Były prezydent IAAF stanął przed sądem w Paryżu
W Paryżu rozpoczął się proces byłego prezydenta Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) Lamine Diacka, podejrzanego o korupcję i tuszowanie afer dopingowych. Razem z nim jest sądzony jego syn oraz cztery inne osoby.
86-letni Senegalczyk był pierwszym i jedynym dotąd szefem światowej lekkoatletyki spoza Europy. Kierował IAAF w latach 1999-2015. Grozi mu kara do 10 lat więzienia i wysoka grzywna.
W listopadzie 2015 roku, bezpośrednio po opublikowaniu raportu Międzynarodowej Agencji Dopingowej (WADA) na temat dopingu w Rosji, Diack został zatrzymany przez francuską prokuraturę pod zarzutem tuszowania pozytywnych wyników testów antydopingowych lekkoatletów z tego kraju. Według prokuratury przyłapani na dopingu sportowcy płacili za wyciszenie afery, aby móc kontynuować karierę, a w grę wchodziła łączna suma 3,45 mln euro.
W odrębnym śledztwie prokuratury Senegalczyk jest podejrzany o czerpanie korzyści przy wyborze gospodarzy igrzysk olimpijskich 2016 i 2020 roku (Rio de Janeiro i Tokio) oraz lekkoatletycznych mistrzostw świata w 2015 i 2019 (Pekin i Dauha).
Były szef IAAF przebywa od dłuższego czasu w areszcie domowym w Paryżu. Jego syn Papa Massata Diack, były dyrektor marketingowy IAAF, będzie sądzony zaocznie, ponieważ Senegal odmówił jego ekstradycji.
Proces ma potrwać dwa tygodnie.
Komentarze