Berisha: Mam ogromny sentyment do Warszawy
Koszykarze Legii awansowali do drugiej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów FIBA, dzięki zwycięstwu 85:83 po dwóch dogrywkach z Sigalem Prisztina. Jednym z liderów gości był Dardan Berisha. - Mam ogromny sentyment do Warszawy - powiedział 51-krotny reprezentant Polski.
- Bardzo się cieszę, że drużyna z Warszawy znów gra w ekstraklasie, a teraz, po 48 latach, występuje w europejskich pucharach. To cenne dla stołecznego sportu, dla kibiców. Cieszę się bardzo, bo grałem tutaj w początkach swojej kariery, mam dla Warszawy olbrzymi sentyment - podkreślił.
Ekipa Sigalu Prisztina w piątkowym rewanżowym meczu w Arenie Ursynów mocno postawiła się gospodarzom. O awansie stołecznego zespołu przesądziła dopiero druga dogrywka, wygrana 11:7.
- Jeżeli chodzi o naszą drużynę, to w tym roku jesteśmy dużo słabsi niż w poprzednich latach. Dlatego myśleliśmy, że będzie bardzo ciężko z Legią, ale chłopcy naprawdę walczyli przez tyle minut, ile się dało. Myślę, że zagraliśmy dobre zawody. I w Prisztinie, i tutaj mecze były zacięte i interesujące. Gratuluję Legii awansu i życzę sukcesu w następnej rundzie przeciwko Niżnemu Nowogrodowi - zaznaczył.
Lider kosowskiego zespołu Berisha, były reprezentant Polski, osłabił zespół po przymusowym zejściu do szatni jeszcze w pierwszej połowie. Na 3.01 przed przerwą popełnił on w ataku czwarte przewinienie, a za ostry sprzeciw i dyskusję z sędzią otrzymał piąte - techniczne i karę dyskwalifikacji. W niespełna 15 minut zdobył 14 punktów.
- Nie chcę o tym mówić. Cóż, nie powinno tak się zdarzyć. Popełniłem pięć fauli, nie wiem, czy wszystkie były czy nie. To już nieważne. Chciałoby się grać do końca. Szkoda mi chłopaków, że ich zostawiłem, ale naprawdę dali z siebie 110 procent. Jestem z nich dumny. Nie wiadomo, co byłoby, gdybym pozostał w meczu - zauważył.
Podkreślił, że ekipa Sigalu nie jest tak silna jak w poprzednim sezonie.
- Przed obecnym od początku chcieliśmy się skoncentrować tylko na Pucharze Europy FIBA. Mam nadzieję, że powtórzymy sukces z zeszłego roku, kiedy byliśmy w Top 16 tych rozgrywek. Mieliśmy wtedy bardzo dobrą drużynę. Teraz dokonamy dwóch, trzech zmian w składzie i też będzie dobra. Ważne, że po meczu w Warszawie nosimy głowy podniesione. Naprawdę jesteśmy dumni z tego, co zrobiliśmy. Bardzo późno zaczęliśmy przygotowania do sezonu, więc nikt nie oczekiwał od nas, że tak powalczymy z Legią - przyznał.
Były zawodnik m.in. Polonii 2011 Warszawa, Anwilu Włocławek i Polfarmeksu Kutno, mocno przeżywał występy reprezentacji Polski w mistrzostwa świata w Chinach, w których biało-czerwoni wywalczyli ósme miejsce.
- Jestem dumny, że Polska odniosła taki sukces. Byłem przecież częścią tej reprezentacji. Grałem z tymi chłopakami, znam ich wszystkich i naprawdę jestem szczęśliwy z ich osiągnięcia. Myślę, że to jest pierwszy krok, żeby koszykówka stała się w Polsce jeszcze popularniejsza. Żeby zaczęto w tę dyscyplinę więcej inwestować, bo są możliwości. Polska jest dużym krajem, z wieloma zawodnikami na wysokim poziomie. Zasługuje na ten sukces i kolejne. Myślę, że liga też będzie teraz jeszcze lepsza - ocenił.
30-letni Berisha ma za sobą 51 występów w reprezentacji Polski, w której zdobył 418 punktów. Uczestniczył m.in. w Eurobaskecie 2011 na Litwie, gdzie był podstawowym graczem zespołu słoweńskiego trenera Alesa Pipana. Przed mistrzostwami Europy 2015 we Francji w ostatniej chwili rozstał się z kadrą trenera Mike'a Taylora. Czy nie żałuje teraz tamtej decyzji?
- Właśnie nie. Jestem zaszczycony, że byłem częścią tamtej drużyny. Tak o tym myślę. Teraz jestem dumny, że reprezentuję swój kraj, Kosowo. Tutaj więcej daję dla koszykówki. W Polsce jest wielu dobrych koszykarzy i myślę, że nie zostawiłem ich w złej sytuacji. Staram się robić swoje tam, gdzie się urodziłem i gdzie jest moja rodzina. Oczywiście śledzę występy kolegów, z którymi dorastałem i jestem z nich dumny - wyjaśnił.
Z Kosowem łączy go także życie prywatne.
- Już cztery lata jestem z dziewczyną, ma na imię Florenta. Jeszcze się nie ożeniłem, gdyż czasem gram w Kosowie, czasem gdzieś indziej – w Czechach czy we Włoszech. Może gdybym stale był w jednym miejscu, zdecydowałbym się na ten krok - zakończył.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze