MŚ koszykarzy. Jechorek: Brakuje nam zawodników na poziomie Euroligi
Były reprezentant kraju Jarosław Jechorek przyznał, że ósme miejsce polskich koszykarzy na mistrzostwach świata to sukces, ale drużynie pomogło jednak szczęście. - Brakuje nam zawodników na poziomie Euroligi, by osiągnąć coś więcej - przyznał.
Polacy w sobotę zakończyli udział w mistrzostwach świata przegrywając z Amerykanami 74:87 w meczu o siódme miejsce. Jechorek uważa, że to dobry wynik, ale w kadrze brakuje koszykarzy mających doświadczenie w Eurolidze czy NBA, dlatego trudno było o osiągnięcie lepszego rezultatu.
- Tak krawiec kraje, jak materii staje, a z tym wychodzi trochę ubogo. Owszem, mamy zespół, jest atmosfera. Najważniejszą rzeczą jest jednak to, że brakuje nam zawodników na poziomie Euroligi. Takich okrzepłych w bojach o najwyższe cele. To było widać w takich meczach jak z Hiszpanią, czy nawet znacznie słabszą drużyną - Czechami. Tam wszędzie byli koszykarze bardzo doświadczeni. My z kolei nadludzkim wysiłkiem, ambicją, walką powygrywaliśmy te wcześniejsze spotkania, ale brakowało nam mocy, takiej pewności siebie, jaką mają koszykarze występujący w Eurolidze czy w NBA, którzy wychodzą na boisko "po swoje". U nas jest może zaledwie kilku zawodników, którzy mają takie obycie, jak Mateusz Ponitka, A.J. Slaughter, może też Adama Waczyński czy Damian Kulig - stwierdził.
Były gracz Lecha Poznań, z którym zdobył cztery tytuły mistrza kraju, przyznał, że Polacy mieli dużo szczęścia w turnieju, gdyż ich droga do ćwierćfinału nie była bardzo wymagająca.
- Trafiliśmy do najsłabszej grupy. Wenezuela, Wybrzeże Kości Słoniowej czy Chiny - mało kto wiedział, czego spodziewać się po tych drużynach. Wygraliśmy te mecze, a potem już "poszło". Mieliśmy też szczęście, że potem zmierzyliśmy się z Rosją, która miała spore kłopoty kadrowe i w Chinach zagrała mocno osłabiona - ocenił.
Jego zdaniem, sukcesem też jest sam udział w czempionacie, bowiem przez wiele lat nie potrafiliśmy przejść eliminacji.
- Nie było nas na mistrzostwach ponad 50 lat. Dlatego sukcesem było pokonanie w eliminacjach Chorwacji, w której grają zawodnicy z NBA. Wiele drużyn narodowych mających znacznie większe aspiracje niż my nie zagrało w Chinach. Przypomniały mi się wówczas nasze mecze w eliminacjach do mistrzostw świata w 1986 roku, gdy występowałem w reprezentacji. W decydującym spotkaniu w Spodku "zgrzaliśmy" się i przegraliśmy z Francuzami różnicą 20 punktów - wspomniał.
Były reprezentant Polski z tego turnieju zapamięta też przemowy selekcjonera Mike Tylora, które według niego przejdą do historii.
- Tylor to niesamowity gość, te wszystkie mowy motywacyjne przed spotkaniami to była najwyższa klasa. Umiejętni połączył amerykański patos z polskim patriotyzmem; one przejdą do historii. Na pewno fajnie to działało na chłopaków. Nie ukrywam, że chciałbym mieć trenera, która tak przemawia do swoich zawodników w szatni. Podobało mi się to, jak motywował ich przed meczem z Rosją i po porażce z Argentyną, jak wmawiał im, że top osiem (awans do ćwierćfinału) to wielki sukces - powiedział.
Jechorek zauważył, że w ostatnich spotkaniach było widać, że zawodnicy odczuwają trudy turnieju i brakowało im już entuzjazmu, jaki towarzyszył im na początku mistrzostw.
- Chłopacy nigdy jeszcze nie grali tak ciężkiego i długiego turnieju, na pewno byli już są zmęczeni tym wszystkim. Tu nakłada się nie tylko zmęczenie fizyczne, ale też takie już znużenie sobą. Zawsze łatwiej jest na początku imprezy wyciągnąć ten entuzjazm z drużyny niż na końcu, gdzie już nie ma takiej motywacji. Szkoda tego meczu z Czechami, którzy byli w naszym zasięgu. Bylibyśmy w pierwszej szóstce - zaznaczył.
Znakomity przed laty środkowy uważa, że w Polsce nie brakuje perspektywicznych zawodników, jak nieobecny na mistrzostwach 20-letni Łukasz Kolenda czy rok młodszy Aleksander Balcerowski.
- Brakowało na tych mistrzostwach właśnie Kolendy, mógłby obyć się z tak wielką imprezą seniorską. Kamil Łączyński miał bardzo duży wkład w awans, ale moim zdaniem pojechał trochę za zasługi. Olek Balcerowski to na pewno przyszłość tej reprezentacji. Myślę, że w końcu trafi do Ameryki, gdzie popracują nad nim, obudują go w mięśnie i będzie kimś więcej niż sprawnie biegającym skrzydłowym. Jest w lidze grupa fajnych chłopaków, którym trzeba dać szansę gry w klubach i to nie przez 15 minut, ale oni powinni biegać po 30 minut i "robić" po 20 punktów. Prezesi klubów muszą pogodzić interesy polskiej koszykówki z interesami ligowej koszykówki. Myślę, że te mistrzostwa na wiele kwestii otworzyły ludziom oczy - podsumował Jechorek.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze