Turkowski piąty raz z rzędu mistrzem Polski w reiningu
Tomasz Turkowski piaty raz z rzędu został mistrzem Polski w reiningu. Silnie obsadzone zawody z międzynarodową stawką doskonałych jeźdźców rozegrano w ramach European Cowboy Festival, który odbywał się w okolicach Karpacza. Startowało tam ponad stu zawodników z całej Europy, w tym wielu liczących się w tej dyscyplinie Czechów, Słowaków, Niemców czy Austriaków.
- Obrona tytułu byłaby więc dla mnie wielkim wydarzeniem, bo odbyłoby się na arenie międzynarodowej - mówił przed zawodami Turkowski, który doskonałe umiejętności i przygotowanie zaprezentował już w kwalifikacjach. Potwierdził je w piątkowym półfinale, w którym osiągnął najlepszy rezultat (74 punkty), udowadniając, że nie rzuca słów na wiatr.
Finał z udziałem siedmiu najlepszych jeźdźców rozegrano w niedzielę. Tym razem Turkowski znów nie miał sobie równych, choć sam nie do końca był zadowolony ze swojego przejazdu.
- Zwycięskich przejazdów się nie ocenia, ale były rzeczy, które mi się nie podobały. Można było zrobić to lepiej. Ale cieszę się z piątego z rzędu tytułu. Początek finału nie był najlepszy, musiałem więc nadrabiać pod koniec przejazdu. Bardziej jestem zadowolony z półfinału, niż z przejazdu finałowego. Ale wiadomo, w finale są inne emocje. Podziękowania dla konia, bo to on biegał, a ja tylko na nim siedziałem. Jest takie powiedzenie, że dobrych jeźdźców tworzą dobre konie. Gdyby nie dobry koń, to by mnie tu nie było. Mógłbym sobie pojeździć po lesie na kucyku - mówił Turkowski.
Reining to konkurencja jeździecka w stylu westernowym. Polega na jak najdokładniejszym przejechaniu zadanej trasy. Cały czas w galopie, prowadząc konia jedną ręką. Reining jest często nazywany ujeżdżeniem w stylu western. Koń i jeździec muszą zrealizować kilka zadań. To m.in. wykonywanie idealnie okrągłych kół w galopie, szybkie obrócenie na zadzie po uprzednim zatrzymaniu konia czy szybkie obroty konia na tylnej wewnętrznej nodze. Dobrze zrobiony koń nie powinien odrywać nogi od podłoża w czasie wykonywania "spinu". Bardzo widowiskowym elementem konkurencji jest zatrzymanie z galopu. Koń powinien pochylić zad, wyciągnąć szyję i "prześlizgnąć" się na tylnych nogach. Im dalej tym lepiej.
- Ten sport to ciężka praca jeźdźca i konia. Zwierzę trenuje wiele lat, przed samymi zawodami trzeba trenować mądrze, by osiągnąć optymalną formę. I to nie jest tak, że jeżdżę na jednym koniu, czasami na dziesięciu dziennie, by zdobywać doświadczenie. W sumie to nie jest sport, tylko styl życia - podsumował mistrz Polski.
Rozmowa z Tomaszem Turkowskim w załączonym materiale.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze