Kowalski: Sprzeczne wypowiedzi Krychowiaka i Glika obrazują problem kadry Brzęczka
- Jestem zagrzany, każdy grał pod siebie. Nie może tak być - powiedział Kamil Glik po meczu w Rydze. - Zagraliśmy bardzo dobry mecz, byliśmy skoncentrowani przez 90 minut - to z kolei wypowiedź Grzegorza Krychowiaka. Obaj znaczący zawodnicy naszej kadry wprowadzili dysonans informacyjny dotąd w kadrze niespotykany. Można odnieść wrażenie, że grali w dwóch innych meczach. Wniosek w związku z tym jest przygnębiający.
Zawodnicy wciąż grają sami i w różny sposób grę tę interpretują. Selekcjoner wciąż nie jest wodzem, który nadaje ton, nad wszystkim czuwa. Używając języka młodzieżowego: "ogarnia" drużynę.
Owszem, wygraliśmy 3:0, jesteśmy o krok od awansu na mistrzostwa Europy, ale... poza początkiem meczu, w którym korzystaliśmy z błędów przeciwnika, zagraliśmy całkiem przyzwoicie i szybo prowadziliśmy 2:0, dalsza część gry znów była wielką improwizacją. Nie było w tym myśli przewodniej, raczej szamotanina z zespołem, który miałby problemy aby utrzymać się w naszej ekstraklasie, a jeden z jego dwóch najlepszych zawodników – Gutovskis nie zawsze mieści się w pierwszym składzie pierwszoligowej Termaliki Nieciecza. Żeby nie tylko wybrzydzać, warto podkreślić, że poza znów skutecznym Robertem Lewandowskim bardzo dobrze zagrał młody Sebastian Szymański, zawodnik który daje nadzieję, że ta drużyna nie będzie dalej zamykała się w kręgu tych samych nazwisk, graczy na pewnym bardzo przyzwoitym poziomie, ale dużej mierze już na poziomie reprezentacji wypalonych.
Takich jak Mateusz Klich, który po raz kolejny był tak wolny i bezbarwny, że należy poważnie podważać sens jego obecności w tej ekipie (w Leeds United gra świetnie). Jak w takich sytuacjach mawia Bobo Kaczmarek, pełnił on w pomocy rolę zawiadowcy, który odprawia pociągi na dworcu Warszawa Wschodnia. Niestety, to samo tyczy się Piotra Zielińskiego.. Nawet będąc entuzjastą talentu zawodnika Napoli nie sposób nie zauważyć jego nonszalancji i słabej gry w reprezentacji od dłuższego czasu. I chyba sytuacja dojrzała już do tego, aby choćby czasowo odesłać go na ławkę rezerwowych. Bo skoro zawodnik tak dobrze wyszkolony technicznie i zaprawiony w europejskich rozgrywkach nie był w stanie błysnąć na tle Łotwy, która przed meczem z Polską dała sobie wbić 21 goli i obiektywnie jest teraz jedną z najsłabszych drużyn w Europie, to w meczu z kim ma to zrobić?
Kolejne rozczarowanie: Maciej Rybus, o którego prosiła opinia publiczna, bo to prawdziwy lewy obrońca i gra w Lidze Mistrzów w Lokomotiwie Moskwa. Wreszcie dostał szansę od Jerzego Brzęczka i ją zmarnował. Nie dość, że w swoich nielicznych akcjach ogrywali go Łotysze, to nie był w stanie nic dać w grze do przodu. Pewnie, że jest jakimś usprawiedliwieniem fakt, ze wciąż gra na środkach przeciwbólowych, ale skoro było to wiadome, to dlaczego trener nie wystawił tam jednak Arkadiusza Recy?
Selekcjoner ciągnął go na siłę za uszy w czasach, w których ten w ogóle nie łapał się do składu swojej drużyny w lidze włoskiej, a kiedy wreszcie gra systematycznie, to w kadrze siedzi na ławie. Logicznym byłoby chyba wypróbowanie go właśnie teraz.
Kwintesencją tego meczu było zdobycie bramki na 3:0. Kamil Grosicki bierze potężny zamach, kopie jednak piłkę tak niedokładnie, że ta zmierza gdzieś w stronę chorągiewki w narożniku, a Lewandowski dokłada nogę, jak kij w hokeju, i piłka wpada do siatki. Po czym as Bayernu biegnie do Grosickiego, aby zrugać go za sposób gry...
Dobrze, że znów wygrywamy, dobrze, że prowadzimy w grupie, z której wyjście jest po prostu obowiązkiem, ale przełomu wciąż nie ma. Jeśli nic się nie zmieni, na mistrzostwach będzie kicha. I lepiej teraz nawet przy okazji zwycięstw nad słabeuszami mówić o tym głośno, niż udawać, że wszystko gra.
Przejdź na Polsatsport.pl