Rok 2020: Przegrywają Wilder i Łomaczenko, Kownacki mistrzem. Czy to możliwe?
Wielkie walki w wadze ciężkiej, trzecie starcie Alvareza z Gołowkinem i pojedynek Łomaczenki z Lopezem będą w tym roku budzić największe emocje. Polskich akcentów też nie zabraknie, 7 marca walczy Adam Kownacki. Czy może zostać mistrzem świata? Czy ktoś pokona Wildera? Co z walką z Joshuą? A może skończy się era Łomaczenki? Rok 2020 w boksie prognozuje Janusz Pindera.
A do tego są przecież jeszcze igrzyska w Tokio. Dla polskiego boksu to szczęśliwe miasto. W 1964 roku zdobyliśmy tam siedem medali, w tym trzy złote: Józefa Grudnia, Jerzego Kuleja i Mariana Kasprzyka. Niestety, dziś o takich sukcesach możemy tylko marzyć. Co więcej, nie ma żadnej pewności, że zobaczymy tam polskich pięściarzy, najpierw muszą wywalczyć prawo startu w turnieju olimpijskim. Ale bądźmy dobrej myśli. Mamy przecież Mateusza Masternaka, który zawiesił zawodową karierę, by spełnić swe młodzieńcze marzenia o olimpijskim medalu, jest zdolny Damian Durkacz kilku innych ambitnych chłopaków oraz grupa twardych pań, które również stać na skuteczną walkę o igrzyska.
Na zawodowych ringach też nie zabraknie polskich akcentów. Potwierdzono już, że 7. marca w Nowym Jorku wystąpi Adam Kownacki (20-0, 15 KO), czołowy pięściarz wagi ciężkiej. A 25 stycznia być może dojdzie do skutku, na razie przesunięta o tydzień, walka Michała Cieślaka (19-0, 13 KO) z Ilungą Makabu (26-2, 24 KO) z Demokratycznej Republiki Konga w Kinszasie, której stawką będzie pas mistrza świata organizacji WBC w wadze junior ciężkiej.
Sportowy świat będzie żył jednak innymi, jeszcze większymi walkami. Szalenie interesująca zrobiła się przecież rywalizacja w wadze ciężkiej. W minionym roku mieliśmy najpierw trzęsienie ziemi w Nowym Jorku i porażkę Anthony’ego Joshui (23-1, 21 KO) z niedocenianym Andy Ruizem Jr (33-2, 22 KO), by na jego zakończenie zobaczyć rewanż w Arabii Saudyjskiej i wygraną Brytyjczyka, który znów jest w posiadaniu trzech mistrzowskich pasów.
Nie zawodzi Deontay Wilder (42-0-1, 41 KO), który niczym elitarny snajper nokautuje swych rywali jednym „strzałem”, a Tyson Fury (29-0-1, 20 KO) wciąż prowokuje i daje wszystkim do zrozumienia, że 2020 będzie jego rokiem i to on zostanie raz jeszcze królem najcięższej kategorii.
Czy możliwe jest więc porażka Wildera, jakie szanse na mistrzowski tytuł ma Adam Kownacki, czy Teofimo Lopez (15-0, 12 KO), posiadacz pasa IBF w wadze lekkiej jest w stanie znokautować w kwietniu Wasyla Łomaczenkę (14-1, 10 KO), króla tej kategorii i zasłużyć na miano sprawcy sensacji roku?
Wszystko jest możliwe, choć myślę że Kownackiemu przyjdzie jeszcze trochę poczekać na mistrzowską szansę. W walce Łomaczenki z Lopezem też`nie przewiduję sensacji, moim zdaniem wygra w wielkim stylu Ukrainiec, ale może mieć w początkowej fazie tego ekscytującego pojedynku problemy.
A co do rewanżu Wildera z Furym, odpowiedź poznamy już wkrótce, do ich pojedynku dojdzie przecież 22 lutego w Las Vegas. W pierwszej walce był remis, ale Fury leżał dwa razy na deskach. Teraz zapowiada, że zniszczy Wildera, ale gdybym miał stawiać, postawiłbym jednak na Amerykanina. Wcześniej czy później namierzy „Króla Cyganów” i trafi go prawą. A jak trafi, to skończy, tyle że w przypadku tej walki realne są też inne scenariusze, dlatego oczekiwana jest z takim zainteresowaniem.
Możliwy jest też trzeci pojedynek tych pięściarzy, ale decyzja należeć będzie do przegranego. Jeśli zechce walczyć raz jeszcze, to kontrakt umożliwi mu takie rozwiązanie. A to oznacza, że Kownacki, który bardzo liczy na starcie o pas z Wilderem musi uzbroić się w cierpliwość. Nie będzie jednak skazany na bezczynność, 7 marca stoczy walkę w Nowym Jorku, być może z Dominickiem Breazeale’em (20-2, 18 KO). Ale rywal nie jest jeszcze potwierdzony.
Tak jak nie jest jeszcze potwierdzona walka Anthony’ego Joshui z Kubratem Pulewem (28-1, 14 KO), pierwszym w rankingu IBF. Mówi się jednak, że zostanie rozegrana w kwietniu w Anglii na jednym z tamtejszych stadionów. W tej sytuacji Ukraniec Ołeksandr Usyk (17-0, 13 KO), były król wagi junior ciężkiej, którego przymierzano do walki z Joshuą, zmierzyłby się z Dereckiem Chisorą (32-9, 23 KO) i to też byłoby ciekawe wydarzenie. A jest przecież jeszcze Dillian Whyte (27-1, 18 KO) kojarzony teraz z Andy Ruizem Jr, jest Aleksander Powietkin (35-2-1, 24 KO), Joseph Parker (26-2, 20 KO), nie mówiąc o sporej grupie młodych wilków w różnym wieku (Daniel Dubois, Joe Joyce, Efe Ajagba, Filip Hrgović, Tony Yoka), którzy też liczą na swoje szanse. Słowem rywalizacja w królewskiej kategorii robi się coraz ciekawsza, ale na superhit, jakim byłaby walka Joshua – Wilder przyjdzie nam czekać.
Dojdzie za to do trzeciego starcia Saula Alvareza (53-1-2, 36 KO) z Giennadijem Gołowkinem (40-1-1, 35 KO) w wadze średniej i wszystko wskazuje na to, że wrześniu 2020 roku. Wcześniej obaj stoczą po jedynym pojedynku, wiemy, że w kwietniu rywalem Kazacha, mistrza IBF będzie Kamil Szeremeta (21-0, 5 KO). A Meksykanin, tradycyjnie w maju, być może zaryzykuje starcie z jednym z mistrzów kategorii superśredniej, Billy Joe Saundersem (29-0, 14 KO) lub Callumem Smithem (27-0, 19 KO).
Ale to tylko wierzchołek bokserskiej góry lodowej. Właściwie w każdej z 17 kategorii wagowych szykują się w tym roku ciekawe porachunki. Zobaczymy z kim będzie walczył Terence Crawford, jeden z najlepszych bez podziału na wagi, z kim 41-letni Manny Pacquiao, czy odżyje pomysł jego rewanżu z Floydem Mayweatherem Jr, jak potoczy się kariera japońskiego „Potwora” czyli Naoyi Inoue, mistrza wagi koguciej, w jakiej formie po wypadku samochodowym będzie Errol Spence Jr, uważany za najlepszego w kategorii półśredniej.
Najważniejsze, że zawodowy boks trzyma się dobrze, znacznie lepiej niż chcieliby to widzieć jego przeciwnicy. A po igrzyskach w Tokio wzmocniony zostanie jeszcze kolejną falą młodych, zdolnych, którzy podpiszą zawodowe kontrakty w nadziei na wielkie walki, sławę i milionowe honoraria.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze