Wypełnić lukę po Ronaldo. Czy Hazard sprosta wielkim oczekiwaniom?
Jeszcze zanim założył białą koszulkę, został naznaczony przez kibiców. To właśnie Eden Hazard ma popchnąć Real Madryt do kolejnych sukcesów. Euforia po ogłoszeniu hitowego transferu z Chelsea była tak gigantyczna, że wielu fanów liczy na wypełnienie pustki po Cristiano Ronaldo. Widzą w nim lidera, który będzie w stanie raz za razem trafiać do siatki. Czy nie jest to jednak tylko pobożne życzenie?
To była jedna z dłuższych telenoweli w ostatnich miesiącach. Przeznaczeniem Belga był Real Madryt i chyba wszyscy wiedzieli, że prędzej czy później zostanie ono zrealizowane. Hazard przyszedł do klubu mającego za sobą najgorszy sezon od wielu lat, a oczekiwania są gigantyczne. Jeszcze przed założeniem białego trykotu fani oczekują od niego wejścia w buty po Cristiano Ronaldo, bo przecież właśnie takiego piłkarza z pierwiastkiem geniuszu zabrakło im przed rokiem. Czy jednak to słuszne podejście, by wymagać od niego praktycznie niemożliwego?
W piątek na oficjalnej ceremonii przedstawienia piłkarza pojawiło się około 50 000 kibiców. To czwarty najlepszy w wynik w historii futbolu. Więcej zgromadzili tylko Cristiano Ronaldo, Diego Maradona oraz Kaka. Ekscytacja magicznym Belgiem nie może dziwić. To on jest symbolem zmiany w Realu Madryt, to on kosztował blisko 100 milionów euro mimo rocznego kontraktu, to on ma natchnąć kolegów do lepszej gry, to on ma być liderem. Czy jednak na pewno nim zostanie?
Banalne wydaje się określenie, że nie da się zastąpić takiego piłkarza jak Ronaldo. Jest w tym jednak wiele prawdy. Na pierwszy rzut oka Hazard kompletnie nie przypomina typu piłkarza, jakim jest Portugalczyk. CR7 wraz z upływem lat coraz więcej czasu spędzał w polu karnym, podczas gdy Belg uwielbia rozpędzać przed szesnastką. Jeden z nich to maszyna do strzelania goli, drugi - niekoniecznie...
Tak wyglądają liczby Hazarda w Chelsea (kolejno sezon, mecze, bramki, asysty):
12/13 - 62/13/24
13/14 - 49/17/10
14/15 - 52/19/13
15/16 - 43/6/8
16/17 - 43/17/7
17/18 - 52/17/13
18/19 - 52/21/17
Hazard to piłkarz genialny, ze światowego topu. Nigdy jednak nie był człowiekiem, który brał na swoje barki ciężar hurtowego zdobywania bramek. - Często siebie pytam, co mógłbym zrobić, by być jak Lionel Messi lub Cristiano Ronaldo i strzelać po 506- goli? Dochodzę do wniosku, że nie będę prawdziwym strzelcem. To po prostu nie jestem ja - przyznał jakiś czas temu.
On skupia się na innych rzeczach. Celuje w 15-20 bramek na sezon i z powyższych danych wynika, że potrafi zrealizować swoje założenia. Tak więc odpowiedź na pytanie, czy Hazard zastąpi Ronaldo i zostanie strzelcem łamiącym kolejne granice, raczej już znamy. To po prostu nie ten typ zawodnika.
Mimo wszystko Belg może odcisnąć piętno na "Królewskich". W Premier League bardzo często był podwajany lub nawet potrajany, dzięki czemu jego koledzy mieli więcej miejsca. Częstym problemem była jednak skuteczność. W Realu Madryt znajdują się gracze z lepszym wykończeniem, a i obrony w La Liga raczej ustępują tym Z Anglii. Niemal nierealnym scenariuszem jest to, że Hazard nie będzie błyszczał w Madrycie. W trakcie swojej przygody w Chelsea miał tylko jeden fatalny sezon, kiedy nie szło całej drużynie. Przez długie miesiące zawodził, ale w końcówce odżył. Nawet wtedy potrafił w genialny sposób rozprawić się choćby z obroną Liverpoolu czy walczącego o mistrzostwo Tottenhamu.
- Nie jestem galactico, ale mam nadzieję, że kiedyś nim zostanę. Jestem Eden Hazard i wszystko, co do tej pory zrobiłem, przestaje się liczyć. Tu zaczynam od zera - powiedział na czwartkowej konferencji prasowej (cytat za realmadryt.pl).
Nie ma wątpliwości, że "Królewscy" zyskali nie tylko świetnego piłkarza, ale również człowieka, który potrafi dbać o atmosferę. Kibice już go kochają, ale co zrobią, gdy Belgowi przytrafi się kilka słabszych spotkań? Takie serie już mu się zdarzały, ale fani Chelsea nawet w tym gorszym okresie wspierali go równie mocno. W Madrycie presja będzie jednak znacznie większa, a Hazard pokazywał, że umie sobie z nią radzić.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze