Paryż-Roubaix: Dodatkowe 500 metrów bruku na trasie
Na trasie tegorocznego Paryż - Roubaix, najtrudniejszego klasyka w kolarskim kalendarzu, zwanego "Piekłem Północy", znajdzie się dodatkowe 500 metrów odcinków bruku - poinformowali organizatorzy. Wyścig liczący w sumie 258 km odbędzie się 12 kwietnia.
Nowy odcinek znajduje się w pierwszej sekwencji brukowanych sektorów w okolicach Troisvilles na północy Francji. - Naszą ideą jest, by z roku na rok prowadzić wyścig po wszystkich odcinkach bruku, jakie istnieją w regionie Cambresis - przekazał dyrektor imprezy, były kolarz Thierry Gouvenou.
Z tego powodu trasa wyścigu w 2020 roku skręci bardziej na wschód w porównaniu z poprzednimi edycjami i poprowadzi do osady Buat. W konsekwencji zmieni się miejsce pierwszej strefy bufetu na trasie, tradycyjnie wytyczanej w okolicach Solesmes. - W tym roku na 258-kilometrowej trasie będzie łącznie 55 km bruku - doprecyzował Gouvenou. Ubiegłoroczna edycja, w której triumfował Belg Philippe Gilbert, liczyła 257,5 km.
Paryż-Roubaix nie bez powodu jest nazywany "Piekłem Północy". Na trasie z Compiegne do Roubaix jest kilkadziesiąt odcinków "kocich łbów" w miasteczkach i wśród polnych dróg północno-wschodniej Francji. Zawodnicy startują na specjalnych rowerach z mniej sztywną ramą, ze wzmocnionymi łańcuchami i kołami, z niedopompowanymi oponami. Smarują się specjalnymi maściami chroniącymi przy upadkach. Gdy pada, a wiosną deszcz często towarzyszy kolarzom, dojeżdżają do mety potwornie umorusani. Finisz znajduje się na betonowym torze kolarskim w Roubaix, miasteczku na granicy Francji z Belgią.
Koszmarem Paryż-Roubaix są defekty. Zawodnicy modlą się, by ich uniknąć, ponieważ np. wymiana koła na wąziutkich drogach, gdzie wozy techniczne mają ogromne problemy z wyprzedzaniem, może zabrać sporo czasu. Awaria sprzętu przeważnie eliminuje z wyścigu.
Komentarze