3:3 w Chicago w meczu Polska - Brazylia: była samba i polonez
Jak zrobić dobrą zabawę ze sportem w USA dla Polonii - i nie tylko? Trzeba zaprosić byłych reprezentantów Polski w piłce nożnej, dorzucić drużynę Brazylii okraszoną gwiazdą formatu Rivaldo… i wszyscy są zadowoleni bo jest fajna piłka i emocjonujące 3:3 (1-2). Nawet, kiedy mecz toczy się w strugach deszczu, bo kibice zobaczyli trochę samby i trochę poloneza.
Dzień 1:
Reprezentacje Legend futbolu polskiego i brazylijskiego były w Chicago przez trzy dni... i ciągle coś się działo. Zaczęło się od konferencji prasowej w restauracji pod jak najbardziej pasującą nazwą "Carnivale", w centrum Chicago, gdzie reprezentanci obu drużyn od razu postawili sprawę jasno. "My, Brazylijczycy bawimy się piłką, ale jednocześnie traktujemy ją bardzo poważnie. Z każdym razem jak wychodzimy na boisko czujemy się mistrzami świata, a to zobowiązuje” - mówił Rivaldo, jedna z największych legend nie tylko brazylijskiej, ale światowej piłki nożnej.
"My tak samo. Niech oni się bawią, a my przylecieliśmy do Chicago wygrać - gramy dla polskich kibiców, chcemy im dać zwycięstwo" - odpowiedział Sebastian Mila. Jeszcze tego samego dnia, piłkarze obu zespołów spotkali się na uroczystej gali z polonijnymi kibicami przygotowanej przez organizatorów meczu. "Zorganizowanie meczu zajęło dużo czasu, ale zawsze chcieliśmy z kolegami zrobić w Chicago coś, co by łączyło kilka generacji fanów piłki nożnej w Wietrznym Mieście. A co może być lepszego niż byli reprezentanci Polski, dziś ciągle aktywni w mediach sportowych przeciwko drużynie, na czele której stoi Rivaldo, jeden z najznakomitszych piłkarzy globu, dwukrotny mistrz świata, zdobywca Złotej Piłki?“ - mówił jeden z głównych sponsorów i pomysłodawców Meczu Legend, sponsor klubu Eagles i szkółek piłkarskich - Krzysztof Święch.
Wszyscy bawili się długo i dobrze, ale ten pierwszy "mecz" wygrali na tanecznym parkiecie Brazylijczycy. Nie mogło być inaczej, skoro królowały rytmy latynoskie.
Dzień 2:
Gala galą, ale trening musi być. Wczesnym popołudniem na trening, a jak się później okazało także sparing, przyjechali wszyscy polscy piłkarze. "Panowie, nie wystrzelać się od razu dzisiaj, na luzie - forma ma być na jutro!" - krzyczał trener Robert Podoliński. W roli testerów formy wystąpili piłkarze miejscowych Orłów, najbardziej utytułowanej drużyny polonijnej Chicago. Dwa razy po 15 minut skończyło się wynikiem 2:0 dla Legend po bramkach Macieja Żurawskiego i Bartosza Ławy. Co najważniejsze - kontuzji nie było.
NIEDZIELA: MECZ
To był mecz pod wielkim znakiem zapytania, bo jeszcze rano meteorolodzy zapowiadali nad Bridgeview, gdzie położony jest mieszczący ponad 20,000 widzów stadion burze z błyskawicami. W Stanach sprawa jest jasna - błyskawice w promieniu otwartego obiektu oznaczają automatyczne przerwanie imprezy. Na szczęście był "tylko" potężny, coraz mocniejszy deszcz, ale piłkarze zadbali o to, żeby ponad sześć tysięcy kibiców nie przejmowało się aurą. Po dziesięciu minutach powinno już być 3-0 dla Polski, bo Legendy zaczęły w tempie, jakiego nie powstydziliby się obecni reprezentanci. Dwie przestrzelone sytuacje sam na sam Tomasza Frankowskiego, znakomity, ale trafiony w słupek strzał z rzutu wolnego Sebastiana Mili, ale ciągle było 0:0.
Brazylijczycy, w których barwach cały mecz, bez jednej zmiany, zagrał Rivaldo, jak strzelali, to już celnie: po golach Violi i Paulo Sergio zrobiło się 2:0 dla canarinhos. Na szczęście w 36 minucie Polacy zagrali jak rywale z boiska: trzy szybkie wymiany piłki w polu karnym i jest gol w wykonaniu Żurawskiego. Kibice śpiewali "jeszcze jeden", ale gola dostali w drugiej połowie, kiedy znakomicie rzut karny, strzałem w okienko, wyrównał stan meczu Jacek Krzynówek. Kiedy na dwie minuty przed końcem spotkania drugiego swojego gola w meczu strzelił Viola, wydawało się, że meczu już się nie uda wygrać. Polacy potrzebowali jednak tylko 15 sekund, by wyrównać - na drugi gol Violi, swoją drugą bramką odpowiada Żurawski i skończyło się na 3:3.
"Prosta sprawa z tą trzecią bramką - tak samo trzeba było strzelać w tych pierwszych minutach i byłoby 3:0 na dzień dobry" - skomentował po meczu Tomek Kłos. W pomeczowych, ceremonialnych rzutach karnych wygrali Brazylijczycy, ale w tym meczu przegranych nie było. "Fajnie się grało, bo obie drużyny naprawdę chciały wygrać. Może rewanż w Warszawie albo Rio? " - pytał po meczu Rivaldo. Kto wie?
Składy drużyn:
Polska: Adam Matysek, Radosław Majdan, Jacek Krzynówek, Michał Żewłakow, Maciej Żurawski, Marcin Baszczyński, Kamil Kosowski, Tomasz Kłos, Piotr Świerczewski, Tomasz Frankowski, Sebastian Mila, Marek Citko, Jacek Bąk, Olgierd Moskalewicz, Bartosz Ława, Jacek Chańko; trener - Robert Podoliński
Brazylia: Kudryinho, Ze Carlos, Edmilson, Tinho, Mineiro, Amaral, Paulo Sergio, Kleberson, Viola, Rivaldo, Camanducaia, Leite, Tobi
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze