Pięć powodów, dla których warto wierzyć w kadrę Michniewicza
Reprezentacja Polski U-21 rozpocznie w niedzielę swój udział z młodzieżowych mistrzostwach Europy we Włoszech. Na dzień dobry zagramy z Belgią, później z Włochami i Hiszpanią. Czego możemy się spodziewać po zespole prowadzonym przez Czesława Michniewicza? W teorii czwartego miejsca w grupie, bo tak jesteśmy sytuowani w tym zestawie drużyn przez chłodne i analityczne głowy.
Tyle, że według chłodnych analiz to w ogóle nie mieliśmy prawa na ten turniej awansować. Po tym jak w barażach trafiliśmy na Portugalię i przegraliśmy pierwszy mecz w Polsce, na rewanż jechaliśmy, jak na ścięcie, a skończyło się wspaniale. I wcale ten sukces nie był przypadkiem, wygraliśmy zasłużenie, pokazując, że polska młodzież przynajmniej od czasu do czasu potrafi grać w piłkę. Dlaczego zatem nie spróbować powtórzyć tego numeru raz jeszcze? Oto najważniejsze moim zdaniem przesłanki, aby w tę drużynę uwierzyć.
1. Piłkarze nie mają świadomości, tak jak ich młodsi koledzy niedawno podczas mundialu do lat 20, że cokolwiek zostało im darowane. Nie towarzyszy im presja z tym związana, nie ma przesadnych oczekiwań. Sami sobie ten awans wypracowali, będąc już w pewnym momencie na skraju absolutnej kompromitacji, kiedy musieli w ostatniej chwili ratować się przed porażkami z Wyspami Owczymi. Byli boleśnie wykpiwani, trener nadawał się tylko do zwolnienia, by później noszono ich na rękach, wybrano drużyną roku, a Michniewicza najlepszym trenerem 2018. Czyli, zachowując odpowiednie proporcje, są już grupą zaprawioną w bojach, wiedzącą jak wstawać z kolan. A to w sporcie wartość nie do przecenienia.
2. Mimo wszystko jakość sportowa. Jeśli przeanalizujemy na jakiej fali znajduje się większość z powołanych na Euro, to wyjdzie na to, że jest ona wznosząca. Od bramkarza Kamila Grabary, który nie tylko wreszcie grał w ostatnim sezonie systematycznie (wypożyczony z Liverpoolu do duńskiego Aarhus), poprzez świetnego Krystiana Bielika (bardzo dobry sezon w Charlton Athletic i awans na zaplecze Premier League), Szymona Żurkowskiego (okrzepł w polskiej ekstraklasie i wyjeżdża do Włoch), Patryka Dziczka i Pawła Tomczyka, którzy mocno przyczynili się do mistrzostwa Polski dla Piasta Gliwice, Karola Świderskiego (bardzo dobre mecze po transferze do PAOK Saloniki) na Dawidzie Kownackim, znakomicie radzącym sobie w Fortunie Duesseldorf w bardzo silnej Bundeslidze kończąc. A są jeszcze Konrad Michalak i Karol Fila, którzy byli podporami rozgrywającej najlepszy sezon od kilkudziesięciu lat w Ekstraklasie Lechii Gdańsk, Robert Gumny (gwiazda Lecha Poznań) czy Sebastian Szymański (Dynamo Moskwa zapłaciło właśnie za gracza Legii 5 mln euro).
W ciągu dwóch lat ten zespół dojrzał jako całość, ale też znaczących postępów dokonali indywidualnie poszczególni zawodnicy.
3. Jest w tej grupie lider. Kapitan Dawid Kownacki może być symbolem pozytywnych przemian, jakie dokonały się w tej grupie. Bez wielkiej przesady można powiedzieć, że czuje się odpowiedzialny za drużynę nie mniej niż Robert Lewandowski za pierwszą reprezentację. Skądinąd wiadomo, że wolał koncentrować się na młodzieżowych mistrzostwach Europy niż pełnić rolę rezerwowego w ekipie Jerzego Brzęczka. Kownacki dojrzał jako człowiek (wystarczy posłuchać jego wyważonych, mądrych wypowiedzi, czy przeanalizować aktywność w mediach społecznościowych), zaczął podchodzić do tego co robi ekstremalnie profesjonalnie. Do tego po nieudanej przygodzie we Włoszech sportowo wyraźnie ruszył z miejsca. Ma też już naprawdę spore doświadczenie. Przypomnijmy, że latem ubiegłego roku grał w pierwszej reprezentacji na mundialu w Rosji.
4. Czesław Michniewicz. Trener, który jest nie tylko mistrzem motywacji, ale także bardzo ciężko pracuje. Jak sam żartuje, chce „wyjść z tej grupy, a nie tylko z połowy boiska” podczas meczów z Belgią, Hiszpanią i Włochami. Michniewicz pokazał, że potrafi ogrywać lepszych rywali sposobem (mecz z Portugalią w barażach czy Danią w pierwszej fazie eliminacji), zamiast zakładania rąk i oczekiwania, że jakoś to będzie, bez przerwy kombinuje. Ewidentnie też, dzięki wrodzonym umiejętnościom socjotechnicznym potrafił scalić grupę. Czasem poszukał zewnętrznego wroga (nieprzychylny komentator telewizyjny) innym razem podbudował ponad miarę czy przekonał o wyjątkowości misji, w której ta grupa uczestniczy, odwołując się do wartości patriotycznych czy mądrości życiowych. Poza tym co chyba najważniejsze, selekcjoner naprawdę wierzy w swoich zawodników. Pamiętam z jaką pasją przekonywał, że ogramy Portugalię na wyjeździe, choć na zdrowy rozum, jechaliśmy tam, aby się tylko nie skompromitować.
5. To są jednak mistrzostwa młodzieżowe. Tutaj cuda zdarzają się znacznie częściej niż w piłce seniorskiej.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze