Dramat byłego mistrza świata wagi ciężkiej. Cierpi na śmiertelną chorobę
W 2009 roku walczył o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Stracił wtedy tytuł na rzecz Davida Haye'a. Nikołaj Wałujew (50-2, 34 KO) nie wiedział, że miał wtedy znacznie poważniejsze problemy. Dopiero po dwóch latach okazało się, że pięściarz jest śmiertelnie chory i musi przejść operację guza przysadki mózgowej. Niestety, po kilku latach nastąpił nawrót choroby. Wałujew każdego dnia walczy o życie.
"Rosyjski Gigant", który mierzył 213 centymetrów, budził strach u wielu przeciwników, choć osoby z otoczenia pięściarza twierdziły, że trudno o łagodniejszą osobę zajmującą się sportami walki. Mistrzem świata WBA wagi ciężkiej został w 2005 roku po pokonaniu na punkty Johna Ruiza. Później trzy razy obronił tytuł, aż niespodziewanie przegrał starcie z Rusłanem Czagajewem w 2007 roku. Zdołał się jednak odbudować, a w 2008 roku po raz kolejny wywalczył tytuł królewskiej kategorii po wypunktowaniu... Ruiza.
W 2009 roku stoczył swój ostatni pojedynek. W Norymberdze wypunktował go David Haye. Rosjanin nie wiedział jednak, że przystąpił do tej walki w fatalnym stanie zdrowotnym, gdyż już wtedy miał guza mózgu. Lekarze dopuścili go jednak do ringu. Dwa lata później jego żona Galina oskarżyła ich o zaniedbania mogące wpłynąć na życie pięściarza.
Wałujew żył przez dwa lata w niewiedzy. Dopiero w 2011 roku przeszedł pięciogodzinną operację w Niemczech, która nie okazała się skuteczna. Drugi zabieg, tym razem w Rosji, nieco poprawił stan zdrowia pięściarza, lecz nie wyeliminował problemu w 100 %. Rosjanin miał szczęście, że udało mu się przeżyć. Lekarze w jego rodzinnym kraju nie podjęli się próby usunięcia wszystkich guzów, gdyż mogłoby to się dla niego fatalnie skończyć.
Rosjanin cierpi na akromegalię, czyli "chorobę spowodowana nadmiernym wydzielaniem hormonu wzrostu (somatotropiny)przez hormonalnie czynnego gruczolaka komórek kwasochłonnych przedniego płata przysadki mózgowej. Akromegalia występuje u osób dorosłych, u których skończony został proces wzrastania kości, a nasady kości długich uległy mineralizacji i zrośnięciu" (cytat za Wikipedią).
- To przez tę chorobę musiałem zakończyć karierę. Miałem dwójkę dzieci, więc zdecydowałem, że podejmowanie większego ryzyka nie jest konieczne - powiedział w rozmowie z rosyjską telewizją.
Jego życie ciągle jest w stanie zagrożenia. Każdego miesiąca musi udawać się na chemioterapię. Liczy też na to, że nie będzie musiał po raz kolejny trafić na stół operacyjny.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze