EHF Euro 2020: Polacy postawili się Szwedom, ale wrócą do kraju z niczym
Reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych wróci do kraju z trzema porażkami w bagażu w EHF Euro 2020. W trzecim i ostatnim spotkaniu fazy grupowej podopieczni Patryka Rombla przegrali z jednym z gospodarzy imprezy - Szwecją 26:28. Przez długi okres Polacy świetnie radzili sobie z jednym z faworytów turnieju, ale o zwycięstwie Szwedów zadecydował skuteczniejszy ostatni kwadrans.
Wcześniej reprezentacja Polski przegrała ze Słowenią oraz Szwajcarią i pożegnała się z mistrzostwami Europy. Do kolejnej fazy awansowali Szwedzi oraz Słoweńcy.
Polska - Szwecja 26:28 (13:14)
Szwecja: Andreas Palicka, Mikael Appelgren – Max Darj, Philip Henningsson 2, Jack Thurin 2, Jerry Tollbring 4, Daniel Pettersson 5, Simon Jeppsson, Lucas Pellas, Jim Gottfridsson 5, Linus Arnesson, Andreas Nilsson 5, Kim Ekdahl du Rietz 5, Valter Chrintz, Lukas Nilsson.
Polska: Adam Morawski, Mateusz Kornecki – Michał Olejniczak 1, Piotr Chrapkowski 1, Dawid Dawydzik 1, Krystian Bondzior, Rafał Przybylski 2, Maciej Gębala 3, Piotr Jarosiewicz, Arkadiusz Moryto 3, Kamil Syprzak 3, Maciej Pilitowski 1, Antoni Łangowski, Maciej Majdziński 2, Szymon Sićko 8, Jan Czuwara 1.
Był to zdecydowanie najlepszy mecz w wykonaniu podopiecznych trenera Patryka Rombla na mistrzostwach. Choć końcową ocenę zepsuł kilkuminutowy przestój w drugiej połowie, który zaważył o porażce. Tymczasem w 19. minucie kibice przecierali oczy ze zdumienia, gdyż po czterech golach z rzędu - dwóch Arkadiusza Moryty, po jednym 18-letniego Michała Olejniczaka i Szymona Sićki - Polska prowadziła 10:7.
Początek był wyrównany, wynik był "na styku", korzystny raz dla jednej raz dla drugiej strony. Biało-czerwoni grali jednak falami. Od stanu 10:7 przez następne prawie osiem minut nie zaliczyli trafienia, za to rywale zdobyli pięć kolejnych goli i w 26. min wygrywali 12:10. Jeszcze przed przerwą udało się Polakom wyrównać, ale ostatnie słowo należało do gospodarzy.
Podobać się mogła ambitna gra młodego Olejniczaka, który imponował zadziornością, ale popełniał też proste błędy, po których Polacy tracili piłkę. Poważnym mankamentem biało-czerwonych była nieskuteczna gra w przewadze i nie wykorzystanie kilku rzutów karnych.
Bardzo dobrze w polskiej bramce przez cały mecz spisywał się Adam Morawski. W miarę upływu czasu rozkręcał się Sićko, który rzucał niemal z każdej pozycji - obok atomowych strzałów zaprezentował też kilka nietypowych, które jednak nie zawsze znajdowały drogę do bramki. Spora w tym zasługa golkiperów i szczelnej obrony gospodarzy.
Po przerwie gra w wykonaniu Polaków mogła się podobać do 40. minuty. Od stanu 20:20 wicemistrzowie Europy Szwedzi powoli zaczęli budować przewagę. Morawski dwoił się i troił w bramce, ale jego koledzy w ataku zupełnie sobie nie radzili. W 48. min goście przegrywali już 21:26. Zespół "Trzech Koron" także dopadła strzelecka niemoc i prawie przez osiem minut nie potrafili zdobyć gola. Tylko dlatego na zakończenie występu w ME biało-czerwonym udało się zmniejszyć rozmiary porażki.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze