Mielewski: Mieliśmy dramat ze łzami na końcu. Ta drużyna musi wygrywać

Michał Bugno: Polskie siatkarki otarły się o finał turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w Tokio. W Apeldoorn rozegrały dramatyczny półfinał z Turcją, który ostatecznie przegrały 2:3. W czwartym secie, po pięciu niewykorzystanych piłkach meczowych, przegrały 31:33. To jeden z najbardziej dramatycznych meczów siatkarskich, które oglądałeś na żywo?

 

Jerzy Mielewski: Niestety tak. Wcześniej były dramatyczne mecze, ale zazwyczaj kończyły się dobrze dla nas, a tym razem mieliśmy dramat ze łzami na końcu. Założyliśmy się z Łukaszem Kadziewiczem, który obstawił wynik 3:1 dla Polek. My z Marcinem Lepą 3:2. I był zakład, co na obiad robi Łukasz, jak Polska wygra 3:2, a co my robimy z Marcinem dla Łukasza, jeśli będzie 3:1. Łukasz już widział to zwycięstwo 3:1 - mówił, że zacznie od przystawki z kalmarami i już nawet zaprosił wszystkich kolegów. Byliśmy przekonani, że mamy to.

 

Pięć piłek meczowych w czwartym secie musiało być dla was wyjątkowo emocjonujące.

 

Wyjątkowo. Wtedy była chwila naszej radości, bo liczyliśmy, że dalej uda się wygrać 3:2, ale tak się nie stało. Wielka szkoda, bo mecz finałowy Niemeck z Turczynkami pokazał, że ten półfinał był meczem o igrzyska. Niemki w finale pokonalibyśmy tak samo jak Turcja. Te piłki meczowe były na wagę awansu do turnieju olimpijskiego.

 

Wielka szkoda, ale czasu już nie cofniemy. Natomiast drużyna jest młoda i ma wielki potencjał.

 

Tak. Na końcu oczywiście będziemy patrzeć pozytywnie na cały ten sezon i na postęp naszej reprezentacji, ale wiem, że zawodniczkom tego nie wytłumaczysz. One sobie zdają sprawę, że mogą awansować na igrzyska za cztery lata, mogą zdobywać różne medale, ale tu i teraz miały szansę, że pojechać na igrzyska olimpijskie i sprawić sensację, bo tak byłby odebrany ten wynik w świecie. I one o tym wiedzą.

 

Czy ta drużyna rzeczywiście już teraz weszła do światowej czołówki?

 

Być może my wszyscy nie docenialiśmy tej drużyny. Być może ten zespół już teraz był gotowy, żeby awansować. Może Malwina Smarzek-Godek już jest w czołówce atakujących świata. Być może powinniśmy od niej więcej wymagać. Szkoda, że nie udało się awansować.

 

Drużyna powinna być dalej prowadzona przez trenera Jacka Nawrockiego?

 

To decyzja PZPS, który będzie oceniał grę kadry. Było duże zamieszanie związane z sytuacją w tej kadrze. I tak się cieszę, że zespół w turnieju wyglądał tak, jak wyglądał, bo tuż po buncie i wszystkich dyskusjach mogło się wydawać, że w tym zestawieniu, z tym szkoleniowcem, dziewczyny nie będą osiągać sukcesów. Bo tu musi być chemia. My na miejscu w Apeldoorn nie widzieliśmy oznak konfliktów i problemów. widzieliśmy zespół, który współpracuje z trenerem i jest normalnie prowadzony przez Jacka Nawrockiego. Widzieliśmy nawet trenera, który zaczął inaczej komunikować się z zawodniczkami i mediami. Przyjął maskę, bo brakowało mu trochę pewności siebie. I może brak pewności trenera przekonał nas, że to jeszcze nie jest ten czas. A w samym turnieju, kiedy Jacek Nawrocki się zmienił, być może było już za późno. Ale jest postęp. Trener Jacek Nawrocki długo trenuje reprezentację siatkarek, drużyna ma potencjał sportowy i w tej chwili zespołu nie trzeba już budować. Zespół jest. Trzeba zrobić tylko delikatne, punktowe zmiany w samej dwunastce lub czternastce i mamy drużynę, która musi wygrywać.

 

Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.

W kategorii "Komentator Sportowy" możecie oddać swój głos na Jerzego Mielewskiego. WIĘCEJ TUTAJ.

 

Możecie również głosować na inne gwiazdy telewizji Polsat. Więcej TUTAJ.

Przejdź na Polsatsport.pl