Kasprzyk: Inni zazdroszczą nam nie tylko sukcesów

Marta Ćwiertniewicz: Obecny siatkarski rok reprezentacyjny jest przepełniony sukcesami.

Jacek Kasprzyk: Jest to udany rok dla polskiej siatkówki. Zabrakło "wisienki na torcie", złotego medalu, ale dla mnie każdy medal ma taką wartość. Po tym sezonie kadrowym zbieramy owoce pracy, na które pracowaliśmy od wielu lat. W żadnym związku na świecie, trener nie może wybierać spośród 20. zawodników światowego poziomu.

Czy patrzy prezes na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie optymistycznie?

Jestem optymistą. Uważam, że ten sezon będzie owocował w przyszłym roku, i w kolejnych. Dzięki telewizji, środkom masowego przekazu siatkówka jest bardzo popularna w Polsce. Inni zazdroszczą nam nie tylko sukcesów, ale również tego, że potrafimy korzystać realnie z tego, jakie możliwości daje nam nasz kraj, środki sponsorskie czy budżet państwa. Nie marnotrawimy tych pieniędzy i staramy się je mądrze wykorzystywać. Około 85% naszych finansowych możliwości przeznaczamy na szkolenie młodzieży. Niewiele związków na świecie byłoby w stanie tyle przekazać.

Nie powinniśmy mieć problemu z młodymi zawodnikami w przyszłości?

Myślę, że nie. Oby obyło się bez kontuzji, szczególnie po takim sezonie jak ten, gdzie zawodnicy grają non stop. Praktycznie 6 miesięcy trwał sezon kadrowy, zaraz po nim ruszają rozgrywki ligowe. Łączenie tych światów jest bardzo trudne i wyczerpujące. Największe federacje: polska, włoska, rosyjska apelują do europejskich i światowych działaczy, z informacją, że nie zgadzają się na takie funkcjonowanie, szczególnie nakładanie się terminów. Niestety odbijamy się wszyscy od ściany. Polska, mimo że jesteśmy jedną z większych federacji, ma tylko jeden głos znaczący w głosowaniach. Większość świata chce z nas czerpać wzorce. Częścią się dzielimy, ale jest parę tajemnic sukcesu, których nie będziemy zdradzać.