Obrazki z finału Energa Basket Ligi: Magia siódmego meczu

Koszykówka

Anwil Włocławek zdominował Polski Cukier Toruń w szóstym meczu, ale nie ma na świecie nikogo, kto jest w stanie przewidzieć co zdarzy się w piątek, nawet analizując akcja po akcji sześć dotychczasowych meczów. W piątek o 19.30 w Polsacie Sport transmisja ostatniego meczu - decydującego o mistrzostwie Polski dla Polskiego Cukru Toruń lub Anwilu Włocławek.

W analizie szóstego meczu, który w środę Anwil Włocławek wygrał u siebie 103:85, powtarzały się słowa o charakterze, walce, wytrzymałości. Mówią je nawet trenerzy, podobnie jak wszyscy uczestnicy tej rywalizacji, powtarzają kibice, mobilizując siebie i swoje zespoły. To wszystko jest oczywiście ważne, ale w tej serii - nie ma już tych bez charakteru, bez walki i bez wytrzymałości.


Ja mam wrażenie, że w tej długiej, zaczętej dwa tygodnie temu i trwającej maksymalną długość, serii finałowej ciągle najważniejsze znaczenie mają pomysły i ich wykonanie. Już przed spotkaniem numer "6" zawodnicy mówili o realizacji zagrywek, a po tym spotkaniu była mowa o tym, kto to lepiej robił. Z asystentem trenera kadry narodowej Krzysztofem Szablowskim po meczu w #StudioAdRom Max na YouTube (TUTAJ) analizowaliśmy niemal punkt po punkcie zapisy statystyczne meczu, starając się znaleźć przyczyny takiego stanu rzeczy.


W szóstym meczu torunianie nie prowadzili nawet przez sekundę. Nic nie zmieniła nawet niespodziewana awaria prądu w części Włocławka (obejmującej Halę Mistrzów), po której przerwa między drugą a trzecią kwartą przedłużyła się do ponad godziny. Anwil miał nowy pomysł, grał większość akcji bez zasłon, dzięki czemu obwodowi zawodnicy nie męczyli się w grze jeden na jednego z wyższymi rywalami, ale wjeżdżali pod kosz z równymi sobie lub niższymi. Świetnie to robił Kamil Łączyński, znakomicie Ivan Almeida. Żaden z pomysłów torunian tego nie zatrzymał i Anwil rzucił aż 103 punkty.


Obrazkiem pokazującym dlaczego tak się dzieje były zdjęcia z okolic szatni Anwilu zrobione w tej niespodziewanej długiej przerwie. Widać na nich trenerów przy laptopie z zapisem wideo meczu, pokazujących zawodnikom zagrania. To było świetne wykorzystanie złej sytuacji i efekty widzieliśmy w drugiej, opóźnionej połowie.


Teraz czas na odpowiedź torunian i przed ostatnim meczem ona na pewno będzie. Choć Aaron Cel po meczu w wywiadzie udzielonym naszemu reporterowi Tomkowi Jankowskiemu mówił, że taktyka nie zdecyduje, na pewno będzie ważna, zwłaszcza dla Polskiego Cukru. Oni w końcu w środę zdobyli o 14 mniej od Anwilu punktów spod kosza (mając ogromną przewagę wzrostu), wywalczyli sobie zaledwie 16 wolnych i wymusili tylko pięć strat. Te parametry poprawią moim zdaniem tylko dobre pomysły.


Oczywiście, zawsze w takim meczu, jak piątkowe starcie numer "7", może się zdarzyć coś, co będzie fuksem, przypadkiem, niemal cudem.

 

Coś takiego, jak trafienie z dziewięciu metrów równo z syreną, niesamowity wsad z kontry, czy kolejna seria trójek. Oby nie kolejna kontuzja, bo tych już w finale jest aż za dużo. Każdy z takich - tych pozytywnych - obrazków z przyjemnością opiszemy w piątkowy wieczór. Idealny scenariusz? Jak w ostatnim meczu serii półfinałowej w NBA pomiędzy Toronto Raptors a Philadelphia 76ers.

 

Wtedy w ostatniej sekundzie siódmego meczu przy jednopunktowej stracie skrzydłowy Raptors Kawhi Leonard oddał szalony rzut z rogu boiska, piłka odbiła się kilka razy od obręczy i tablicy, losy rywalizacji dosłownie zawisły w powietrzu, dla 20 tysięcy ludzi na trybunach oraz wszystkich zawodników i trenerów na chwilę świat się zatrzymał, a w końcu był kosz i wielka euforia w Kanadzie. Powstały historyczne filmy i zdjęcia.


Czy coś takiego może stworzyć magię meczu 7 w Energa Basket Lidze? Nie ma co tu dopisywać. Wystarczy być w Arenie Toruń lub włączyć w piątek o 19.30 Polsat Sport. Ani słowa więcej.

 

Obrazek dnia: Anwil się bawi


Dominacja włocławian w tym meczu była wyraźna i momentów, w których Anwil ją pokazywał było sporo, ale wszystko przebiły dwie akcje w końcówce, niebywale efektowne i zamykające ostatecznie mecz.


Najpierw przy stanie 94:81 po świetnie rozegranej akcji piłkę w rogu boiska otrzymał niepilnowany Chase Simon i podsumowując znakomity występ trafił siódmą swoją trójkę tego dnia. W kolejnej akcji w obronie włocławianie świetnie osaczyli graczy Polskiego Cukru, przechwycili piłkę i pobiegli do kontry. Kamil Łączyński mógł rzucać sam, ale świetnym podaniem bez patrzenia za placami wyłożył piłkę Ivanowi Almeidzie, który wpakował ją z góry do kosza.


To było dobre podsumowanie zespołowego grania Anwilu i piękne pożegnanie z gorącą publicznością z Włocławka. W końcu to ostatni mecz we własnej hali mistrzów Polski. Mistrzów z 2018, a czy też z 2019?

 

Środa w finale play-off Energa Basket Ligi:


Anwil Włocławek Polski Cukier Toruń 103:85, stan rywalizacji (do czterech wygranych) 3:3.

 

Transmisja ostatniego meczu Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek w piątek od godziny 19.30 w Polsacie Sport.

Adam Romański, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie