Kowalski: Lech przestawia wajchę. Tylu młodych Polaków nie gra w żadnym klubie ESA
Lech Poznań w pierwszej rundzie Pucharu Polski pokonał Chrobrego w Głogowie 2:0, ale nie sam wynik jest tutaj najbardziej interesujący (wygrał zdecydowany faworyt, Chrobry jest przedostatni w Fortuna 1 Lidze), ale sposób w jaki trener Dariusz Żuraw skomponował drużynę. W pierwszym składzie wystąpiło sześciu wychowanków (zawodnicy, którzy zaczynali w Lechu lub dołączyli do niego w wieku juniora), dwóch innych weszło na zmianę!
W protokole meczowym znalazło się aż siedmiu graczy spełniający kryteria młodzieżowca (urodzeni w 1999 roku i młodsi) i czterech minimalnie starszych. I nie jest to wynik ulgowego potraktowania rywala. Bardzo podobnie było we wcześniejszym meczu ligowym z Jagiellonią, a po spotkaniu w Głogowie trener zapowiedział, że właśnie tak właśnie teraz będzie grać Lech. Z myślą, aby wprowadzać i wykorzystywać jak największą grupę młodych polskich zawodników.
Trener Lecha być może inspirowany przez władzę klubu, które dyktują politykę, po dwóch z rzędu porażkach z Cracovią i Lechią, postawił bardzo mocno na młodzież, której nigdy w Lechu nie brakowało, ale ostatnio tacy gracze trafiali na wypożyczenia i robili miejsce starszym, głównie zagranicznym. Oprócz zaprawionych już w bojach Roberta Gumnego (rocznik 1998) i Kamila Jóźwiaka (98) dał szansę Jakubowi Moderowi (99), Tymoteuszowi Puchaczowi (99), Mateuszowi Skrzypczakowi (2000), a na zmianę wchodzili Jakub Kamiński (2002) i Filip Szymaczak (2002). W odwodzie byli jeszcze Tymoteusz Klupś (2002) i Filip Marchwiński (2000). Tylko z powodu kontuzji nie grał Paweł Tomczyk (1999). Takiej niskiej średniej wieku nie ma żaden inny klub w Ekstraklasie.
Owszem, młody Lech wciąż nie gra rewelacyjnie, z Chrobrym długo się męczył, podobnie jak wcześniej z Jagiellonią. To nie jest tak, że każdy młody gracz jest od razu lepszy od tego starszego, na którego narzekano i sporo prawdy w stwierdzeniu, że nie wiek powinien być decydujący. Wcale nie ma też pewności czy taka polityka od razu przyniesie efekt i skończy się to lepiej niż w ubiegłym sezonie w starej konfiguracji m.in z trenerem Adamem Nawałką, na ławce rezerwowych, który kompletnie się w Poznaniu nie sprawdził (Lech zajął rozczarowujące miejsce numer osiem i nie zagrał w europejskich pucharach).
Ale nawet jeśli w tym sezonie detalicznie będzie podobnie (obecnie dziewiąta pozycja z sześcioma punktami straty do lidera), to jednak lepiej budować drużynę w ten sposób, bo daje nadzieję na przyszłość. I dla siebie i dla całej polskiej piłki. W oparciu o tych chłopaków Lech czy reprezentacja coś wygra, prędzej czy później. A już z całą pewnością klub z Poznania zarobi na nich ogromne pieniądze.
Jeśli ten kurs wytrzyma próbę czasu, będzie to zmiana jakiej w najbogatszych polskich klubach jeszcze nie było. Całkowite przestawienie wajchy. I jednocześnie wzór dla reszty. Być wyznaczenie zdrowego trendu, który kiedyś spowoduje, że wyjdziemy z zapaści.
WYNIKI I TERMINARZ TOTOLOTEK PUCHARU POLSKI
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze