Kowalski: Hiszpanię podzielił piłkarski Superpuchar
„Absurd”, „Wszystko jest na sprzedaż”, „Zwycięstwo pieniędzy nad sportem”, „To w czym uczestniczymy jest wstydem” „Rubiales zorganizował niegodny turniej” – to tylko kilka fragmentów z brzegu z hiszpańskich mediów podsumowujących ideę organizowania Superpucharu Hiszpanii w nowej formule.
Impreza po raz pierwszy odbyła się zimą, a nie po zakończeniu sezonu, pierwszy raz w Arabii Saudyjskiej. I pierwszy raz uczestniczyły w niej nie tylko mistrz (Barcelona) i zdobywca Pucharu Króla (Valencia), ale także dwa inne zespoły (Real Madryt i Atletico Madryt). Mało tego, tak się złożyło, że prawowite drużyny odpadły w półfinałach, a o główne trofeum walczyły drużyny z Madrytu, które w poprzednim sezonie nic nie zdobyły (Real wygrał w karnych).
„Brudna gra przeciwko historii, tradycji i prestiżowi” – grzmiał „Superdeporte”, dziennik sportowy z Walencji, której przedstawiciel został zdaniem miejscowych dziennikarzy, najbardziej poszkodowany. Bo nie dość, że impreza została przehandlowana (za trzy kolejne edycje federacja hiszpańska zgarnie 120 mln euro, a tylko połowa z tego trafi do klubów) to jeszcze krajowi, który nie przestrzega praw człowieka i wciąż stosuje segregację płci.
Szef piłkarskiego związku Luis Manuel Rubiales miał oczywiście i na to błyskawiczną odpowiedź, przypominając, że w kontrakcie zapewnił sobie, że kobiety po raz pierwszy mogły swobodnie wchodzić na stadion w Dżuddzie i zajmować dowolne miejsca (wcześniej od 2018 roku pozwalano siadać im tylko w wyznaczonych sektorach). Twierdził wręcz, że jego decyzja ma znaczące pozytywne konsekwencje, jeśli chodzi o wkład Hiszpanii dla zmian społecznych w Arabii Saudyjskiej, wprowadzenie równości kobiet i mężczyzn.
Prezydent Wspólnoty Madrytu Isabel Diaz Ayuso przybyła na stadion króla Abdullada, aby po finale wejść na boisko i osobiście pogratulować Sergio Ramosowi i spółce zdobytego trofeum. „El Pais” zachwycał się, że zrobiła to bez zakrywania twarzy, a pani prezydent „zaćwierkała" na Twitterze, że jest dumna, z kroku jaki wykonuje Arabia Saudyjska w kierunku równości.
„Arabowie zdają sobie sprawę, jak wiele do zrobienia mają w kwestii praw człowieka, ale Hiszpania wyciąga do nich rękę”- mówił ambasador Hiszpanii w Arabii Alvalo Ranzo i z rozbrajającą szczerością wyjaśniał clou całej sprawy: - „Ten kraj jest liderem w regionie, daje ogromne możliwości naszemu biznesowi. A organizowanie takich wydarzeń jak piłkarski Superpuchar to kapitalne do tego preludium”.
„Mieliśmy do wyboru, albo przestajemy grać o Superpuchar, albo szukamy nowego rozwiązania, wybraliśmy najkorzystniej. W Lidze Mistrzów też nie grają tylko mistrzowie” – w taki sposób Rubiales tłumaczył dlaczego postanowił, że mecz o hiszpańskie trofeum zorganizował 6,5 tysiąca kilometrów od Madrytu.
Julian Montoro, publicysta „Superdeporte”, kapitalnie skwitował powyższe wywody: - „Wiecie, co odpowie Rubiales, jeśli za jakiś czas arabscy szejkowie zaproponują, aby w meczu o Superpuchar Hiszpanii zagrały Manchester City i PSG? Zgodzi się, zapyta tylko wcześniej – za ile?”.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze