Zaczyna się bokserska wojna o Tokio. Ile szans będą mieli Polacy?
W przyszłym tygodniu w Sofii rozegrany zostanie jubileuszowy, 70. bokserski turniej „Strandżata” (21-25 stycznia) z udziałem kobiet i mężczyzn. Wezmą w nim udział obie olimpijskie reprezentacje Polski. Dla naszej kadry to początek ostrych przygotowań i poważany sprawdzian w walce o igrzyska. Pierwsze, olimpijskie kwalifikacje dla Europy już w marcu, w Londynie.
Do Sofii męska kadra pojedzie bezpośrednio ze zgrupowania na Ukrainie, gdzie pod okiem trenera Iwana Juszczenki formę szlifuje między innymi Mateusz Masternak, a nasze pięściarki pod wodzą Karoliny Michalczuk, jedynej mistrzyni świata w historii polskiego boksu olimpijskiego kobiet, po obozie w Zakopanem.
- Turniej w Sofii sporo wyjaśni, będziemy po nim znacznie mądrzejsi, uzyskamy odpowiedź na wiele pytań, choć z pewnością nie na wszystkie – mówi Paweł Pasiak, nowy szef wyszkolenia Polskiego Związku Bokserskiego. Warto przypomnieć, że Pasiak wcześniej był trenerem kadry kobiet, w 2014 na I Igrzyskach Europejskich w Baku trenowane przez niego panie zdobyły trzy medale.
- W Sofii zobaczymy w jakiej formie są Sandra Drabik i Natalia Rok (51 kg), Sandra Kruk i Kinga Szlachcic (57 kg), Aneta Rygielska (60 kg), Karolina Koszewska (69 kg) oraz Agata Kaczmarska (75) – informuje Pasiak, wyjaśniając przy okazji dlaczego nie ma w tym składzie Elżbiety Wójcik, brązowej medalistki ubiegłorocznych, II Igrzysk Europejskich w Mińsku, a kilka lat temu najlepszej juniorki na świecie.
- Wójcik doznała poważnej kontuzji podczas mistrzostw świata w Rosji, ma za sobą operację i na jej powrót do ringu musimy jeszcze trochę poczekać. Mam nadzieję, że zdąży na kwalifikacje, jeśli nie te europejskie w Londynie, to z pewnością na światowe, w maju, w Paryżu – twierdzi Pasiak.
I przypomina, że w Londynie najwięcej olimpijskich przepustek (po sześć) czeka na zawodniczki w wagach 51–57–60 kg. W kategorii 69 kg, gdzie mamy Karolinę Koszewską, złotą medalistkę II Igrzysk Europejskich jest ich pięć, co oznacza, że awans uzyskają półfinalistki i ta, która w ćwierćfinale przegra ze zwyciężczynią turnieju, a w wadze średniej (75 kg) najmniej, bo po cztery. Konieczny jest więc awans do półfinałów.
Później będzie jeszcze majowy turniej ostatniej szansy w Paryżu. Tam, jeśli nie powiedzie się jej w Londynie, najlepszą sytuację mieć będzie Sandra Drabik (pięć lub sześć miejsc). W trzech kolejnych wagach (57-60-69 kg) tych miejsc będzie trzy lub cztery, a w średniej tylko trzy.
Męską kadrę też czeka bardzo trudny sprawdzian w stolicy Bułgarii. W 1988 roku Andrzej Gołota pokonał tam w finałowej walce znakomitego Kubańczyka, Roberta Balado, a później zdobył na igrzyskach olimpijskich w Seulu brązowy medal. Kto wie, może jego młodsi koledzy pójdą tym śladem. Ostatnim Polakiem, który stał na olimpijskim podium, był w 1992 roku w Barcelonie Wojciech Bartnik, brązowy medalista w wadze półciężkiej. Najwyższy czas o nowe nazwiska.
Kandydatów jest kilku, między innymi Mateusz Masternak, który zawiesił zawodową karierę chcąc spróbować zrealizować marzenia sprzed lat i pojechać na igrzyska. Pierwszy krok na tej drodze Masternak już zrobił, wygrał mistrzostwa Polski w wadze 91 kg i teraz spróbuje swych sił podczas turnieju Strandżata. Ale w swojej wadze ma groźnego rywala, jest nim dużo młodszy Michał Soczyński, który choć przegrał finałowy pojedynek MP w Opolu z Masternakiem, to z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Szansę na dobry występ w Sofii mają jeszcze inni kadrowicze, chociażby Damian Durkacz (63 kg), czy jego wieki rywal Mateusz Polski, który chce poszukać olimpijskiej szansy w wyższej kategorii (69 kg). Jest w tym gronie Jarosław Iwanow, najlepszy w wadze 57 kg, są czołowi pięściarze wagi średniej (75 kg), Ryszard Lewicki i Bartosz Gołębiewski oraz półciężkiej (81 kg), Mateusz Goiński i Sebastian Wiktorzak. Broni nie składają też przedstawiciele kategorii plus 91 kg, Aleksander Stawirej i Oskar Safarian, aktualny mistrz Polski seniorów.
Turniej Strandżata, to dla nich spore wyzwanie, i nie każdy ten egzamin zda. A później będzie jeszcze trudniej, bo droga do Tokio najeżona jest przeciwnościami i pokonają ją tylko nieliczni. Już w marcu czeka ich kwalifikacyjny turniej w Londynie, a tam najwięcej, bo osiem olimpijskich paszportów będą mieć przedstawiciele kategorii 52 – 57 i 63 kg, co oznacza, że wystarczy zakwalifikować się do ćwierćfinału.
W wagach 69 – 75 – 81 kg olimpijski start zapewni sobie sześciu zawodników, czyli półfinaliści oraz ci dwaj, którzy przegrają w ćwierćfinale z finalistami, a w kat. 91 kg i plus 91 kg tylko czterech. Czyli np. Mateusz Masternak, jeśli dostanie taką szansę, musi w Londynie awansować do półfinału. A gdyby mu się nie powiodło, a trenerzy raz jeszcze postawili na niego, a nie np. na Soczyńskiego, to w maju, w turnieju światowym w Paryżu, w najcięższych wagach (91kg i plus 91 kg) przepustki do Tokio zapewnią sobie jeszcze trzej najlepsi pięściarze.
W wadze półciężkiej (81 kg) tych miejsc będzie trzy lub cztery (w zależności które wagi wybiorą sobie gospodarze Japończycy, a mają pięć kategorii do wyboru). W wagach od 52 kg do 75 kg czekać będą na uczestników turnieju w Paryżu cztery lub pieć kwalifikacji.
Wypada tylko mieć nadzieję, że nie zabraknie w tym gronie Polek i Polaków. Możliwości jest sporo, ale chętnych startu na igrzyskach jeszcze więcej.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze