Pindera: Na co możemy liczyć w Turnieju Czterech Skoczni?

Zimowe
Pindera: Na co możemy liczyć w Turnieju Czterech Skoczni?
Fot. PAP

Oprócz Kamila Stocha drugim Polakiem w finałowej serii niedzielnego konkursu w Engelbergu był tylko Stefan Hula. Tym samym zapewnił sobie udział w zbliżającym się wielkimi krokami Turnieju Czterech Skoczni. Czego spodziewać się po Biało-Czerwonych? Konkursy w Engelbergu niemal zawsze wskazują faworytów zbliżającej się niemiecko-austriackiej imprezy. O Kamila Stocha możemy być spokojni, o resztę raczej nie.

Dawno nie było tak, by w najlepszej „30” konkursu Pucharu Świata było tylko dwóch Polaków. Tym bardziej w Engelbergu, gdzie naszym skoczkom na ogół wiodło się jeśli nie bardzo dobrze, to całkiem dobrze.

 

W sobotę nastroje były znacznie lepsze, bo na najwyższym stopniu podium stanął Kamil Stoch, to jego pierwsze zwycięstwo w ty sezonie i dobry prognostyk przed Turniejem Czterech Skoczni. W drugim konkursie karty rozdawał wiatr, co przyniosło sporo zaskakujących rezultatów i upadek dotychczasowego lidera klasyfikacji generalnej PŚ, Austriaka Stefana Krafta. Na szczęście nic mu się nie stało, schodził ze skoczni o własnych siłach. Nowym liderem jest wielki dominator poprzedniego sezonu, Ryoyu Kobayashi, który wygrał niedzielne zawody.

 

Zwycięstwo  Japończyka, to jasny sygnał że będzie jednym z faworytów Turnieju Czterech Skoczni. Myślę, że Kraft jeśli nie poobijał się zbyt mocno, też będzie tam walczył o czołowe miejsca, tak jak jego koledzy z reprezentacji Austrii, którzy stanowią chyba najmocniejszą grupę w czołówce skoczków. Gdybym miał wskazać konkretne nazwiska, to oprócz Krafta wymieniłbym jeszcze Philippa Aschenwalda  (6. miejsce w PŚ) i Daniela Hubera (11 m).

 

Z Niemców na dziś najmocniejszy jest Karl Geiger ( 3 m), z Norwegów najwyżej  Daniel Andre Tande ( 5 m), ale jego ostatnie występy w Engelbergu nie wróżą sukcesów w TCS. Bardziej stawiałbym na Johanna Andre Forfanga i Roberta Johanssona, choć obaj są na razie poza pierwszą pucharową dziesiątką.

 

Myślę, że miłą niespodziankę słoweńskim kibicom skoków może sprawić były wielki mistrz, Peter Prevc. Nie sądzę, by wygrał cały turniej, ale będzie walczył o miejsce na podium w pojedynczych konkursach, podobnie jak Szwajcar Killian Peier, rewelacja minionego sezonu.

 

Polacy raczej nie powtórzą wyczynów  z sezonu 2016/1017, kiedy Stoch wygrał przed Piotrem Żyłą, a Maciej Kot zajął czwarte miejsce, choć tak naprawdę powinien być trzeci, gdyby nie pomyłka sędziów, którzy nie zauważyli wtedy błędu Daniela Andre Tande. Dziś Kot cieszy się, że jest w składzie na te zawody, podobnie jak Stefan Hula, ale eksplozji ich formy za tydzień raczej się nie spodziewam.

 

Co innego Żyła, Dawid Kubacki czy Jakub Wolny. Ten pierwszy jest nieobliczalny, co pokazał w pierwszej serii konkursu drużynowego w Klingenthal, wyprowadzając Polskę na pierwsze miejsce, którego nie oddała już do końca. Znakomicie wtedy skakali i Wolny i Kubacki, nieco bliżej Stoch, ale tyle, by starczyło do wygranej.

 

Kubackiego, aktualnego mistrza świata na mniejszej skoczni, z pewnością stać na znacznie lepsze skoki niż do tej pory. W Engelbergu miał słabsze chwile, miejmy tylko nadzieję, że szybko o nich zapomni, podobnie jak Żyła, Wolny i Kot.

 

W najlepszej formie przed Turniejem Czterech Skoczni wydaje się być trzykrotny mistrz olimpijski Kamil Stoch. On już wie jak to jest wygrywać ten prestiżowy turniej, więcej, on wie jak wygrywać w nim wszystkie konkursy. Teraz, gdy wreszcie stanął w tym sezonie na najwyższym stopniu podium, wygrywając pierwszy, sobotni konkurs w Engelbergu, z pewnością poczuł się pewniej.

 

Drobne zmiany w pozycji dojazdowej, nad którymi pracował od kilku miesięcy, wreszcie zaowocowały większymi szybkościami dojazdowymi i dobrymi skokami. Myślę, że on i nowy trener naszych skoczków, Michał Doleżal, odetchnęli z ulgą.

 

Teraz czas na znacznie ważniejszy sprawdzian. Tyle że Stoch nie musi nic udowadniać, wygrał wszystko co było do wygrania (oprócz MŚ w lotach) i może tylko poprawiać swoje rekordy. Po drugim konkursie w Engelbergu, w którym zajął „tylko” 9. miejsce powiedział, że było dobrze, ale zabrakło trochę tej pozytywnej energii, która pozwoliła mu latać znacznie dalej dzień wcześniej.

 

O Stocha w kontekście jego startu w Turnieju Czterech Skoczni nie ma potrzeby się martwić, z pewnością skoczy najlepiej jak potrafi. Ale o pozostałych już trochę tak, bo chyba nie są w najwyższej formie.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie