Fajdek: Mam najwięcej do stracenia
Paweł Fajdek w środę powalczy o czwarty z rzędu tytuł mistrza świata w rzucie młotem. W Dausze wygrał eliminacje wynikiem 79,24 i przyznał: - Mam najwięcej do stracenia ze wszystkich w stawce. Jego głównym rywalem będzie Wojciech Nowicki.
Obaj polscy młociarze zaprezentowali się we wtorkowych kwalifikacjach bardzo dobrze. Odległość 76,50 dającą bezpośredni awans do finału uzyskali w pierwszych próbach i zajęli pierwsze dwa miejsca w kwalifikacjach. Najlepszy był Fajdek, a tuż za nim Nowicki rezultatem 77,89.
Brązowy medalista ostatnich igrzysk Nowicki nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Rzucił tylko, że jest dobrze, a koło bardzo szybkie. Spieszył się na trening. Podobnie zresztą jak Fajdek, który znalazł jednak pięć minut, by stanąć w strefie mieszanej i podzielić się swoimi odczuciami.
- Warunki dobre, nie ma się do czego przyczepić, forma miała być na mistrzostwa świata i jest. Potwierdzam się. Nie był to idealny rzut, więc czekam na środę - powiedział.
Fajdek mocne treningi zakończył startem w mistrzostwach Polski w Radomiu i od tego momentu tylko szlifował formę.
- Dałem się wcześniej wykazać Wojtkowi, trochę go +uśpiłem+. Zobaczymy, co z tego będzie - dodał.
Na stwierdzenie, że Nowicki dopiero na finał ma zamiar się zebrać i wykorzystać możliwości szybkiego koła, Fajdek odparł: "ja też za szybko rzutu nie oddałem. To była próba na zaliczenie, a że poleciało na 79 metrów, to zobaczymy co to da jutro".
Nie chciał powiedzieć, ile jest w stanie jeszcze dorzucić do tej odległości, ale odparł: "Mam nadzieję, że jako ostatni zakończę konkurs". Ostatni rzut należy bowiem zawsze do prowadzącego w rywalizacji.
W 12 startach w tym sezonie Fajdek uzyskiwał wyniki między 78,61 a 80,88. Z Nowickim rywalizowali w dziesięciu mityngach, w siedmiu górą był Fajdek.
- Przypomnę, że trenuję od marca, bo wcześniej miałem operację łydki. Niech ten sezon będzie najlepszą recenzją tego, co zrobiłem w trakcie tych kilku miesięcy. Skupmy się na rzutach w finale mistrzostw świata. Ja muszę obronić tytuł i mam najwięcej do stracenia ze wszystkich uczestników. Nie oszukujmy się - muszę się skupić dwa razy bardziej i kontrolować sytuację - zaznaczył.
Przyznał, że największe znaczenie będzie miało, jak kto poradzi sobie ze stresem.
- W eliminacjach poszło mi nieźle - skwitował i nawiązał do wypowiedzi mistrza olimpijskiego z Sydney Szymona Ziółkowskiego, który w jednym z wywiadów powiedział, że w kontekście igrzysk olimpijskich w Tokio lepiej by było, by w mistrzostwach świata triumfował Nowicki, a nie Fajdek.
- Komentarze a propos moich pojedynków z Wojtkiem i tego, kto powinien wygrać, zachowam dla siebie. Życzę Wojtkowi dalekich rzutów, ale mam nadzieję, że będę centymetr przed nim. Rozumiem Szymona trochę i wiem, o co mu chodzi. Życzę miłego oglądania - skomentował.
Wszystko wskazuje na to, że w środę dojdzie do polsko-polskiego pojedynku.
- Miejmy nadzieję, że nikt nam nie namiesza, jak dwa ostatnie razy. Fajnie by było skończyć tak jak przed rokiem w mistrzostwach Europy w Berlinie - złoto i srebro. Trochę tych szans w Dausze nam uciekło, więc musimy naprawdę z Wojtkiem dać z siebie wszystko, żeby wywalczyć te dwa medale - podkreślił.
Najważniejsze jego zdaniem będzie: "nie palić rzutów, nie nakładać sobie presji i po prostu zachować się jak doświadczony zawodnik, a nie liczyć na szalony rzut. Ja wiem, ile jestem w stanie rzucić, wiem jakie miałem wyniki przez ostatnie dwa tygodnie, wiem na co mnie stać, wiem też na co Wojtka stać".
Na stwierdzenie, że z Nowickim przez ostatnie dwa tygodnie się nie widzieli (Nowicki trenował w Polsce, Fajdek w tureckim Belek), oznajmił: "Nie trzeba ze sobą sypiać w jednym ośrodku, żeby wszystko wiedzieć".
Finał rzutu młotem mężczyzn zaplanowany jest na środę na godz. 20:40 czasu polskiego. Dotychczas jedyny medal dla Polski - srebrny - wywalczyła w rzucie młotem Joanna Fiodorow.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze