Liczik: Makabu cierpi i atakuje
- On lubi wywierać presję. Cierpi i idzie do przodu, ale ma luki, które będziemy chcieli wykorzystać - powiedział trener Michała Cieślaka (19-0, 13 KO) Andrzej Liczik przed piątkową walką z Ilungą Makabu (26-2, 24 KO) o mistrzostwo świata WBC w wadze junior ciężkiej.
Janusz Pindera: Bał się Pan, że do tej walki nie dojdzie? Wszystko przecież stało na głowie od samego początku…
Andrzej Liczik: Nie, cały czas wierzyłem, że się uda, choć faktycznie były powody, by w to przedsięwzięcie zwątpić. Cały czas głowiłem się tylko jak utrzymać formę Michała, bo przecież te nasze przygotowania nie miały końca. Na dobrą sprawę zaczęły się pod koniec września.
Pod koniec ubiegłego roku polecieliście na 5 tygodni do Nowego Jorku, by solidnie przygotować się do walki z Albańczykiem Nurim Seferim, która była zaplanowana na 20 grudnia. Były tam liczne sparingi, jak one wyglądały?
To było tak dawno, że nie pamiętam. Oczywiście żartuję, były lepsze i gorsze, ale na ogół Michał bardzo wyraźnie przeważał w tych sparingach. Po prostu rozgniatał sparingpartnerów, rozpierała go energia. Mówiąc krótko, łapał wielką formę.
No i nagle okazuje się, że walki z Seferim nie będzie, bo pojawiła się propozycja pojedynku z Ilungą Makabu w Kinszasie. Termin (18 stycznia) pojedynku w Demokratycznej Republice Konga wykluczał występ w Nowym Dworze…
Zgoda, ale takich propozycji się nie odrzuca. Na walkę o mistrzostwo świata czasami czeka się całe życie, a nie każdemu jest dane w takim wydarzeniu uczestniczyć. Oczywiście wolałbym, że taka walka była w Polsce, czy w na neutralnym terenie, bo Kinszasa to miejsce egzotyczne, ale pas WBC przyciągał jak magnes.
Pojechaliście więc na zgrupowanie do Krynicy Górskiej. Był okres świąteczny, domyślam się, że o sparingpartnerów w takim okresie nie jest łatwo…
Dodajmy do tego, że przy tym leworęcznych, przypominających warunkami i stylem Ilungę Makabu. Misja praktycznie niewykonalna, ale jakoś sobie radziliśmy. Był Amerykanin i Chorwat, Michał Cieślak ciężko pracował i co najważniejsze widziałem, że żadne przeciwności związane z walką, takie jak kolejne zmiany terminów, nie są go w stanie zatrzymać w dążeniu do celu. Warto jeszcze przypomnieć, że przed wyjazdem do Krynicy mieliśmy jeszcze kilka sparingów w Warszawie z Arturem Szpilką, za co mu serdecznie dziękujemy, bo to dla nas, w tamtym okresie, było bardzo ważne.
Z tego co wiem, niewiele jednak brakowało do rezygnacji z tego wyjazdu. Promotor Tomasz Babiloński miał już tego wszystkiego dość. Ale Michał Cieślak, Pan i współpromotor Zbigniew Ratyński nie myśleliście odpuszczać…
Tak było, jak tylko chciałem po konsultacjach z moimi znajomymi, którzy mieli za sobą doświadczenia walki w tamtych regionach, wylecieć w ostatniej chwili. Czyli w środę, ale dostaliśmy bilety na wtorek. A ponoć najgorszy jest trzeci dzień pobytu, który wypada w piątek. Mam nadzieję, że to się nie sprawdzi w przypadku Michała.
Czego Pan się jeszcze obawia?
Tak naprawdę wszystkiego, bo to co nas czeka, to jedna wielka niewiadoma. Nie wiem jak upał i wilgotność wpłynie na formę Michała, w jakich warunkach spędzimy tam czas poprzedzający walkę. Jedzenie i wodę mamy swoje, nie będziemy ryzykować jakiegoś zatrucia.
Co Pan sądzi o Ilundze Makabu?
Lubi wywierać presję. Cierpi i idzie do przodu, ale ma luki, które będziemy chcieli wykorzystać. Makabu bazuje na nieprzewidywalnym stylu, boks który prezentuje nie jest standardowy. Przy tym mocno bije, potrafi przyjąć, no i jest leworęczny. Myślę, że będzie bardzo dobrze przygotowany, ale on też trenował do tej walki w Europie, konkretnie w Rumunii. Tyle że dla niego zmiana klimatu nie będzie kłopotem. On się przecież tam urodził.
To nie wszystko, walka ma zostać rozegrana na stadionie, kibice też nie będą dla was przyjaźni. Cieślak udźwignie to psychicznie?
Nikt tego nie wie, ale mam nadzieję, że da radę. Biorąc ten pojedynek wiedzieliśmy przecież, że to nie będzie droga usłana różami, choć nie przypuszczałem, że tak to będzie wyglądało. Nagrodą jest jednak pas mistrza świata. Po ten zielony pas WBC tam jedziemy. W moim odczuciu Michał Cieślak jest przygotowany fizycznie i mentalnie, by go zdobyć, ale jak będzie zobaczymy w piątek przed północą. To jest boks, lecz jedno jest pewne: Ilunga Makabu musi być gotowy na wojnę. Cieślak nie wyjdzie do ringu przegrać.
Transmisja gali z walką Cieślak - Makabu w systemie PPV.
Przejdź na Polsatsport.pl