Borek: Polskę stać na komplet zwycięstw w grupie
- Jesteśmy w komfortowej sytuacji po tych meczach, które za nami. Twierdzę, że biorąc pod uwagę wartość sportową reprezentacji Polski, stać nas na komplet punktów w tych eliminacjach - stwierdził Mateusz Borek. Komentator Polsatu Sport jest już w Lublanie, gdzie Polska zmierzy się ze Słowenią w ramach eliminacji mistrzostw Europy.
Roman Kołtoń: Po czterech meczach Polska ma komplet punktów i świetny bilans bramkowy. Dla Słowenii to spotkanie "być albo nie być" o awans. Zjawiłeś się już w Ljubljanie, smakujesz to miasto. I pewnie zastanawiasz się nad składem.
Mateusz Borek: To chyba już nasz zwyczaj. Wydaje mi się, że ma się inne pojmowanie świata, gdy przyjedzie się na kilkadziesiąt godzin do miasta, w którym ma się odbyć mecz. Jestem człowiekiem, który stara się nakarmić kulturą, atmosferą, zjeść coś miejscowego. Do tego porozmawiać z kibicami czy poczytać lokalną prasę. Jesteśmy w komfortowej sytuacji po tych meczach, które za nami. Twierdzę, że biorąc pod uwagę wartość sportową reprezentacji Polski, stać nas na komplet punktów w tych eliminacjach. A nawet na grę na zero z tylu do końca fazy grupowej. Oczywiście Słowenia ma kilka bardzo mocnych punktów. Począwszy od Jana Oblaka w bramce, skończywszy na ofensywie z Josipem Iliciciem, Benjaminem Verbiciem czy Andrażem Sporarem. Reprezentacja Polski ma jednak lepszych piłkarzy. Gdybyśmy mieli dyskutować o porównaniach pozycji, byłoby pewnie 8:3 dla Polski, może 9:2, a może 7:4. Na pewno jesteśmy drużyną bardziej dojrzałą, która ma doświadczenie turniejowe. Jerzy Brzęczek dołożył coś od siebie, ale nie zburzył tego, co zbudował Adam Nawałka. Były punkty od samego początku i gra na zero z tyłu. Brakowało trochę stylu, który pojawił się w spotkaniu z Izraelem. Liczę, że mecz ze Słowenią będzie "pieczątką" na zasadzie tego, że dalej gramy skutecznie, że wygrywamy, mamy styl i pomysł. Chcę zobaczyć powtarzalne schematy i dominację ze strony Polski. Chciałbym też kilku impulsów. Czegoś nowego, zaskakującego. Może jakiegoś nowego piłkarza czy korekty ustawienia. Zdaję sobie sprawę, że podczas turnieju rangi mistrzowskiej, będą zdecydowanie trudniejsi rywale niż ci, z którymi mierzymy się w eliminacjach.
Selekcjoner stosuje w trakcie eliminacji dwa systemy. W Skopje skusiło go, żeby rozpocząć mecz z jednym napastnikiem. Jaki wariant widzisz na starcie ze Słowenią?
Nie ukrywam, że jestem fanem gry dwoma napastnikami. Uważam, że to leży w polskim DNA. Dobrze wyglądała współpraca choćby podczas igrzysk olimpijskich w Barcelonie, gdzie w duecie grali Andrzej Juskowiak i Wojciech Kowalczyk. Świetnie rozumieli się nie tak dawno Arkadiusz Milik z Robertem Lewandowskim. Wyjście na Izrael z Lewandowskim i Krzysztofem Piątkiem utwierdziło mnie w przekonaniu, że Polska powinna grać dwoma napastnikami. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że kontuzjowany jest Arkadiusz Milik, a Piątek jest poza swoim topowym momentem. To jest chłopak, który miał wejścia smoka w reprezentacji. Pomógł drużynie, pomógł selekcjonerowi i wystawienie go byłoby fajnym gestem. Jeśli nie Piątek, to może też zagrać Dawid Kownacki. Byłoby mi szkoda sytuacji, kiedy mając do dyspozycji Kownackiego i innych ofensywnych piłkarzy, gralibyśmy tylko jednym napastnikiem i dwoma skrzydłowymi.
Kluczem do tego, żeby przejąć inicjatywę, jest też środek pola. Widzisz inne zestawienie, niż to z ostatniego meczu z Izraelem?
Jeśli z rywalami pokroju Słowenii nie będziemy grać jedną typową "szóstką" jak Grzegorz Krychowiak i nie dołożymy do tego zawodnika o charakterystyce bardziej ofensywnej, jak Piotr Zieliński, to kiedy, jak nie właśnie w piątek. Chciałbym zobaczyć piłkarza Napoli u boku Krychowiaka, do tego dwóch skrzydłowych i dwóch napastników. I próbujmy dominować od samego początku. Oczywiście dominacja wymaga też odważniejszej gry linii obrony, z wychodzeniem wyżej, z aktywnością bocznych defensorów. Nie da się grać ofensywnie tylko czterema czy pięcioma piłkarzami.
Artur Wichniarek sprawdzi się w roli współkomentatora?
Jest młody... Z pewnym doświadczeniem. Słucha, analizuje. Wydaje mi się, że z meczu na mecz docieramy się. Pojawia się chemia, zrozumienie. Wygląda na to, że Artur ma za sobą pierwszy okres "podniecenia się" posiadaniem mikrofonu. Wydaje się, że już wie, że musi polować na popisanie się celnym wnioskiem czy puentą przed mikrofonem tak, jak napastnik czeka i poluje na piłkę.
WYNIKI I TERMINARZ ELIMINACJI EURO 2020
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze