El. Euro 2020: Słowenia też ma swojego Lewandowskiego. Długa droga Sporara
Kilka lat temu kibice reprezentacji Polski zarzucali Robertowi Lewandowskiego, że w kadrze nie jest tak skuteczny, jak w klubie. Dziś nikt nie wyobraża sobie drużyny narodowej bez napastnika Bayernu Monachium. Wygląda na to, że, zachowując wszelkie proporcje, podobną drogę przechodzi właśnie Andraz Sporar, napastnik reprezentacji Słowenii.
Sporar od lat uchodził za niezwykle utalentowanego zawodnika. Dość powiedzieć, że w styczniu 2016 roku szefowie FC Basel wyłożyli za niego blisko cztery miliony euro i pozyskali go z klubu NK Olimpija Lublana. 22-letni wtedy napastnik miał za sobą kapitalny okres w zespole rodzinnego miasta. Łącznie w 108 meczach strzelił 50 goli i dorzucił 18 asyst, a Szwajcarzy uznali, że warto w niego zainwestować.
W ekipie FC Basel nigdy jednak nie nawiązał do skuteczności, którą prezentował na rodzimych boiskach. W 26 spotkaniach zdobył... jedną bramkę, a kiepskiego bilansu nie poprawi z pewnością pięć asyst, które dołożył. Na usprawiedliwienie Sporara trzeba jednak wspomnieć o licznych kontuzjach, które raz po raz doskwierały mu podczas pobytu w Szwajcarii. W pierwszym sezonie rozegrał w nowym klubie tylko jeden mecz. W drugim grał już więcej, ale również regularnie musiał walczyć z mniejszymi i większymi urazami.
Właściciele utytułowanego szwajcarskiego klubu uznali, że Słoweniec powinien spróbować wrócić do formy na wypożyczeniu. Sporar powędrował do Arminii Bielefeld, występującej wówczas na zapleczu niemieckiej Bundesligi. Tam też nie grał regularnie, najczęściej wchodząc z ławki. Strzelił dwa gole i... znowu musiał pauzować. W Bazylei nie miał już więc czego szukać i w styczniu 2018 roku definitywnie odszedł z klubu.
Basel odzyskało 600 tysięcy euro, a Sporar trafił do słowackiego Slovana Bratysława. W nowym zespole zaczął regularnie grać, a z czasem także regularnie strzelać. I co w jego przypadku najważniejsze - od samego początku jest zdrowy. 25-latek w barwach Slovana strzelił już 55 goli i zanotował 16 asyst. A to wszystko w 72 występach. W poprzednim sezonie poprowadził ekipę z Bratysławy do mistrzostwa kraju, zdobywając 29 bramek i sięgając po koronę króla strzelców tamtejszej ekstraklasy.
Dobre występy w słowackim klubie zaowocowały przełamaniem w kadrze. W drużynie narodowej zadebiutował w 2016 roku w spotkaniu z Maltą (1:0) w ramach eliminacji mistrzostw świata 2018. W pierwszych 11 meczach... nie strzelił gola. Premierowe trafienie zanotował w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy w starciu z Izraelem (1:1). Drugie dołożył z Polską (2:0) na swoim Stadionie Stozice w Lublanie. Do dwóch trafień w grupie G dorzucił trzy asysty, więc jego bilans - patrząc na to, jak początkowo radził sobie w kadrze - wygląda coraz lepiej.
Czy poprawi go we wtorek w Warszawie na zakończenie eliminacji?
Transmisja meczu Polska - Słowenia od 20:35 w Polsacie Sport.
Przejdź na Polsatsport.pl