Piszczek: Nie uroniłem łezki. Cieszyłem się chwilą
- Nie uroniłem łezki, chciałem się cieszyć chwilą. Pochyliłem głowę, bo chciałem podziękować kolegom z drużyny a także Słoweńcom za szpaler, jaki dla mnie utworzyli. Była to dla mnie wyjątkowa chwila i na pewno nigdy jej nie zapomnę - powiedział Łukasz Piszczek po oficjalnym zakończeniu reprezentacyjnej kariery w meczu ze Słowenią (3:2).
Marcin Feddek: Makijaż nierozmazany, więc nie wiem czy uroniłeś łezkę...
Łukasz Piszczek: Nie uroniłem łezki, chciałem się cieszyć chwilą. Pochyliłem głowę, bo chciałem podziękować kolegom z drużyny a także Słoweńcom za szpaler, jaki dla mnie utworzyli. Była to dla mnie wyjątkowa chwila i na pewno nigdy jej nie zapomnę. Miałem grać 30 minut, wyszło 45, ale nie patrzę na to i mam nadzieję, że Kamil Glik będzie zdrowy.
Mam wrażenie, że mecz dobrze się zaczął, ale później trzeba było swoje wybiegać i wywalczyć.
Zdecydowanie tak. Widać, że Słoweńcy nie chcieli nas wpuścić na swoją połowę i gdy tylko zagrywaliśmy do boku, to zaczynali presować. Na szczęście wiele z tego nie zrobili. Szkoda straconej bramki, bo chciałem zagrać na zero z tyłu, ale ważne że udało nam się wywalczyć komplet punktów.
Jak się ogląda reprezentację z trybun?
Bardzo przyjemnie. Wiele razy mówiłem już, że jestem kibicem reprezentacji Polski w różnych dyscyplinach i zawsze trzymam za naszych kciuki. Dziękuję za te wszystkie lata i pewnie jeszcze nie raz zobaczymy się na tym stadionie.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze