Przyjaciel Bońka, Golloba i człowiek, który nie przegapił żadnego Grand Prix. Kim jest prezes Polonii?
Zarządzanie klubem żużlowym to z jednej strony ogromna odpowiedzialność i poświęcenie. Z drugiej - wielkie wyróżnienie. Jak taka praca wygląda od wewnątrz? Postanowiliśmy to sprawdzić i odwiedziliśmy prezesa ZOOleszcz Polonii Bydgoszcz - Jerzego Kanclerza.
Sympatia do żużla nowego prezesa ZOOleszcz Polonii Bydgoszcz rozpoczęła się w 1961 roku. Ośmioletni wówczas Jerzy Kanclerz po raz pierwszy obejrzał zawody na żywo, w Gnieźnie. Miłość, która rozpoczęła się w latach dziecięcych, kwitnie do dziś. Po latach spędzonych na różnych stanowiskach w klubie nad Brdą - wielki sympatyk speedwaya osiągnął swój cel.
- 1 października 2018 zostałem prezesem klubu, natomiast 4 stycznia bieżącego roku wykupiłem 124 300 akcji od Władysława Golloba. Tym samym stałem się właścicielem bydgoskiej Polonii. W ten sposób spełniło się coś, o czym marzyłem przez lata - powiedział.
Stanowisko prezesa i właściciela klubu wiąże się z szerokimi kompetencjami. Trzeba mieć również "żyłkę" do biznesu oraz być przekrojowym oraz kreatywnym.
- Jeżeli jest się w przedsiębiorstwie i dojdzie się do stanowiska prezesa, to trzeba poznać wszystkie tajniki. Podobna sytuacja wygląda w klubie sportowym, który w pewnym sensie jest również taką instytucją. Wszystkie elementy są mi znane. Jestem nie tylko prezesem, właścicielem, ale również księgowym. Zajmuję się rozmaitymi czynnościami, które są niezbędne do prawidłowego działania klubu - przyznał.
Piastowanie tak odpowiedzialnej funkcji nierozerwalnie łączy się z poświęceniem oraz długimi godzinami spędzonymi w siedzibie klubu, parku maszyn oraz na stadionach i wyjazdach. - Żona Ewa często mi powtarza "Najlepiej nocuj w gabinecie przy ulicy Sportowej 2, bo rzadko jesteś w domu". W sumie ma rację - stwierdził.
Wielkie zaangażowanie prezesa Kanclerza doceniają jego współpracownicy i żużlowcy.
- Jerzy Kanclerz przychodzi do klubu o ósmej rano, a wychodzi późnym wieczorem. Nigdy jeszcze nie wyszedł przede mną. Myślę, że spędza tu całe swoje całe życie i oddaje się w wielkim stopniu Polonii Bydgoszcz - powiedziała Angelika Topolska, asystentka prezesa.
- Jest to prezes z prawdziwego zdarzenia. Wszystko potrafi załatwić i zorganizować. Chciałbym, żeby było jak najwięcej takich szefów w Polsce - przyznał żużlowiec Polonii Bydgoszcz Marcin Jędrzejewski.
Jakie cele związane z sześciokrotnymi mistrzami Polski nakreślił sobie Kanclerz?
- Wyznaczyłem sobie trzy punkty na sezon 2019. W pierwszej kolejności kontynuuje to co rozpoczął mój poprzednik Władysław Gollob. Chcę do końca sezonu spłacić dług i powiedzieć publicznie, że "Gryfy" nie mają żadnego zadłużenia. Po drugie, jak wiadomo - Polonia obecnie znajduje się w 2. Lidze Żużlowej - czyli w systemie rozgrywkowym na najniższym poziomie. W tym roku naszym zadaniem jest awans do fazy play off. Trzecią istotną sprawą jest kontakt z kibicami i miastem. Pan prezydent Bydgoszczy zdaje sobie sprawę i zawsze podkreśla, jak ważne dla mieszkańców są Polonia i żużel - dodał.
Dla 65-latka urodzonego w Gnieźnie liczy się przede wszystkim uczciwość wobec personelu i żużlowców.
- Podczas spotkań z zawodnikami za każdym razem podkreślam, że to od nich zależy wynik. Ja natomiast mogę zrobić wszystko, aby w klubie utrzymywała się płynność finansowa. Zdarzały się sytuacje, że po meczu w niedzielę zostawałem w gabinecie do 22. Obliczałem wtedy kwoty, jakie należą się zawodnikom po przejechanym spotkaniu. W poniedziałek o 12 pieniądze widniały już na kontach żużlowców. Od kiedy jestem przy Sportowej 2, zawsze powtarzałem, że najważniejsi są dla mnie rajderzy i ich wynagrodzenie - zakończył sympatyk speedwaya, który nie opuścił od 1995 roku żadnych zawodów z cyklu Grand Prix (228).
Cała sylwetka prezesa ZOOleszcz Polonii Bydgoszcz w załączonym materiale.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze