Trener Nawrocki miał osiągnięcia z tą grupą. Co doprowadziło do konfliktu?
Konflikt pomiędzy siatkarkami reprezentacji Polski i selekcjonerem Jackiem Nawrockim wywołał medialną burzę. – Stało się tak, że niewątpliwe sukcesy sztabu szkoleniowego z tą grupą zawodniczek przykryło coś, o czym nie powinniśmy tu dziś rozmawiać. To powinno zostać rozwiązane, bo być może zaczęło się to od drobiazgów, które były zbagatelizowane, a potem narosły i nawarstwiły się – powiedział w magazynie #7strefa Kamil Składowski.
Po opublikowanym w "Gazecie Wyborczej" artykule Jarosława Bińczyka rozpoczęło się medialne zamieszanie wokół kadry siatkarek. W reprezentacji miało dojść do buntu, a siatkarki próbowały zwolnić Jacka Nawrockiego. Tymczasem władze Polskiego Związku Piłki Siatkowej opowiedziały się po stronie trenera i przedłużyły z nim kontrakt do 2022 roku.
Sytuacja w reprezentacji Polski była tematem dyskusji siatkarskich ekspertów w magazynie siatkarskim #7strefa.
– Te słowa są bardzo ciężkie i gdybym je usłyszał w czasie sezonu, to takie stwierdzenia powinny być od razu wyjaśnione i rozwiązane. Nie powiem, że załagodzone, bo trzeba je rozwiązać. W tej chwili mleko się wylało i bardzo ciężko będzie Jackowi zebrać zespół w jednej chwili i przygotować je do gry w turnieju kwalifikacyjnym. Ta kwestia czasu jest w tej chwili bardzo ważna. To przykre, że minęły dwa miesiące i przez ten czas ta sprawa była pod dywanem i nikt nie próbował jej rozwiązać - tak to przynajmniej wygląda. Taka sprawa nie rozejdzie się po kościach w żeńskiej drużynie. W męskiej, może by się rozeszła... – powiedział Alojzy Świderek.
– Tę sprawę trzeba rozwiązać i to nie na zasadzie, że minie jeszcze miesiąc, półtora, będą powołania i sprawa ucichnie. Nie ucichnie, ona pozostanie. W tej chwili związek przejął inicjatywę w tym problemie i myślę, że to od strony związku powinno zależeć rozwiązanie tego problemu. Drogą do rozwiązania może być tylko rozmowa. Szkoda, że będzie się to działo albo zaocznie, albo przez telefon, bo trzeba by pojechać do wszystkich zawodniczek, które podpisały się pod tym listem i z nimi porozmawiać o tych problemach – stwierdził były selekcjoner reprezentacji Polski.
– Zdaję sobie sprawę z tego, że dziewczynom musiało zająć dużo czasu, by takie oświadczenie wystosować. To już jest naprawdę takie wołanie o pomoc. Niestety, z wypowiedzi rzecznika PZPS można wywnioskować tylko tyle, że związek stoi murem za trenerem Nawrockim i nie jest gotowy na jakiekolwiek pertraktacje z dziewczynami. Ja z tej końcowej wypowiedzi zrozumiałam, że trener ma już plan na swoją drużynę od stycznia i dalej. Niestety, obawiam się, że to faktycznie może być ta drużyna juniorek. Jeżeli nie ma chęci podjęcia negocjacji z tymi dziewczynami, które to pismo wystosowały, to zapewne nic się nie zmieni. Tak jak ta sprawa była przez dwa miesiące zamiatana pod dywan, tak dalej będzie – przyznała Joanna Kaczor-Bendarska.
– Czy zespół powinien oceniać trenera? Jesteśmy po całym sezonie reprezentacyjnym. One tego trenera znają najlepiej... Były trudne czasy, był czas budowania tego zespołu przez te lata. Przewinęło się przez tę drużynę z pięćdziesiąt, siedemdziesiąt różnych zawodniczek i wreszcie znaleźliśmy taki skład, który jest w stanie zagwarantować nam dobry wynik. Ja się boję tego, że od stycznia 2020 roku zaczniemy na nowo budować drużynę. Trener Nawrocki będzie mówił, że potrzebuje czasu, by zbudować drużynę, a ta drużyna już jest. Z tą drużyną trzeba negocjować i rozmawiać – dodała była reprezentantka Polski.
– Pamiętajmy, że to są słowa wyrażane w wielkich emocjach. Zwróciłem uwagę na pierwszy akapit tego oświadczenia, z którego by wynikało, że dziewczyny poszły do związku po interwencję, ale ta interwencja miałaby polegać na tym, żeby zwolnić Nawrockiego, a nie ratować sytuację. Rozmawialiśmy o tym z Asią Kaczor i ona tłumaczyła mi, że być może te słowa są nie do końca precyzyjne i być może miały one znaczyć "ratujcie, bo my sobie nie radzimy z komunikacją z trenerem". Jeśli tak było i dziewczyny przyszły po ratunek, bo nie potrafią się komunikować z trenerem, to ten krzyk rozumiem. Jeśli przyszły do związku i powiedziały "zwolnijcie trenera", to tego nie rozumiem i nie potrafię tego zaakceptować. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że reprezentantki Polski chciały zwolnić trenera, bo jest kłopot z komunikacją – powiedział Kamil Składowski. Dyrektor Działu Komunikacji Polskiej Ligi Siatkówki SA uważa, że trzeba próbować rozwiązać ten konflikt.
– Moim zdaniem są to problemy, które można rozwiązać. Mogą się zmienić zawodniczki i trener może się zmienić w komunikacji. To były słowa rzucone w emocjach, dajmy więc czas tej grupie, by porozmawiała i się zastanowiła... Stało się tak, że niewątpliwe sukcesy sztabu szkoleniowego z tą grupą zawodniczek przykryło coś, o czym nie powinniśmy tu dziś rozmawiać. To powinno zostać rozwiązane, bo być może zaczęło się to od drobiazgów, które były zbagatelizowane, a potem narosły i nawarstwiły się... Chciałbym, żebyśmy dali tej grupie czas, by załatwiła tę sprawę. Bo jeśli oni tego wewnątrz nie załatwią, to nikt inny tego nie załatwi – dodał.
Cała dyskusja w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze