PKO Ekstraklasa: Kibice Lecha Poznań wracają na trybuny
Ponad 25 tysięcy kibiców może obejrzeć piątkowy mecz czwartej kolejki piłkarskiej ekstraklasy w Poznaniu. Na stadionie przy ul. Bułgarskiej spotkają się niepokonane dotąd zespoły - Lech podejmować będzie Śląsk Wrocław.
W poprzednim sezonie poznański klub bardzo mocno odczuł spadek frekwencji. Wiosną na trybunach często zasiadało poniżej 10 tysięcy widzów, co było najgorszym wynikiem od kilkunastu lat. To było też konsekwencją słabych wyników i bezbarwnej gry prezentowanej przez poznańską drużynę.
Tymczasem po trzech dość udanych spotkaniach i zdobyciu siedmiu punktów, piłkarzom "Kolejorza" udało się w pewnym stopniu odbudować zaufanie kibiców. Jak poinformował rzecznik prasowy Lecha Maciej Henszel, w czwartek rano uprawnionych do wejścia było ponad 20 tysięcy osób.
- Patrząc na niesamowitą dynamikę sprzedaży biletów w ostatnich dniach, jeśli ta tendencja się utrzyma, to liczba uprawnionych kibiców do wejścia może oscylować nawet w okolicy 30 tysięcy - przyznał Henszel na konferencji prasowej.
Z powrotu kibiców na trybuny cieszy się trener Dariusz Żuraw, który podpisując kontrakt z klubem, zapowiedział, że jednym z jego celów jest zapełnienie stadionu przy ul. Bułgarskiej.
- Po cichu liczyłem, że dobrą postawą uda nam się przyciągnąć kibiców. Nie spodziewałem się, że to tak szybko nastąpi, ale to też pokazuje, jakie jest zapotrzebowanie na dobrą piłkę w Poznaniu. Mam cichą nadzieję, że kolejne mecze uda nam się rozegrać na podobnym poziomie jak do tej pory - powiedział szkoleniowiec.
Z wysokiej frekwencji cieszy się też Christian Gytkjaer. Duński napastnik jest w Lechu już trzeci sezon i kilkakrotnie poznał smak gry przed kompletem publiczności.
- Każdy z nas jest tym podekscytowanym. To naprawdę jest duża różnicą grać przed 10-tysięczną publicznością, a 30 tysiącami. Kibice to niezwykle ważna część Lecha, a wielu zespołom ciężko gra się przy tak licznie wypełnionym stadionie. Myślę, że to będzie świetne doświadczenie dla wielu naszych zawodników" - powiedział Gytkjaer, któremu brakuje już jednego gola, by zostać najskuteczniejszym obcokrajowcem Lecha w ekstraklasie. Obecnie ma on na koncie 33 bramki - tyle samo co Łotysz Artiom Rudniew i Fin Kasper Hamalainen.
- Tak, wiem o tym. To na pewno będzie zaszczyt i wyróżnienie. Myślę, że jeśli będę w formie, ten moment wkrótce nastąpi - zaznaczył.
W stolicy Wielkopolski dojdzie do meczu na szczycie, bowiem oba zespoły mają po siedem punktów, Lech jest liderem, a wrocławianie są na trzeciej pozycji. Żuraw jednak ostrożnie podchodzi do tego typu określeń.
- Jesteśmy dopiero po trzech kolejkach i na razie za wcześnie mówić o tym, kto jest na szczycie - zaznaczył.
Jak dodał, spodziewa się ciekawego widowiska, bowiem wrocławianie bardzo dobrze zaprezentowali się we wcześniejszych meczach.
- To drużyna świetnie zorganizowana, szybko przechodzi z obrony do ataku, ma też kilku bardzo doświadczonych zawodników - Putnocky , Golla, Celeban, Mączyński, Chrapek i jeszcze kilku innych. To duży atut naszego rywala. Z drugiej strony wiemy, że my też mamy potencjał w swoim zespole. Z meczu na mecz ten potencjał się rozwija i wierzę, że uda nam się sforsować tę dobrze zorganizowaną defensywę Śląska - podkreślił opiekun "Kolejorza".
Żuraw spodziewa on się innego spotkania niż z ŁKS-em Łódź, wygranego przez jego podopiecznych 2:1.
- Moi piłkarze są przygotowywani na ten mecz, będą mieli pełną informację, jak gra Śląsk. Gdzie ma takie momenty, które można wykorzystać. Cieszę się, że prawie wszystkich zawodników mam do dyspozycji. Julek Letniowski trenuje indywidualnie, a Tymek Klupś już zaczął zajęcia z drużyną. Wybory są trudne, ale oby takich problemów było więcej. W poprzednim sezonie musieliśmy patrzeć, kto jest do gry, gdzie kogo przesunąć, dziś mamy komfort - podsumował.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze