ME w siatkówce plażowej: Polacy z chęcią rehabilitacji za mundial
Trzy polskie pary wystąpią w rozpoczynających się w poniedziałek mistrzostwach Europy w siatkówce plażowej. Dla biało-czerwonych impreza w Moskwie będzie szansą na rehabilitację za nadspodziewanie szybko zakończony występ w niedawnym czempionacie globu.
Grzegorz Fijałek przed odbywającym się na przełomie czerwca i lipca mundialem nie ukrywał, że wraz z Michałem Brylem celował w medal tej imprezy. Zajmujący trzecie miejsce w światowym rankingu siatkarze odpadli jednak w Hamburgu już w 1/8 finału. Rundę wcześniej z kolei wyeliminowani zostali Piotr Kantor i Bartosz Łosiak. Ostatni z graczy tuż przed tymi zawodami wrócił do gry po kontuzji stopy.
- Liczyliśmy tam na więcej. Niestety, okazało się, że Bartek i Piotrek nie grali super. Pierwszego trochę bolała ta stopa, ale generalnie doszedł już do siebie. Piotrek, niestety, ma od czasu do czasu kłopoty z barkiem. Na turniejach czasem nie czuje bólu, a czasem to się odzywa. To nie jest sprawa do załatwienia w ciągu sezonu. Nie chcę wróżyć z fusów i mówić, czy będzie potrzebny zabieg, ale na pewno trzeba się temu głębiej przyjrzeć - powiedział PAP trener męskich par z Polski Grzegorz Klimek.
Jak dodał, Fijałek i Bryl spisywali się w Niemczech generalnie dobrze. - W tie-breaku prowadzili, ale potem gra się wyrównała i mecz im uciekł. Mam nadzieję, że udało nam się wyciągnąć wnioski z tego spotkania - zaznaczył.
Potwierdzenie dobrej formy przyszło w Wiedniu. W niedzielę w mającym maksymalną liczbę pięciu gwiazdek turnieju w stolicy Austrii zajęli trzecie miejsce.
- Na co liczę w Moskwie? Z jakiegokolwiek medalu którejkolwiek z par będę bardzo zadowolony - podsumował szkoleniowiec biało-czerwonych.
O niedawnych MŚ zapomnieć wolałyby także Kinga Wojtasik i Katarzyna Kociołek. Druga z nich miała wówczas kłopoty zdrowotne i podopieczne trenera Serba Srdjana Veckova przegrały wszystkie trzy mecze grupowe, kończąc na tym etapie występ. Taki sam los spotkał je później w turnieju WT w Gstaad, a w dwóch kolejnych zawodach cyklu zatrzymały się na barażu o 1/8 finału. W Wiedniu baraż udało im się przebrnąć, ale do ćwierćfinału już nie awansowały.
Tytułu mistrzów Starego Kontynentu bronić będą Holenderki Sanne Keizer i Madelein Meppelink oraz Norwegowie Anders Mol i Christian Soerum. Skandynawowie to liderzy rankingu FIVB, którzy zdominowali rywalizację na świecie w drugiej połowie poprzedniego sezonu i w pierwszych miesiącach obecnego. Byli głównymi kandydatami do złota w Hamburgu, ale wywalczyli wówczas tylko brąz. W ostatnich tygodniach jednak wrócili do najwyższej formy.
Punkty zdobyte podczas ME zaliczają się do rankingu olimpijskiego. Jak jednak zaznaczył Klimek, impreza nie jest pod tym względem atrakcyjna w porównaniu z wyższej rangi turniejami WT.
- ME w cyklu olimpijskim znajdują się dwukrotnie - te najbliższe i przyszłoroczne. Można uwzględnić tylko wynik z jednej edycji, ten lepszy, o ile to pomaga danej parze. A nie musi, bo za złoty medal ME zdobywa się tylko 300 pkt na zawodnika, a np. za dotarcie do ćwierćfinału czterogwiazdkowego turniej WT - 240. Pewnie więc tylko w przypadku medalistów jest szansa, że rezultat ME pomoże w walce o awans na igrzyska z rankingu - argumentował.
Duety, które zajmą w stolicy Rosji pierwsze miejsce w każdej z ośmiu grup, awansują bezpośrednio do 1/8 finału. Pary z miejsc 2-3 trafią zaś do barażów, w których będą walczyć o przepustkę do czołowej "16". Finał u kobiet zaplanowano na sobotę, a u mężczyzn dzień później.
Polskie pary mają w dorobku trzy brązowe medale ME. Na najniższym stopniu podium cztery lata temu Wojtasik (wówczas występowała pod panieńskim nazwiskiem Kołosińska) stała razem z Moniką Brzostek. Dwukrotnie (2013, 2016) dokonali tego zaś Mariusz Prudel i Fijałek, którzy przez wiele lat stanowili najlepszy biało-czerwony duet.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze