Michalak: Pomóc Legii w powrocie na zwycięski tor
Michał Michalak już w debiucie w barwach Legii Warszawa poprowadził zespół do pierwszej ligowej wygranej w sezonie. - Chcę pomóc drużynie w powrocie na zwycięski tor - powiedział doświadczony na parkietach ekstraklasy 26-letni koszykarz.
Michalak, podobnie jak pozyskany ostatnio przez Legię Amerykanin A.J. English, nie wystąpił w środę w przegranym 83:84 meczu z Bakken Bears Aarhus w Pucharze Europy FIBA, gdyż nie był zgłoszony do europejskich rozgrywek. Spotkanie oglądał z ławki rezerwowych.
- Na pewno chciałoby się wystąpić w takim meczu. Myślę, że zagraliśmy niezłe spotkanie przez większą jego część, tak naprawdę - 38 minut. Każdy, kto wychodził na parkiet dawał dużo energii. Filip Matczak, Kuba Nizioł, Przemek Kuźkow dali dużo w ataku i obronie. Szkoda końcówki, bo mieliśmy mecz pod kontrolą. Zadecydował ostatni rzut. Szkoda, bo można było utrzymać dobre nastroje po ligowej wygranej w Dąbrowie Górniczej. Ta porażka jednak jeszcze o niczym nie przesądza co do naszych losów w pucharze - skomentował.
Urodzony w Pabianicach zawodnik, który 2 listopada skończył 26 lat, grający na pozycjach rzucającego obrońcy lub niskiego skrzydłowego, w minionych rozgrywkach zdobył mistrzostwo kraju z Anwilem Włocławek. W sezonie 2017/18 grał w lidze hiszpańskiej w barwach Tecnyconty Saragossa. Wcześniej występował w PGE Turowie Zgorzelec, Polskim Cukrze Toruń, Treflu Sopot, AZS Politechnice Warszawskiej i ŁKS Łódź. Łącznie z meczem w barwach Legii przeciwko MKS w Polskiej Lidze Koszykówki rozegrał 249 meczów. Legioniści liczą m.in. właśnie na jego doświadczenie.
- W tej drużynie jestem dość doświadczonym zawodnikiem. Widać było po meczu w Dąbrowie Górniczej, że dzięki temu łatwiej mi się grało w ataku. Teraz jeszcze dochodzi A.J. English, więc będziemy mieli większą rotację. Te zmiany pozwolą usprawnić atak, wpłyną na przyspieszenie gry, sprawią, że wszystkim nam łatwiej będzie się grało. Generalnie, będę się starał pomóc drużynie w odbiciu po złym początku. Wygraliśmy jedno spotkanie w lidze i chcemy kontynuować tę passę. Mecze mamy teraz dwa razy w tygodniu, więc tak naprawdę więcej jest gry niż treningu. Najważniejsze to złapać rytm, żeby w każdym spotkaniu rywalizować o zwycięstwo - przyznał.
Mierzący 197 cm Michalak jest jedynym polskim koszykarzem Legii, który ma za sobą grę w lidze zagranicznej. Sezon 2016/17, gdy jego PGE Turów nie zakwalifikował się do play off, kończył w lidze włoskiej, gdzie barwach Brescii zdobywał średnio 13 pkt. Pozwoliło mu to w kolejnych rozgrywkach podpisać kontrakt w hiszpańskiej Saragossie.
- Z pewnością było to dodatkowe, bardzo przydatne doświadczenie. Może dzięki temu zachowuję więcej spokoju na boisku. Pewnie z tą myślą byłem ściągany do Legii. Mam pomóc drużynie, która poniosła na początku sezonu kilka porażek. Mogę obiecać, że będę się starał jak najwięcej wnieść do zespołu, pomóc w powrocie na zwycięski tor - zaznaczył.
Sezon w Hiszpanii były reprezentant Polski (11 występów, 60 punktów) rozpoczynał ze sporymi nadziejami. Do momentu, gdy do zespołu Tecnyconty dołączył Amerykanin Gary Neal, znany z występów w NBA m.in. w San Antonio Spurs, Charlotte Hornets czy Washington Wizards, który "zabrał" mu minuty gry.
- Neal to na pewno zawodnik światowej klasy, jeden z czołowych na europejskich parkietach, a przecież także ważny zawodnik Spurs, drużyny grającej w finale NBA. Miałem zatem się od kogo uczyć. Gdy przyszedł, moja rola w drużynie sprowadzała się do tego, że starałem się wyszarpać jak najwięcej minut. On był naszym liderem, pracowała na niego cała drużyna. Dla mnie było to doświadczenie innej roli w drużynie. Z pewnością miałem od kogo uczyć się przywództwa na boisku - wspomniał.
W Legii dołączył m.in. do Filipa Matczaka, kolegi z reprezentacji Polski juniorów, która w 2010 roku w Hamburgu zdobyła srebrny medal mistrzostw świata do lat 17. O miejsce w niej do ostatniej chwili walczył też obecny kapitan stołecznego zespołu Sebastian Kowalczyk. Dziewięć lat temu Michalak był kapitanem drużyny biało-czerwonych z Mateuszem Ponitką, Przemysławem Karnowskim czy Tomaszem Gielo.
- Z Filipem i Sebastianem znamy się od najmłodszych lat w kadrze. Biegaliśmy w jednej drużynie w rozgrywkach młodzieżowych. Przez cały czas utrzymywaliśmy ze sobą kontakt. Na przestrzeni lat nasze ścieżki przecinały się w naturalny sposób. Teraz w jednej drużynie klubowej dobrze się rozumiemy. Na pewno zaprocentuje to na boisku - podkreślił.
W poprzednim sezonie wywalczył z Anwilem mistrzostwo Polski. W obecnych rozgrywkach ekstraklasy zawodnicy, których nie chciano zatrzymać we Włocławku, pokazują się z bardzo dobrej strony w nowych klubach - Jarosław Zyskowski w Stelmecie Enei BC Zielona Góra, Kamil Łączyński w Śląsku Wrocław. Michalak zamierza iść ich ścieżką w Legii.
- Na pewno taki jest mój cel - dalszy rozwój osobisty i sukces z drużyną. Może to nie jest przypadek, że zawodnicy trochę "uwolnieni" z włocławskiego schematu w innych systemach zaczynają funkcjonować indywidualnie na wysokim poziomie. Cóż dodać - każdy chce grać jak najlepiej, wspomagać drużynę, by wspinała się na wyższy poziom. Ja na pewno będę dawał z siebie wszystko - zadeklarował.
Broniący tytułu Anwil w ostatnich spotkaniach pokazał, że drużyna przeżywa kryzys, jakiego się nikt nie spodziewał.
- Można by na ten temat napisać rozprawkę: od momentu konstruowania składu, poprzez poszczególne mecze, po funkcjonowanie poszczególnych elementów na boisku. Na pewno trener Igor Milicic ma ból głowy, ale znając go - podchodzi do tego jak do wyzwania i koniec końców sobie z tym poradzi - zakończył Michalak.
Kolejne spotkanie w ekstraklasie koszykarze Legii (bilans 1-5) rozegrają w niedzielę na własnym parkiecie z Kingiem Szczecin (5-1). Początek meczu w hali Koło o godz. 17.30.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze