VAR pojawi się w boksie na stałe?
Ostatni pojedynek Artura Bieterbijewa z Aleksandrem Gwozdykiem pokazał, że bokserski VAR jest możliwy i warto po niego sięgać, gdy pojawiają się uzasadnione wątpliwości. Gary Rosato, prowadzący ten pojedynek w ringu, po prostu się pomylił i liczył w pierwszej rundzie Gwozdyka, choć nie powinien. Na szczęście skorzystano z zapisu wideo i decyzja została zmieniona.
O tym, że możliwość skorzystania z zapisu wideo w celu zweryfikowania wątpliwych decyzji jest możliwa świadczy decyzja Państwowej Komisji Sportowej Stanu Nevada już z 2011 roku. Uznano wtedy, że jeśli NBA, NFL czy NHL od dawna korzystają z tej technologii, to co stoi na przeszkodzie, by wykorzystać ją również w zawodowym boksie. Keith Kaiser, dyrektor wykonawczy NSAC wyjaśniał wtedy, że natychmiastowa powtórka będzie wykorzystywana tylko w przypadku fauli i budzącego wątpliwości zatrzymania walki.
W dużej mierze decyzję tę zainspirowały wydarzenia z MMA. Pisał o tym swego czasu Joseph Lariosa z US News Las Vegas. Chodziło o faule, których dopuszczali się zawodnicy, a sędzia tego nie zauważył. Keith Kaizer podał nawet przykład z walki Kevina Burnsa z Anthonym Johnsonem z 2008 roku, która odbyła się w Las Vegas. Johnson sfaulował Burnsa, wkładając mu palec w oko, a sędzia nie zareagował. Oczywiście takich sytuacji było i wciąż jest znacznie więcej, a bardzo często mają znaczący wpływ na wynik walki.
W boksie faule są na porządku dziennym, sędziowie popełniają fatalne błędy, które uchodzą im na sucho i dalej nic się nie zmienia. Gdyby w czerwcu tego roku w Rydze sięgnięto po analizę wideo w walce Krzysztofa Głowackiego z Mairisem Briedisem, to Łotysz prawdopodobnie zostałby zdyskwalifikowany, lub przykładnie ukarany w inny sposób.
Głowacki też nie był wtedy bez winy, ale przewinienie było nieporównywalne z tym co zrobił Briedis. Sędzia ringowy też się wtedy nie popisał, i to też powinno być przedmiotem analizy wideo. A możliwość skorzystania z bokserskiego VAR zapisana jest przecież w regulaminie turnieju WBSS (World Boxing Super Series).
Tym bardziej więc cieszy to, co wydarzyło się w miniony piątek w Filadelfii podczas mistrzowskiego pojedynku w wadze półciężkiej pomiędzy niepokonanymi Arturem Bietierbijewem i Aleksandrem Gwozdykiem. Pod koniec pierwszej rundy sędzia ringowy Gary Rosato liczył Ukraińca, choć ten padł nie po ciosie, ale został popchnięty przez Rosjanina i rzucony przez niego na matę.
Rosato mógł tego nie wiedzieć, ale uznał że był nokdaun. A to oznaczało, że mistrz WBC przegrał rundę dwoma punktami (8:10). Biorąc pod uwagę, że runda była wyrównana i mogłaby nawet zostać wypunktowana 10:9 na korzyść Gwozdyka, strata już na początku unifikacyjnej walki była duża.
I wtedy właśnie sięgnięto po zapis wideo, który pozwolił nie uznać decyzji sędziego ringowego. Punktacja została zmieniona na 10:9 dla Bietierbijewa, mistrza organizacji IBF, który ostatecznie wyszedł z tej konfrontacji zwycięsko nokautując rywala w 10 rundzie. Tym samym 34-letni Czeczen z Rosji jest mistrzem świata dwóch organizacji (WBC, IBF) w wadze półciężkiej.
A co do zapisu wideo: dobrze się stało, że mieliśmy z nim do czynienia. I oby korzystano z niego jak najczęściej, oczywiście jeśli zachodzi taka potrzeba. Piętnowane powinny być wszystkie faule, ze szczególnym uwzględnieniem ciosów w tył głowy, jako zagrażających życiu. Sędziowie nie mogą być pod ochroną. Ich błędy, tak jak w tym przypadku, powinny być zmieniane, jeśli są błędne.
Leszek Jankowiak czołowy polski sędzia uważa, że nie ma innej drogi niż korzystanie z najnowszych technologii. - Boks zawodowy musi iść w tym kierunku. Zawodnicy są coraz lepiej przygotowani, wzrasta szybkość i intensywność walk, sędziowie nie są w stanie widzieć wszystkiego. A jeśli są wątpliwości, to trzeba je jak najszybciej wyjaśniać. I tak właśnie zrobiono w Filadelfii - mówi Jankowiak.
Oby tylko korzystanie z takich zapisów stało się codziennością, jeśli to tylko (chociażby ze względów finansowych) będzie możliwe.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze