Magazyn żużlowy: "Trzeba się mocno nagimnastykować, żeby dopasować motor"
W najnowszym odcinku Magazynu żużlowego głównym wątkiem była praca tunera żużlowego. Tomasz Lorek przepytał gości w studio o tajniki tego zawodu oraz poruszył temat ich współpracy z zawodnikami.
Czy zawodnicy współpracując z tunerami sami nasuwają sugestie dotyczące serwisu, a może zostawiają im wolną rękę w naprawie.
- Każdy zawodnik ma jakieś wymagania odnośnie tego, co on oczekuje od tego silnika - czy ma być on mocniejszy, czy słabszy, czy wyższe obroty. Z każdym zawodnikiem trzeba indywidualnie porozmawiać i na bazie tych rozmów wyciągamy później wnioski. Zmieniamy wałki rozrządu, układ sprężyn i dopasowujemy silnik pod kątem danego zawodnika - przyznał doświadczony tuner żużlowy, Jarosław Krawczyk.
Rok temu Bartosz Smektała brał udział w ostatniej rundzie Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów w Pardubicach, a mechanik Rafał Haj był z Gregiem Hancockiem na turnieju o Koronę Bolesława Chrobrego w Gnieźnie. Mimo to, młodzieżowiec Fogo Unii Leszno zadzwonił do niego i spytał się o wskazówki. Czy to ma sens?
- Myślę, że jeżeli to jest doświadczony zawodnik, tak jak Greg Hancock, to on wie jak wygląda tor i jak stosować przełożenia w danym momencie zawodów. Nie będąc nawet na zawodach może mieć odczucie co się tam dzieje - powiedział były żużlowiec Sławomir Tronina.
Jednym z żużlowców, który kapitalnie rozumiał pracę silnika i potrafił znaleźć odpowiednie przełożenia w motocyklu, był Tomasz Gollob, którego wieloletnim mechanikiem był Rafał Lewicki.
- Tomasz był naprawdę prekursorem w wielu dziedzinach jeśli chodzi o rozwój dyscypliny. Kiedy współpracowałem z Bjarne (Pedersenem przyp. red.), rozmawialiśmy o ustawieniach motocykla. Spytałem się go o jego odczucia. Powiedział "Wiesz co, Rafał? Z nas wszystkich chłopaków, którzy jeżdżą na żużlu, tylko Gollob i Rickardsson czują motocykl. Nam reszcie się wydaje, my mamy tylko jakieś odczucia". Oczywiście dzisiaj te motory jest trudniej regulować. Przy przelotowych tłumikach można było pomylić się o "ząbek" zębatki i ten motor nadal wygrywał. Dzisiaj ten margines błędu mocno się skurczył. Trzeba się naprawdę mocno nagimnastykować, żeby te motory dopasować. Druga kwestia to wyrównany sprzęt, więc czasami brak korekty powoduje, że jeden wyścig wygrywamy, a kolejny jest na zero. Trzeba być mocno czujnym - stwierdził Lewicki.
Cała dyskusja w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze