MŚ w ciężarach: Skromna ekipa Biało-Czerwonych do Tajlandii
Skromna, sześcioosobowa ekipa Biało-Czerwonych - trzy zawodniczki i trzech zawodników, wystartuje w mistrzostwach świata w podnoszeniu ciężarów, które w środę rozpoczną się w Tajlandii na pomoście w Pattayi.
W ekipie znaleźli się: w kat. 55 kg Joanna Łochowska (Budowlani Opole), kat. 76 kg - Jolanta Wiór (GKS Andaluzja Piekary Śląskie) oraz kat. 87 kg – Kinga Kaczmarczyk (MAKS Tytan Oława) oraz trójka zawodników: w kat. 81 kg Krzysztof Zwarycz (Budowlani Opole), kat. 96 kg Łukasz Grela (Budowlani Opole) i w kat. 109 kg – Arkadiusz Michalski (Budowlani Opole).
W reprezentacji miał być jeszcze w kat. 96 kg Paweł Kulik (Budowlani Opole), ale jego plany startowe pokrzyżowała kontuzja.
- Do Tajlandii jedziemy walczyć o kwalifikacje olimpijskie, o medalach nie rozmawiamy. Rok temu Michalski wywalczył medal brązowy, teraz jego zadaniem jest wejście do czołowej ósemki, co powinno dać mu prawo startu na olimpiadzie. W Tajlandii zapowiada się bardzo silna konkurencja, widać to na wstępnych listach startowych. Zapowiada się rekordowa obsada, zgłoszono prawie 750 zawodniczek i zawodników ze 105 państw - powiedział trener Mirosław Choroś.
Podczas turnieju w Tajlandii sportowcy będą walczyć o kwalifikacje olimpijskie do Tokio 2020. Kwoty startowe dla podnoszenia ciężarów są ograniczone do czterech kobiet i mężczyzn, maksymalnie tylu zawodników będą mogły liczyć reprezentacje tych państw, których przedstawiciele nie byli zamieszani w afery dopingowe. Tam, gdzie stwierdzono doping, skład znacznie ograniczono.
Jeżeli przypadków dopingu było od 10 do 19, w ekipie narodowej będzie się mogło znaleźć maksymalnie 2 zawodników i 2 zawodniczki. Ale jeżeli afera dopingowa zatoczyła szersze kręgi i przypadków dopingu było ponad 20, to prawo startu w Tokio zredukowano do jednego zawodnika i jednej zawodniczki. W takiej sytuacji znalazły się ciężarowe potęgi, m.in. Rosja, Kazachstan czy Białoruś.
A Tajlandia, organizator tegorocznych mistrzostw świata, po skandalu dopingowym została całkowicie wykluczona za startu w Tokio w podnoszeniu ciężarów.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) i Międzynarodowa Federacja Podnoszenia Ciężarów (IWF) walczą z dopingiem wszystkimi możliwymi sposobami. Najważniejsze to zmniejszenie kwot startowych krajom najbardziej skażonym tym procederem oraz wprowadzenie imiennych kwalifikacji olimpijskich.
To właśnie w Tajlandii zawodnicy będą walczyli o kwalifikacje wyłącznie "dla siebie" a nie dla macierzystej federacji. Zgodnie z nowymi przepisami każdy zawodnik w Tokio musi mieć zaliczony start w sześciu zawodach rangi mistrzowskiej, minimum po jednym w każdym z trzech okresów kwalifikacyjnych (1 listopada 2018 - 30 kwietnia 2019, 1 maja - 31 października 2019 oraz 1 listopada 2019 - 30 kwietnia 2020).
Chodzi o to, aby tuż przed igrzyskami nie pojawił się na pomoście "wyciągnięty z kapelusza" zawodnik, o którym nikt wcześniej nie słyszał. Taki, który w ostatnich latach nigdy nie był kontrolowany, a teraz nagle osiąga mistrzowskie rezultaty.
W maju 2020 roku zostanie sporządzony ranking, w Tokio startować będą zatem mogli tylko ci, którzy zapisali na swoje osobiste konto najwięcej punktów. W każdej kategorii wagowej będzie 14 miejsc startowych - 8 czołowych z rankingu, 5 dla najlepszych z każdego kontynentu oraz 1 "dzika karta".
Przed Tokio w trudnej sytuacji znajdą się państwa niekarane za doping, które mają "mocnych" reprezentantów we wszystkich kategoriach, a będą musiały wybrać tylko po cztery zawodniczki i czterech zawodników.
Aktualnie, przed mistrzostwami świata w Tajlandii, na miejscach teoretycznie dających prawo startu w Tokio jest trzykrotna mistrzyni Europy Łochowska (kwalifikacja kontynentalna) i brązowy medalista poprzednich mistrzostw globu Michalski. (
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze