Najgorsza seria Arsenalu od 27 lat. Emery został zwolniony
Tak źle nie było nigdy, gdy za sterami klubu stał Arsene Wenger. Arsenal liczył na drugi oddech po odejściu francuskiego menedżera, jednak z Unaiem Emerym obiecujący był tylko początek: ostatnie miesiące są pełne frustracji, a kibice długo marzyli o zwolnieniu menedżera. Porażka z Eintrachtem (1:2) przesądziła o losie Hiszpana, który pożegnał się z posadą w piątkowy poranek.
Dobrze poinformowany David Ornstein oznajmił, że w piątek zebrał się zarząd klubu, który podjął decyzję o zwolnieniu Emery'ego.
Frustracja w klubie, w którym oczekiwania są przecież ogromne sięgnęła zenitu. W czwartek obejrzeliśmy przykry obrazek: Kanonierzy przegrali 1:2 z Eintrachtem, a zawodników żegnały gwizdy niewielkiej ilości kibiców, bowiem większość krzesełek nie została zapełniona w ramach protestów. Kamery raz po raz pokazywały zbliżenia na kibiców trzymających tabliczki z prośbą o zmianie menedżera. Zarząd wyszedł z pomocną ręką już kilkanaście godzin później: w piątek rano poinformowano o zwolnieniu Emery'ego.
Club statement: Unai Emery
— Arsenal (@Arsenal) November 29, 2019
Na palcach jednej ręki można policzyć dobre mecze Arsenalu w tym sezonie, a potencjał ofensywny w tym zespole jest przecież ogromny. Ofensywne trio powinno pustoszyć mało szczelne defensywy zespołów środka tabeli Premier League, a tymczasem Kanonierzy pod wodzą Hiszpana dawali się w tym sezonie dominować już takim "potęgom", jak Brighton, Southampton czy Sheffield United.
Czarę goryczy przelała seria siedmiu meczów bez zwycięstwa: najgorsza od 1992 roku, gdy zespół prowadził George Graham - wówczas Kanonierzy nie potrafili wygrać ośmiu kolejnych spotkań. Arsenal nie potrafi odnieść zwycięstwa od 24 października, a było to szczęśliwie wygrane starcie z dużo niżej notowaną Vitorią Guimaraes w LE (3:2), uratowane w ostatnich sekundach przez rzuty wolne Nicolasa Pepe. Od tamtego czasu sposób na The Gunners znajdowały między innymi Leicester City, Crystal Palace, So'ton czy wspomniany Eintracht.
Wśród potencjalnych następców Hiszpana długo wymieniało się jego rodaków: Luisa Enrique oraz Mikela Artetę. Stary-nowy selekcjoner reprezentacji Hiszpanii odrzucił jednak taką możliwość, a były piłkarz Kanonierów prawdopodobnie zostanie w Manchesterze City w roli asystenta Pepa Guardioli. Inne plotki mówiły o zatrudnieniu Nuno Espirito Santo (obecnie Wolves), Massimiliano Allegrim lub Mauricio Pochettino. Najprawdopodobniejsze wydaje się jednak pozostawienie zespołu w rękach dotychczasowego asystenta i jednemu z gwiazd legendarnych The Invincibles, a więc Freddiemu Ljungbergowi.
Przejdź na Polsatsport.pl