Stokowiec: Chcemy grać na dwóch napastników
Trener piłkarzy Lechii Gdańsk Piotr Stokowiec zapowiedział, że planuje, aby jego drużyna w najbliższym sezonie ekstraklasy grała na dwóch napastników. - Chcemy pokazać też więcej jakości w ofensywie z jednoczesnym zachowaniem solidności i koncentracji w obronie - dodał.
Minione rozgrywki były bardzo udane dla biało-zielonych, którzy zajęli trzecie miejsce w lidze i wywalczyli Puchar Polski. - Teraz mogę powiedzieć, że zagraliśmy lepiej niż mogliśmy i z tej drużyny wycisnęliśmy wszystko. W końcówce sezonu szyki pokrzyżowały nam jednak liczne kontuzje i zabrakło materiału ludzkiego. Mamy satysfakcję, że dobrze pracowaliśmy, o czym świadczy również, że tacy zawodnicy jak Haraslin, Mladenovic, Fila, Makowski i Michalak trafili do reprezentacji. Zapewniam jednak, że w następnym sezonie na pewno nie spoczniemy na laurach. Chcemy się rozwijać i chcemy więcej – przyznał szkoleniowiec.
W przerwie letniej gdańszczanie pozyskali Mario Malocę, Macieja Gajosa, Żarko Udovicica oraz Pawła Żuka. Poza tym z wypożyczeń wrócili Sławomir Peszko, Romario Balde, Adam Chrzanowski i Rafał Kobryń. - W nowym sezonie poprzeczka będzie wyżej zawieszona, ale jesteśmy gotowi. Doszli wartościowi zawodnicy i powinniśmy być mocniejsi, chociaż życie różnie się układa i pisze dziwne scenariusze. Drużyna budowana jest jednak powoli i stabilnie. Mamy większą rywalizację na pozycji stopera i w środku pomocy. Cieszy też szybki powrót do zdrowia Rafała Wolskiego, który za miesiąc powinien wejść w trening z pełnym obciążeniem – podkreślił.
Stokowiec nie ukrywa, że Lechia szuka jeszcze ofensywnych zawodników. W grę wchodzi napastnik, a także uniwersalny piłkarz, który może występować zarówno na skrzydle oraz jako klasyczna "dziewiątka". - Mam nadzieję, że dokonamy jeszcze jednego transferu, ale może uda się ściągnąć dwóch zawodników. Rekonwalescencja Jakuba Araka po zerwaniu więzadeł krzyżowych jeszcze trochę potrwa, a Balde szykuje się do występów w Pucharze Narodów Afryki. Poza tym nie znam tego chłopaka. Wiem, że jest szybki, a to wielki atut, i ma duże możliwości, ale muszę go po piłkarsku dotknąć – zauważył.
Trener planuje przestawić zespół na bardziej ofensywny styl i chce, by Lechia grała z dwoma napastnikami w składzie. - Nie twierdzę, że tak będziemy zawsze grać, ale to ma być nasz główny wariant. Musimy przecież dobrać taktykę do potencjału drużyny. Nie chcemy oczywiście rezygnować ze swoich atutów, bo mamy tak samo walczyć i być zdeterminowani. Z jednej strony nasza defensywa nadal ma być solidna i skoncentrowana, ale zamierzamy też pokazać więcej jakości w ofensywie – tłumaczył.
Sztab szkoleniowy Lechii zapewnił, że przygotowania przebiegają bez zakłóceń. Drużyna znajduje się w bardzo dobrym punkcie wyjściowym do nowego sezonu, a zawodnicy solidnie wykonali zadaną na czas urlopów "pracę domową".
"Badania wydolnościowe to narzędzie doradcze, ale one pokazują, jaka jest przepaść pomiędzy tym, co zastałem 3 marca ubiegłego roku, kiedy przyszedłem do Lechii, a tym, co jest obecnie. To było mistrzostwo, że rok temu się utrzymaliśmy. Tego w ogóle nie można porównać. Mogę tylko powiedzieć, że wyniki, które mieli wówczas najlepsi, a byli nimi testowani zawodnicy z Centralnej Ligi Juniorów, są gorsze od parametrów, które osiągnęli teraz najsłabsi nasi piłkarze u progu sezonu" – zaznaczył.
W tej materii przoduje natomiast Udovicic. Według Stokowca, zdrowszego "okazu" może nie być w ekstraklasie. - Nawet przedstawiciele firmy, która wykonywała badania przyznali, że nie mieli jeszcze przypadku, aby ktoś prawie zamknął test. Buduje też postawa innych zawodników. Mamy wolne popołudnie, a czterech chłopaków idzie do dietetyka, bo szuka jeszcze rezerw. Jeśli miałbym jakimś przymiotnikiem określić naszą drużynę to takim, że jest świadoma. I na tej świadomości wiele wygraliśmy – wspomniał.
47-letni trener nie ukrywa, że nadal konsekwentnie zamierza stawiać na młodych zawodników i wprowadzać ich do gry. W poprzednim sezonie w kadrach młodzieżowych występowało siedmiu piłkarzy Lechii, a obecnie w zespole jest 13 młodzieżowców. - Tylko takich graczy mamy do dyspozycji na prawej obronie. Wszyscy będą mieli jednak sporo okazji do gry, bo chcemy, aby zespół rezerw wywalczył awans do trzeciej ligi. Mamy też wielką satysfakcję z postawy Karola Fili w młodzieżowych mistrzostwach Europy. Na przykładzie tego chłopaka, który w zeszłym roku wchodził z ławki w pierwszej lidze, widać do czego może doprowadzić praca i stabilizacja. Trener Michniewicz wiele razy go obserwował i poczuł, że to ten charakter oraz mentalność i myślę, że się nie zawiódł – dodał Stokowiec.
Lechia zagra także w Lidze Europy – w drugiej rundzie kwalifikacji gdańszczanie zmierzą się ze zwycięzcą rywalizacji między Broendby Kopenhaga a Interem Turku. - To jest wielkie wyzwanie i szansa, bo co roku chcemy pukać do Europy, ale na pewno nie cel ostateczny. Polskim drużynom brakuje błysku w pucharach, a przecież prezentujemy zbliżony poziom do rywali. Dobrym przygotowaniem i organizacją, co pokazuje też nasza młodzieżówka w ME, można wiele nadrobić. Na tym etapie nie ma słabeuszy, ale i... faworytów. Bardziej utytułowane jest Broendby, co nie znaczy, że przejdzie pierwszą rundę. Finowie są w trakcie rozgrywek, a to duży plus. Dobrze, że nie musimy daleko jeździć i zagramy w klimacie zbliżonym do naszego – zauważył.
Opiekun gdańskiej drużyny zapewnił, że rezygnacja Adama Mandziary z funkcji prezesa klubu nie wprawiła go w osłupienie. Uważa też, że może to nawet wyjść Lechii na dobre.
"Byłem wtedy na urlopie, ale prezes uprzedził mnie o tym. W funkcjonowaniu klubu nic się jednak nie zmieni, wciąż stoi na twardych fundamentach. Lechia to nie tylko Mandziara oraz Stokowiec, bo to nie jednostki tworzą ten klub. Prezes Mandziara nadal będzie miał duży wpływ, ale nie musi skupiać na bieżącej działalności, tylko może skoncentrować się na strategicznych kwestiach, co będzie z korzyścią dla klubu" – podsumował.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze