Lang: Polscy kibice zachowali się wspaniale. Kolarze płakali
Dzień, w którym zginął Bjorg Lamprecht i ten następny, gdy podczas etapu wszyscy kolarze oddali mu hołd były najtrudniejszymi – powiedział dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang. Po poniedziałkowej tragedii ekipa Lotto Fix All (pod taką nazwą w Tour de Pologne występuje Lotto Soudal) rozważała wycofanie się z wyścigu. Zostali, a znaczący wpływ na podjęcie takiej właśnie decyzji, mieli polscy kibice. - Ich zachowanie robiło wrażenie, kolarze płakali - podkreślił Lang.
Polska Agencja Prasowa: Kolarze grupy Lotto Fix All, koledzy zmarłego Bjorga Lambrechta, postanowili w komplecie kontynuować wyścig. Wahali się?
Czesław Lang: Byłem z nimi na kolacji. Po tym, co zobaczyli we wtorek na trasie, tę reakcję kibiców po śmierci ich kolegi, podjęli taką właśnie decyzję. Byli w szoku widząc, że w ciągu doby przygotowaliśmy specjalną bramę żałobną z nazwiskiem i numerem startowym Lambrechta. My możemy zrobić scenografię, ale kibicami nie możemy sterować. A Polacy pokazali, że są fajnym, wrażliwym narodem. Serca namalowane na szosie, transparenty z numerem 143 - to robiło ogromne wrażenie. Przejeżdżaliśmy przez jakieś miasteczko i wszystkie dzwony biły. Spojrzałem na zegarek, czy to pora na nabożeństwo. A to była godzina 14.15. Kolarze płakali. Ten etap pokazał jak piękne jest kolarstwo. Pięknie zachowały się wczoraj wszystkie drużyny. Ludzie to docenili.
Jakie były kulisy podjęcia decyzji o rozegraniu etapu w ten sposób, bez ścigania się, a w zadumie i powadze?
To była demokratyczna decyzja. Odbyło się posiedzenie wszystkich sędziów, dyrektorów grup, był Rafał Majka i wszyscy zdecydowaliśmy, że trzeba upamiętnić Lambrechta. Oczywiście ostatnie słowo należało do mnie i mógłbym powiedzieć: nie. Ale wysłuchałem wszystkich głosów i podjęliśmy właśnie taką decyzję. To był bardzo trudny dzień. I bardzo trudna noc. Poszedłem spać o czwartej nad ranem.
Czy były jeszcze dodatkowe czynniki, które należało wziąć pod uwagę – transmisja telewizyjna, kontrakty sponsorskie?
Oczywiście. Przy okazji proszę podziękować w moim imieniu wszystkim sponsorom wyścigu, że solidarnie zrezygnowali w tym dniu z ekspozycji swoich reklam. Pokazali, że w pewnych okolicznościach liczy się nie tylko biznes.
Tomasz Marczyński, starszy kolega Lambrechta, deklaruje, że będzie się starał wygrać dla niego etap.
Tomek nie załamał się. To piękny gest z jego strony. Trudna sytuacja, w jakiej znaleźli się kolarze Lotto, dodaje im jeszcze sił.
Jak wygląda kwestia ubezpieczenia, gdy dochodzi do śmierci kolarza?
Wyścig jest ubezpieczony ogólnie od tego typu tragicznych wydarzeń. Poza tym każda drużyna jest ubezpieczona i każdy zawodnik. Sprawą zajmuje się prokurator, dzisiaj zostało wydane ciało Lambrechta i zostanie przewiezione do Warszawy. Jeśli chodzi o szczegóły proceduralne, to nie jest moja rola.
Dalsza część wyścigu ma być wyciszona, co widzieliśmy na starcie w Wieliczce.
Jak w życiu – gdy ktoś z rodziny umiera, upamiętnia się go, jest okres żałoby. A potem trzeba iść do przodu.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze