Garczarczyk z Las Vegas po Wilder - Ortiz: Boks to nie jazda figurowa
Sporo się nauczyłem od mojej walki z Fury'm. Przede wszystkim cierpliwości, której wtedy brakowało. Nie muszę machać ciągle rękoma jak szaleniec. Muszę wyczekać na mój moment - mówił na konferencji prasowej w MGM Grand, po walce ze znakomicie walczącym Luisem Ortizem ciągle niepokonany mistrz świata WBC, Deontay Wilder. Zapraszam na moje spojrzenie na to, jak wyglądały ostatnie godziny przed walką, i co "Bronze Bomber" mówił po jej zakończeniu.
CISZA PRZED BURZĄ: Przed walką, w MGM Grand, hotelu, który gościł galę pełno było Deontay’a Wildera. Luis Ortiz, jak zwykle, trzymał się z boku wydarzeń medialnych. "Nie lubię gadać, bo to nie ma znaczenia. Już wszystko dawno powiedzieliśmy". Kubańczyk, mieszkający w Miami i po raz pierwszy przygotowujący się do walki w Las Vegas, odmówił zaproszenia na czwartkowe spotkanie z mediami, ale Deontay Wilder nie miał problemu go zastąpić.
Przez ponad dwie godziny udzielał wywiadów dla wszystkich obecnych w centrum prasowym, przed kamerami łączy satelitarnych, sprawiając wrażenie kogoś, kto... bardzo to lubi. "Taką mam osobowość. Lubię ludzi, kocham się z nimi spotykać. To przy okazji część moich obowiązków promocyjnych, robię to dla siebie, więc na co narzekać?” - mówił "Bronze Bomber", który miał zagwarantowaną za walkę wypłatę w wysokości 20 milionów dolarów (Ortiz 7 mln).
PLANY PRZED WALKĄ. "Wszyscy wiedzą, co się stanie. Nie wiadomo tylko kiedy. Słyszałem przez cały czas, że jestem wariatem, że biorę tak ryzykowną walkę przed rewanżem z Tysonem Fury'm, na którym mam zarobić dwa razy więcej. Ale ja się nikogo nie boję, dlatego zobaczymy się po raz kolejny na ringu z Ortizem. Trzeba zrobić to samo, tylko szybciej" - mówił Wilder.
Bukmacherzy w Las Vegas mieli taką samą opinię. Szanse na to, że Wilder wygra przed czasem oceniali tak wysoko, że można było wygrać 30 dolarów wpłacając... 100. Największe szanse na znokautowanie Ortiza upatrywano w rundach 10-12. Nikt nie wierzył w remis (25 do 1) lub wygraną "King Konga" Ortiza na punkty (18 do 1). Swoją - i taką samą - opinię, jak może wyglądać rewanż, mieli też znani trenerzy - Joe Goossen i Freddie Roach. "Wilder musi zaatakować szybko, od początku pokazać swoją siłę. Ortiz nie ma się gdzie spieszyć - wiadomo, że przy chaotycznym stylu Wildera będzie miał szansę na kontrę - a potrafi to robić bardzo dobrze". Okazało się, że bukmacherzy i trenerzy znają się na rzeczy.
1 SEKUNDA: KOMENTARZ WILDERA O WALCE i ORTIZIE: Wszystko, co założyli sobie szkoleniowcy Kubańczyka, się sprawdziło...ale "King Kong" Ortiz i tak przegrał, w jedyny sposób, jaki mógł przegrać tego wieczoru - przez spektakularny nokaut. Ortiz był szybszy. Ortiz był bardziej aktywny. Ortiz wyprzedzał uderzenia mistrza świata.
"To jest tak, że walcząc przeciwko mnie, musisz być perfekcyjny przez każdą sekundę każdej rundy. Ja muszę być perfekcyjny tylko przez jedną sekundę. I to wystarczy. Sami to widzieliście" - mówił Wilder, patrząc na cios, który zmienił oblicze walki. "Sporo się nauczyłem od mojej walki z Fury'm. Przede wszystkim cierpliwości, której wtedy nie miałem. Nie muszę machać ciągle rękoma jak szaleniec. Muszę wyczekać na mój moment. Szczególnie walcząc z kimś, kto tyle umie co Ortiz. Chciałbym mieć choć trochę jego umiejętności... może jak przejdzie na emeryturę, to dla mnie coś zostanie po tych dwóch walkach! Nie zwracałem uwagi na to, ile przegrywam rund, że sędziowie dają rywalowi wygrane rundy, Jak o tym podczas walki nie myślę...bo wiem, że to nie ma żadnego znaczenia, kiedy trafię”.
WILDER JEST SŁABY: Deontay’a Wildera w Polsce się nie lubi. Widzę to wpisach na moich mediach społecznościowych. Nawet tym razem, kiedy zakończenie walki nie podlegało żadnej wątpliwości, znaleźli się tacy, którzy snują spisek. "Sędzia mógł mu pozwolić walczyć". Nie, nie mógł!
Ortiz mnie mógł ustać na nogach, sam przyznał, że nie nadawał się do dalszej walki. Jeden z członków jego teamu miał łzy w oczach, kiedy zapytałem jak widział dramatyczne zakończenie pojedynku w MGM Grand. "Tyle pracy, wszyscy zapamiętają tylko nokaut. Jestem dumny z Luisa. Spotkał się z kimś, kogo siła jest nieporównywalna do nikogo w tej generacji pięściarzy. Taka jest, to prawda". Nie dla wszystkich nawet takie zapewnienia ze strony człowieka bezpośrednio związanego z walczącym o tytuł Kubańczykiem.
"Wygrał gorszy", "Ortiz wygrywał rundę za rundą, a Wilder zadał tylko jeden cios" - taki wpisów są dziesiątki - nie tylko u mnie. Chyba czas, by przypomnieć sobie, że boks to nie jazda figurowa na lodzie, nie ma punktów za wartość artystyczną - liczą się nokauty i zwycięstwa. Tych pierwszych Wilder ma aż 41 w 42 walkach. I nigdy nie przegrał.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze