Las Vegas czeka na wojnę. Transmisja gali Fury - Wallin w Polsacie Sport
W której rundzie Tyson Fury znokautuje Otto Wallina, czy wnuczek legendy Juan Miguel Elorde sprawi sensację i pokona Emanuela „Kowboja” Navarrete, jak zakończy się ringowa wojna Jose Pedrazy z Jose Zepedą ? Odpowiedź w nocy z soboty na niedzielę w Las Vegas. Transmisja hitowo zapowiadającej się gali Fury - Wallin w Polsacie Sport.
31-letni Tyson Fury (29-0-1, 20 KO) nie wyobraża sobie, że może przegrać z trzy lata młodszym, niepokonanym Szwedem (20-0, 13 KO). Wygląda znakomicie, waży tylko 115,4 kg i chyba już myśli (choć twierdzi, że teraz w jego głowie jest miejsce jedynie dla Otto Wallina - 107 kg) o rewanżowej walce z Deontayem Wilderem, planowanej na 22 lutego.
Chociażby dlatego nie może pozwolić sobie na porażkę. Ale przed laty akcje Mike’a Tysona w starciu z Busterem Douglasem w Tokio stały jeszcze wyżej, a 1 czerwca tego roku zdecydowanym faworytem w starciu z Andy Ruizem Jr był przecież Anthony Joshua. To jest boks, wszystko więc się może zdarzyć, szczególnie w wadze ciężkiej, choć jeszcze dziś wydaje się, że porażka Tysona Fury jest nierealna i nie ma prawa się zdarzyć.
Ale ci, którzy wykupili bilety do T-Mobile w Las Vegas czekają też na inne walki. Szczególnie dotyczy to Meksykanów, którzy w dniu swego narodowego święta (Independence Day) czekają na zwycięstwa wojowników mających w żyłach meksykańską krew.
Mieszkaniec Mexico City, Emanuel „Vaquero” Navarrete (28-1, 24 KO), mistrzostwo świata wagi superkoguciej zdobył w grudniu minionego roku wygrywając z faworyzowanym wtedy Isaackiem Dogboe. W maju przystąpił do rewanżu i szybko znokautował bylego czempiona z Ghany, a ostatni pojedynek stoczył zaledwie miesiąc temu. Z Francisco De Vacą sił i zdrowia nie stracił, dlatego ucieszył się gdy otrzymał propozycję kolejnej walki na dzisiejszej gali w Las Vegas.
Takie tempo w obecnych czasach budzi zdziwienie, ale 87-letni Bob Arum, promotor meksykańskiego mistrza świata tylko się uśmiecha i przypomina, że Jake LaMotta bił się z Sugarem Rayem Robinsonem sześć razy, w tym dwukrotnie w odstępie trzech tygodni.
- On też - mówi o Navarrete - chce walczyć jak najczęściej. Najlepiej osiem razy w roku – zapewnia utrzymujący się w znakomitej formie Arum.
Dla meksykańskiego „Kowboja”, który zmierzy się z Juanem Miguelem Elorde (28-1, 15 KO), wnukiem filipińskiej legendy, Gabriela „Flash” Elorde, będzie to trzecia obrona tytułu. Arum nie ma wątpliwości, że Navarrete jest najlepszym pięściarzem wagi superkoguciej i raz jeszcze to udowodni, tym razem w T-Mobile Arena w Las Vegas. – A później chcemy dopaść Leo Santa Cruza, gotowi jesteśmy przeskoczyć nawet dwie kategorie, by z nim walczyć i pokonać – snuje bojowe plany na przyszłość wciąż pełen energii i dobrych pomysłów Arum, który przygodę z boksem zaczynał w latach 60-tych.
Dla 24 letniego Meksykanina fakt, że będzie walczył w okresie meksykańskiego święta (Independence Day), to nie tylko wyróżnienie, ale też wyzwanie. Ta data na ogół była przecież zarezerwowana dla największych mistrzów meksykańskiego boksu. Ostatnio dla Saula Alvareza, wcześniej dla Oscara De la Hoi, który urodził się wprawdzie w USA, ale w meksykańskiej rodzinie i zawsze wychodząc do ringu to podkreślał.
Ostatnia walka Emanuela Navarrete, z przeciętnym Francisco De Vacą, 17 sierpnia w Los Angeles, trwała krótko. Rywala poddano w trzeciej rundzie.
Z Juanem Miguelem Elorde chyba tak łatwo nie pójdzie, choć 32-letni Filipińczyk nie jest tej klasy pięściarzem co jego sławny dziadek, Flash Elorde, wielki mistrz wagi junior lekkiej w latach 60-tych. Tym bardziej, że na walkę z Meksykaninem przystał trzy tygodnie temu i będzie to jego nie tylko pierwsza mistrzowska szansa w trwającej 11 lat zawodowej karierze, ale też pierwszy występ w USA.
Nic dziwnego, że na konferencji prasowej w Las Vegas dziękował wszystkim za daną mu szansę i mówił to co mówią wszyscy mu podobni w takich sytuacjach, że postara się ją wykorzystać i spełnić marzenie swego życia. Wszystko wskazuje, że „Kowboj” wykończy Filipińczyka tak jak poprzednich rywali i zobaczymy go jeszcze w ringu w grudniu na gali organizowanej przez Top Rank. Takie są plany.
Zdecydowanie bardziej zaciętej wojny możemy się spodziewać w starciu Portorykańczyka Pedrazy (26-2, 12 KO), byłego mistrza IBF dwóch kategorii wagowych (superpiórkowej i lekkiej) z Jose Zepedą (32-2, 25 KO) Amerykaninem meksykańskiego pochodzenia.
Z Pedrazą wygrywali tylko tak znakomici pięściarze jak Gervonta Davis i Wasyl Łomaczenko, ale tym razem zobaczymy go w wyższej wadze, superlekkiej i ciekawe jak sobie poradzi, tym bardziej że Zepeda to twardy, silny, mocno bijący, a przy tym odporny psychicznie wojownik, mający za sobą wiele ciężkich wojen. Chociażby ze znakomitym Jose Ramirezem o pas WBC. W lutym tego roku przegrał z nim we Fresno dwa do remisu, co powinno być sygnałem ostrzegawczym dla Pedrazy. Tym razem też jest gotowy na wszystko, ale Portorykańczyk umie boksować, więc powinno być naprawdę ciekawie.
Transmisja gali Fury - Wallin od godz. 4.00 w nocy z soboty na niedzielę w Polsacie Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze