Z Krychowiakiem w dzisiejszej formie, nie byłoby kompromitacji na mundialu
Grzegorz Krychowiak strzelił swoje gole numer siedem i osiem w lidze rosyjskiej. Gdyby nie nadgorliwy obrońca zespołu Spartaka Tambov, pewnie zaliczyłby hat-trick. Adessoye Oyewole, uprzedził jednak Polaka i wepchnął piłkę do własnej bramki, gdy właśnie zamierzał to zrobić nasz pomocnik.
Doliczając gola w Lidze Mistrzów z Bayerem Leverkusen i w reprezentacji z Izraelem Krychowiak strzelił już dziesięć goli jesienią. To pewien paradoks, ale defensywny pomocnik jest w ścisłej czołówce najlepszych strzelców ligi rosyjskiej i ma dobrą bazę startową, aby zawalczyć o koronę króla strzelców. Do prowadzących Dzyuby, Shomurodova i Soboleva traci dwa gole. A w ubiegłym sezonie, aby zdobyć to trofeum w Rosji, wystarczyło 15 bramek.
Nie tylko o gole Krychowiaka jednak chodzi. 29-letni pomocnik znalazł się chyba w najlepszym momencie swojej kariery. Realizuje wszystkie swoje wcześniejsze doświadczenia. A tych nie jest mało. Zagrał przecież już na mistrzostwach Europy, świata, dwa razy wygrał Ligę Europy, gra w Lidze Mistrzów, występował w trzech z z pięciu najlepszych lig na świecie, czyli hiszpańskiej, angielskiej i francuskiej, był częścią wielkich klubów, jak PSG, Bordeaux czy Sevilla. A co bardzo istotne, znalazł się też na poważnym zawodowym zakręcie i potrafił z tego wybrnąć. Wybór akurat ligi rosyjskiej, która jest mocna, ma swoją ekspozycję w Champions League, ale jednak znajduje się delikatnie w tyle za tymi czołowymi, patrząc z dzisiejszej perspektywy, okazał się strzałem w dziesiątkę. Paryż Krychowiaka przytłoczył, w Moskwie może być sobą. Czyli mówiąc bez ogródek: być liderem. Takie miał on zawsze aspiracje, czy to w reprezentacji czy we wcześniejszych klubach, a z racji pewnych ograniczeń (swoich jak w Paryżu, czy wynikających z mocy innych graczy do tego predestynowanych, z którymi rywalizował), nie był w stanie ich realizować.
W Lokomotivie Polak rozkwitł. Wystarczy spojrzeć na kilka minut gry ekipy Jurija Siemina, aby przekonać o co w niej chodzi. Krychowiak nie jest tam człowiekiem tylko od czarnej roboty, jak to bywało choćby w Sevilli, ale prawdziwym przywódcą, zawodnikiem na którym opiera się gra, poruszającym się swobodnie w wielu sektorach boiska, uwolnionym od przesadnych zadań defensywnych, nastawionym na atak, strzały, precyzyjne przerzuty do kolegów, także takie na kilkadziesiąt metrów, zazwyczaj bardzo celne.
Błyskawicznie tę formę przełożył także na reprezentację, bo selekcjoner Jerzy Brzęczek inteligentnie powielił pomysł na Krychowiaka zaprezentowany przez byłego trenera reprezentacji Rosji. A to z kolei zbudowało dla kadry Jacka Góralskiego i Krystiana Bielika, którzy dostali szansę, wchodząc na dawną pozycję gracza Lokomotivu. Istny piłkarski łańcuszek szczęścia.
Krychowiak w obecnej formie jest właśnie tym zawodnikiem jakiego brakowało podczas mundialu w Rosji. Fizycznie największą stratą była nieobecność obrońcy Kamila Glika, ale w pomocy wzdychaliśmy za Krychowiakiem w dobrej dyspozycji. Teraz jest. I to chyba w jeszcze lepszej niż kiedykolwiek. Bazując na takim fundamencie w pomocy, naprawdę podczas Euro możemy liczyć na więcej niż na ostatnim mundialu.
Biorąc pod uwagę jego formę, ale także oczywiście Roberta Lewandowskiego i kilku innych zawodników, to chyba można żałować, że Euro odbędzie się dopiero latem.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze