Trener Boruca zakończył temat wyjazdu Polaka do Glasgow
Artur Boruc, który w czwartek wybrał się do Glasgow, aby dopingować Legię Warszawa w meczu Rangersami (0:1), nie zostanie ukarany przez swój klub. Bramkarz AFC Bournemouth bez wiedzy swojego trenera - Eddiego Howe'a pojechał do Szkocji, ale angielski szkoleniowiec nie zamierza karać Polaka.
W piątek brytyjskie media informowały, że wyjazd Boruca do Szkocji miał się odbyć bez pozwolenia jego trenera klubowego, za co mogły spotkać go niemiłe konsekwencje. Były bramkarz Legii oraz Celtiku Glasgow w roli kibica wspierał warszawski klub z sektora gości na Ibrox Stadium.
Według mediów, trener "Wisienek" miał nie pochwalać zachowania Boruca. Mówiło się nawet, że 39-latka zabraknie w kadrze meczowej na ligowe starcie z Leicester City (1:3). Ostatecznie były reprezentant Polski wybrał się na King Power Stadium. W potyczce z "Lisami" zgodnie z przewidywaniami zasiadł na ławce rezerwowych.
Ostatecznie Howe wyjaśnił całe zamieszanie związane z utytułowanym bramkarzem. - Wszystko z Arturem jest w porządku. Jest częścią naszej drużyny. Rozmawiałem z nim i jestem usatysfakcjonowany jego wyjaśnieniami. Klub nie ukarze go za wyjazd do Glasgow - stwierdził szkoleniowiec na łamach "Bournemouth Echo".
Boruc jest zawodnikiem AFC Bournemouth od jesieni 2014 roku. "Wisienki" z Polakiem w składzie wywalczyły awans do Premier League w 2015 roku.
WYNIKI I TABELA PREMIER LEAGUE
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze