Janikowski przeszedł metamorfozę? "Rywal niepotrzebnie tyle krzyczał"

Damian Janikowski (4-2, 4 KO) błyskawicznie rozprawił się z Tonym Gilesem (6-2, 4 KO, 2 SUB) na gali KSW 50 w Londynie. - Niepotrzebnie tyle krzyczał. Charakter zostawia się w klatce - ocenił Polak. Dodał też, że chciał wykorzystać przewagę zapaśniczą i nie bić się za wszelką cenę w stójce.
Mateusz Borek: Angielski zawodnik powiedział sędziemu, że nie chce walczyć. Otrzymał kilka prawidłowych łokci w trakcie walki i zaczęła się dyskusja...
Damian Janikowski: Zaczął mówić, że nie chce walczyć, jak dusiłem go przedramieniem. Może rzeczywiście, jak poczuł dwa-trzy uderzenia i rozcięło mu łuk brwiowy, to poczuł, że nie ma szans w walce. Szkoda. Niepotrzebnie tyle krzyczał. Charakter zostawia się w klatce. Chciałem pokazać się z dobrej strony. Fajnie, że szybko wygrałem, ale chciałem się pobić trochę w stójce i parterze.
To dla ciebie szczególne miejsce. Świetnie czujesz się w Londynie. To nie była walka z rywalem na twoim poziomie, ale potrzebowałeś tego zwycięstwa. Masz wielkie cele.
Wiele osób oceniało go po tym, że bił się z rywalami o ujemnym rekordzie lub z tymi, którzy dopiero zaczynają. Każdy zawodnik ma jakiś charakter. Wychodzi i chce się bić, więc trzeba być ostrożnym. Miałem plan, by jak najlepiej wykorzystywać zapasy, a nie za wszelką cenę pokazać, że mogę wszystkich pobić w stójce.
Przejdź na Polsatsport.pl