nam się łatwo grało. Ta drużyna zrobiła duży postęp w porównaniu do poprzednich lat. Widać, że mają bardzo wybieganych wahadłowych, którzy często podłączają się do akcji ofensywnych. Gra opiera się na doświadczonym Goranie Pandevie. To nie jest drużyna z niższej półki – podkreślił Rybus.
W poprzedniej kolejce Izrael pewnie pokonał u siebie Austrię 4:2, natomiast Polacy pokonali Łotwę 2:0. - Dwa pierwsze mecze pokazały, że te eliminacje mogły się dla nas różnie ułożyć. Łotwa trochę nas postraszyła. Nikt nie spodziewał się takich problemów – ocenił.
W sobotę Rybus wziął drugi ślub z Osetyjką Laną. Pierwsza uroczystość zaślubin odbyła się w Rosji. - Obie uroczystości były bardzo spokojne. Wróciłem na zgrupowanie w niedzielę przed obiadem – zakończył 53-krotny reprezentant Polski.
Do najbliższych meczów reprezentacja Polski przygotowuje się na boiskach KS ZWAR i Polonii Warszawa. W czwartek o godz. 11.30 biało-czerwoni wylecą do Skopje, gdzie dzień później zagrają z Macedonią Północną. Bezpośrednio po meczu zaplanowany jest powrót do Warszawy, gdzie w poniedziałek (10 czerwca) na PGE Narodowym rozegrany zostanie mecz z Izraelem.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze