Tokio 2020. Rudisha: Zrobię wszystko, by wystartować

Inne
Tokio 2020. Rudisha: Zrobię wszystko, by wystartować
fot. PAP/DPA

Rekordzista świata w biegu na 800 m David Rudisha ma za sobą - jak sam ocenił - najtrudniejszy okres w życiu. Rozstał się z żoną, zmarł jego ojciec, złapał kontuzję i uczestniczył w wypadku. - Zrobię wszystko, żeby wrócić na bieżnię i startować w igrzyskach w Tokio - powiedział.

- Wiem, że mam sporo szczęścia. Żyję. Dostałem drugą szansę - wspomniał Rudisha.

 

W sierpniu kenijski lekkoatleta był uczestnikiem poważnego wypadku samochodowego. Na prostej drodze autobus nagle zboczył i czołowo zderzył się z autem, które prowadził Rudisha.

 

- Nie wiem jak to się stało, że nie ucierpiałem. Wierzę, że dostałem po prostu drugą szansę na życie. Gdy człowiek ma takie przeżycia, podchodzi do pewnych spraw całkowicie inaczej - przyznał.

 

- Ostatnie lata były najtrudniejszymi w moim życiu. Nie tylko dlatego, że musiałem przez kontuzje zrezygnować z biegania. Rozstałem się z żoną, odszedł mój tata, który był moim najlepszym przyjacielem. Trudno było mi się z tym wszystkim pogodzić - dodał.

 

Rudisha po raz ostatni pojawił się na bieżni w lipcu 2017 roku. Później walczył z kontuzjami. Lekarz zalecił mu całkowite zrezygnowanie z treningu, dopóki noga się w pełni nie zagoi.

 

- To nie jest łatwe - siedzieć i czekać, aż twój organizm będzie gotowy. Tym bardziej, że odczuwałem presję. Na szczęście udało mi się z tym uporać. Byłem w Dausze na mistrzostwach świata. Siedziałem na trybunach i obserwowałem swoich rywali na 800 m. Chciałem znowu wrócić na bieżnię - zaznaczył.

 

Przypomniał, że w 2013 roku też myślał, iż jego kariera dobiegła końca. Wówczas zmagał się z kontuzją kolana.

 

- Nie byłem w stanie nawet przez 15 minut truchtać. Musiałem poddać się operacji, ale do marca 2014 nie mogłem biegać. Udało się jednak wrócić - wspominał i dodał, że doskonale wie, iż teraz najważniejsza będzie cierpliwość. Stracił kolejne dwa lata, ale nadal jest w stanie nawiązać walkę ze światową czołówką.

 

- Po pierwsze muszę zadbać o swoją wagę. Przytyłem i teraz czas, by kilogramy zrzucić. I jak się to uda, wtedy wrócę do poważnych treningów. Najważniejsze teraz jest to, że nic mnie nie boli i po urazie nie ma śladu - podkreślił.

 

Teraz nie zamierza się poddawać, bo... "o igrzyskach w Tokio marzę od dawna i wierzę, że uda mi się wrócić na bieżnię. Zrobię wszystko, by tak się stało".

 

Rudisha rekord świata poprawił w trakcie igrzysk w Londynie (2012). Kenijczyk poprowadził od startu do mety. Zmierzono mu wówczas czas 1.40,91. 

BS, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie