Boniek: Nie ma jednego meczu, który jest dla mnie wyjątkowy
- Nie ma jednego meczu. Ja wiem, że spotkanie z Belgią jest moim biletem wizytowym. Każdy piłkarz marzy, żeby na mistrzostwach świata strzelić trzy gole, i to takie trzy gole, ponieważ były one wykończeniem akcji całego zespołu - każdy inny. Tych meczów było kilka. Zastanawiam się czy napisać książkę o moich dziesięciu najważniejszych meczach - powiedział Zbigniew Boniek na gali z okazji stulecia Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Marcin Feddek: Pewnie nie było łatwo zorganizować taką galę z okazji stulecia istnienia Polskiego Związku Piłki Nożnej. Może być pan dumny, że to przypadło akurat panu i że znalazł się pan w jedenastce stulecia.
Zbigniew Boniek: Chyba 7 lub 8 stycznia zastanawialiśmy się i powiedzieliśmy sobie, że musimy zrobić coś wielkiego na koniec roku, bo jest rok stulecia Polskiego Związku Piłki Nożnej - najbardziej popularnej dyscypliny w sporcie. Jestem szalenie usatysfakcjonowany, bo zrobiliśmy to wszystko prawie sami - PZPN we współpracy z Live Park, ludźmi, którzy nam dobrze życzą. Muszę powiedzieć, że wypadło to fajnie, sympatycznie. Jeśli chodzi o jedenastkę stulecia, to jestem zadowolony, ale tak samo podpisuję się pod słowami Włodzimierza Lubańskiego - Panowie, za kilka chwil jest kolejna wielka impreza, za trzy lata kolejna - wyrzućcie nas z tej jedenastki, wejdźcie sami, bo takie jest życie. Jam mam swoją gablotę i mnie nikt nie zabierze niczego, co w życiu zrobiłem. To nie jest tak, że ja nie chcę, żeby inni mieli większe sukcesy. Moja gablota jest moja, a innym życzę jeszcze lepszych osiągnięć.
Łatwo było dokonać tych wyborów?
Nie wiem, ponieważ nie byłem na żadnym spotkaniu kapituły, nie interesowałem się tym w ogóle. Mamy w sejfie Polskiego Związku Piłki Nożnej wszystkie wyniki jak głosowali internauci, kapituła. Wszystko zostało zebrane i policzone. Porozmawiam z ludźmi, którzy nad tym pracowali - czy chcemy udostępnić te wyniki, bo na niektórych pozycjach było ciasno. Było ciasno na prawej pomocy, ponieważ Kubie Błaszczykowskiemu zabrakło dwóch, trzech procent, by znaleźć się w jedenastce stulecia. Była duża rywalizacja między Józefem Młynarczykiem a Janem Tomaszewskim. Kapituła przestawiła Antoniego Szymanowskiego na lewą stronę z prostej przyczyny, ponieważ on i Łukasz Piszczek mieli tak gigantyczną przewagę nad pozostałymi bocznymi obrońcami, że nie wypadało jednego z nich "ustrzelić". Generalnie obydwaj są prawymi obrońcami, ale Szymanowski bardzo często grał na lewej stronie. Było kilka gorących tematów.
Który mecz z orzełkiem na piersi utkwił panu najbardziej w pamięci?
Nie ma jednego meczu. Ja wiem, że spotkanie z Belgią jest moim biletem wizytowym. Każdy piłkarz marzy, żeby na mistrzostwach świata strzelić trzy gole, i to takie trzy gole, ponieważ były one wykończeniem akcji całego zespołu - każdy inny. Tych meczów było kilka. Zastanawiam się czy napisać książkę o moich dziesięciu najważniejszych meczach, aby móc opisać co działo się przed meczem, jakie było napięcie, jaka atmosfera w szatni. Nie można jednak ograniczyć tego do jednego spotkania. Zagrałem ciekawe, fajne mecze z Widzewem, grałem w Juventusie, gdzie były puchary, grałem w reprezentacji, co zawsze było dla mnie największą satysfakcją. Na gali wybraliśmy mecz z Peru i myślę, że słusznie, bo gdyby nie ten mecz, to nie byłoby starcia z Belgią, ze Związkiem Radzieckim, nie byłoby Francji i brązowego medalu. Przed spotkaniem z Peru mieliśmy niesamowite ciśnienie.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze