Jędrzejczyk: Mam okazję napisać historię w UFC
7 marca na gali UFC 248 Joanna Jędrzejczyk stoczy walkę o pas mistrzowski UFC w wadze słomkowej, a jej rywalką będzie Chinka Weili Zhang. - Byłam pierwszą Polką i Europejką, która zdobyła ten tytuł mistrzowski UFC, a teraz po raz drugi mam okazję go zdobyć, pisząc przy tym historię. Bardzo się z tego cieszę - mówi Joanna Jędrzejczyk w rozmowie z Polsatem Sport.
Michał Bugno: Warto walczyć o marzenia do samego końca?
Joanna Jędrzejczyk: Oczywiście. Zawsze warto marzyć. Każdy może zrobić krok w tyłu, ale nigdy nie możemy się zatrzymywać, bo wtedy totalnie oddalimy się od marzeń i celów. Odkąd w listopadzie 2017 roku straciłam pas mistrzowski UFC, chciałam wrócić. Przegrana nie sprawiła, że chciałam zrezygnować. Przeciwnie - cały czas miałam ambicję, żeby odzyskać pas. Wiedziałam jednak, że muszę poczekać. Finalnie się to dzieje. 7 marca w Las Vegas po raz drugi zawalczę o tytuł mistrzowski wagi słomkowej. Byłam pierwszą Polką i Europejką, która zdobyła ten tytuł mistrzowski UFC, a teraz po raz drugi mam okazję go zdobyć, pisząc przy tym historię. Bardzo się z tego cieszę.
Weili Zhang to groźna i wszechstronna zawodniczka, która ma świetny rekord - 20 zwycięstw i tylko jedna przegrana. W dodatku w debiucie, sześć lat temu. Jak ją pokonać?
Chinka jest bardzo mocna. Jest mistrzynią wagi słomkowej UFC, która bezsprzecznie jest najlepszą organizacją MMA na świecie. Tyle, że rekordy nie walczą. Kiedy wychodzi się do oktagonu szanse na zwycięstwo wynoszą 50% na 50%. Myślę, że jej rekord został trochę naciągnięty w Chinach, choć niczego nie chcę jej ujmować. Prezentuje bardzo mocny boks. Wyrzuca obszerne ciosy, które mogą nokautować. Jest bardzo zwinna w kontrze, jeżeli chodzi o zapasy. Czeka mnie nie lada przeprawa - ciężkie treningi i ciężkie przygotowania. Muszę być w stuprocentowej dyspozycji. Muszę być świetnie przygotowana - fizycznie i psychicznie.
Trudno jest wejść na szczyt, a jeszcze trudniej jest się na nim utrzymać. Pytanie, jak to jest wchodzić na szczyt po raz drugi? Czy ostatnie dwa lata były dla ciebie bardzo trudną drogą?
Było ciężko, choć wyciągnęłam z tego lekcję. Pewne rzeczy musiały się wydarzyć. Jestem optymistką, ale jestem też realistką. Uważam, że wszystko w naszym życiu dzieje się z jakiegoś powodu. Niektóre wydarzenia są przykre, bolesne i trudne, ale trzeba z nich wyciągać lekcje. I to właśnie robię. Każdy dzień staram się wykorzystywać na maxa, jak tylko mogę. Śmiejąc się, czasami płacząc, ale ciągle się ucząc i idąc dalej.
W takim razie czego nauczyły cię ostatnie dwa lata?
Myślę, że cierpliwości. Nauczyłam się też, żeby nie wypuszczać szansy z rąk i żeby jeszcze bardziej otworzyć oczy. Nauczyłam się pozbywać toksycznych ludzi w swoim otoczeniu. I że o marzenia trzeba walczyć do końca.
Dzisiaj masz poczucie, że toksycznych ludzi już nie ma? Że wokół ciebie są sami przyjaciele?
Tak, to było bardzo bolesne. Przyjaciółmi mogę nazwać 3-4 osoby w moim życiu. Najwięcej straciłam ich, będąc na szczycie. Niektorzy ludzie nie umieli zrozumieć, co musiałam poświęcić, żeby się tam utrzymać. Dużo miłości i wsparcia dostałam dopiero, kiedy straciłam pas mistrzowski, bo ludzie przestali widzieć maszynę do wygrywania, a przede wszystkim człowieka. Zobaczyli normalną Joannę Jędrzejczyk, która też może upaść. Teraz muszę się wyzbyć złej energii, mieć silną głowę i czyste serducho. I tak właśnie jest w moim życiu. Dlatego jestem szczęśliwym człowiekiem. Na pewno przerwa od startów, którą miałam, wniosła wiele do mojego życia. Prywatnie, zawodowo, fizycznie i psychicznie. To było na plus.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze