Jak dorosnąć w dwa lata? Kosowo walczy o EURO 2020
Reprezentacja Kosowa w ciągu ostatnich dwóch lat zaliczyła tylko jedną porażkę - 3:5 z Anglią na Wembley. Zaledwie kilka lat po narodzinach, Kosowianie przeszli szybki kurs dorastania pod okiem Bernarda Challandesa, który już w listopadzie może ich wprowadzić do EURO 2020. A nawet jeśli awansu nie uda się wywalczyć przez tradycyjne eliminacje, to w marcu będzie można ponowić próbę w barażach.
Największym sukcesem 68-letniego Bernarda Challandesa wciąż pozostaje mistrzostwo Szwajcarii z FC Zurich i awans tej drużyny do Champions League. Za kilka dni może się to jednak zmienić, bo Kosowo staje przed historyczną szansą awansu do pierwszego wielkiego turnieju. Rywale w ostatnich dwóch kolejkach eliminacji EURO 2020 będą jednak z wysokiej półki. Najpierw 14 listopada Kosowianie zagrają na wyjeździe z Czechami, a kampanię zakończą przed własną publicznością 17 listopada z Anglią.
Challandes objął posadę selekcjonera reprezentacji Kosowa 2 marca 2018 roku, po tym jak Albert Bunjaki zrezygnował z posady po 9 porażkach w eliminacjach do MŚ 2018. Pierwsza kampania eliminacyjna okazała się niewypałem i włodarze kosowskiej federacji zdiagnozowali problem w osobie trenera. Półtora roku po postawieniu na Szwajcara, można powiedzieć, że trafili w dziesiątkę. Challandes nie zmieniając zbyt wiele w personaliach, potrafił wykrzesać z reprezentantów kraju, który odłączył się od Serbii, zdecydowanie więcej niż jego poprzednik.
Mieszkańcy bałkańskiego państewka chcą już nawet stawiać pomnik swojemu zbawcy. Challandes na początku nie był jednak przekonany czy powinien przyjmować pracę w Kosowie, a wątpliwości zasiewali w nim najbliżsi. - Znajomi i rodzina ze Szwajcarii byli początkowo sceptycznie nastawieni do mojej pracy w Kosowie - mówi 68-letni szkoleniowiec. Propozycja kosowskiej federacji została jednak zaakceptowana i Szwajcar rozpoczął pracę w marcu 2018 roku. Najpierw były mecze towarzyskie, ale już jesienią czekał pierwszy sprawdzian - występy w Lidze Narodów UEFA.
Kosowo przeszło przez rozgrywki jak burza - z czterema zwycięstwami i dwoma remisami awansowało do Dywizji C. Rywale nie rzucali na kolana, ale wysokie wygrane 5:0 z Maltą czy 4:0 z Azerbejdżanem pokazały, że na europejskiej arenie pojawił się nowy gracz, którego nie można porównywać z San Marino czy Liechtensteinem. Z nim trzeba się liczyć.
W samym 2018 roku Kosowianie nie zaliczyli ani jednej porażki, ale mimo to nie dawano im szans na bezpośredni awans na EURO 2020 z grupy eliminacyjnej z Anglią, Czechami, Czarnogórą i Bułgarią. Wyniki drużyny Challandesa przerosły jednak najśmielsze oczekiwania. Zaczęło się od marcowego remisu z Bułgarią u siebie, później był podział punktów w Czarnogórze. Przełomowe okazało się wyjazdowe starcie z Bułgarami, gdzie trzy punkty zapewnił gościom w ostatnich sekundach Elbasan Rashani.
Nic więc dziwnego, że 7 września na odnowiony Fadil Vokrri Stadium w Prisztinie zawitał niemal komplet widzów, który liczył na wygraną z Czechami. Kosowianie stanęli na wysokości zadania, wygrali 2:1 i uniesieni triumfem wylecieli do Anglii. Na Wembley weszli "z buta", bo już w 1. minucie prowadzili z Anglikami. Dumni Synowie Albionu zostali tak rozjuszeni, że jeszcze przed przerwą zdobyli pięć bramek. Nie podłamali tym jednak rywala, który w drugiej połowie strzelił dwa gole, a przede wszystkim zaprezentował ofensywną piękną grę, o której mówiła przez następne kilkanaście godzin piłkarska Europa.
W październiku Kosowo rozegrało jeden mecz eliminacyjny, w którym ograło przed własną publicznością Czarnogórę 2:0. Dzięki temu przed ostatnimi dwiema kolejkami ma jeden punkt straty do Czechów oraz cztery do Anglików. Tych ostatnich wyprzedzić będzie już niezwykle trudno, dlatego kluczowe w całej układance wydaje się wyjazdowe starcie w Republice Czeskiej. - Z Czechami to raczej nie będzie najważniejszy mecz życia, nie nakładamy na siebie takiej presji - mówi jednak przed meczem Challandes.
Selekcjoner ma przed ostatnim tygodniem eliminacji twardy orzech do zgryzienia. Ze składu wypadł mu bowiem najlepszy strzelec reprezentacji w historii (8) oraz w kampanii eliminacyjnej (4) - Vedat Muriqi. Zawodnik Fenerbahce ostatnio strzelił dwa gole w ligowym spotkaniu z Kasimpasą, ale okupił to kontuzją, która wyklucza jego udział w meczach z Czechami i Anglią. - Pomimo naszych wysiłków i chęci samego zawodnika, by pomóc kolegom na boisku, jego występ jest niemożliwy - napisano w oświadczeniu federacji. Muriqiego w Pilznie miały obserwować Tottenham, Atletico czy Juventus...
Pod jego nieobecność w ataku Kosowa pojawi się Rashani lub Atde Nuhiu. Na szczęście do zdrowia wrócił Benjamin Kololli, który doznał również urazu w ostatnim ligowym boju FC Zurich. Niepewny jest z kolei występ z Czechami Herolinda Shali, który ostatnio wyszedł w pierwszym składzie na Czarnogórę. Powrócił wtedy po kontuzji, podobnie jak Milot Rashica, który pod nieobecność Muriqiego jest postacią numer jeden w reprezentacji Kosowa.
Rashica jest w tym sezonie w świetnej formie w Werderze Brema i to mimo tego, że przez miesiąc, na przełomie sierpnia i września, nie mógł grać w piłkę. Zainteresowany jego wykupieniem jest AC Milan, ale Niemcy już zapowiedzieli, że zimą nie wypuszczą nigdzie tak ważnego gracza.
Na przykładach Muriqiego, Rashicy czy Amira Rrahmaniego z Hellasu Werona widzimy, że kosowscy piłkarze znaczą już wiele w Europie. Wciąż są to pojedyncze przypadki, ale Bernard Challandes pokazał już, że można z nich złożyć zgrany zespół. Nawet jeśli reprezentacji Kosowa nie uda się zająć jednego z dwóch pierwszych miejsc w grupie eliminacyjnej, to dzięki wygranej grupie w Lidze Narodów, wciąż będzie szansa na awans do EURO 2020 przez marcowe baraże. Tam rywalami będą prawdopodobnie Macedończycy, Gruzini i Białorusini.
Ewentualny występ w przyszłorocznych mistrzostwach Europy byłby oczywiście debiutem Kosowa na EURO. W 2016 roku we Francji debiutantami były reprezentacje Albanii, Walii, Słowacji, Irlandii Północnej i Islandii.
Awans bałkańskiego państwa mógłby jednak przysporzyć mnóstwo problemów UEFA. Cztery z dwunastu miast, które organizują turniej – Baku, Sankt Petersburg, Bukareszt i Bilbao – leżą bowiem w państwach, które nie uznają Kosowa. Oznacza to, że Kosowianie mogliby jedynie trafić do dwóch grup - zlokalizowanych w Londynie i Glasgow lub w Monachium i Budapeszcie.
WYNIKI I TABELE ELIMINACJI EURO 2020
Transmisja spotkania Czechy - Kosowo w Polsacie Sport Premium 2 w czwartek o 20:35. Mecz Kosowo - Anglia w niedzielę od 17:50 w Polsacie Sport Premium 1.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze