PGNiG Superliga: PGE VIVE Kielce rozbiło Orlen Wisłę Płock
PGE VIVE Kielce pokonało Orlen Wisłę Płock 29:20 (15:7) w meczu na szczycie PGNiG Superligi piłkarzy ręcznych. Kielczanie objęli prowadzenie w tabeli. - Wszystko u nas zafunkcjonowało od obrony po atak – mówił po meczu rozgrywający kielczan Alex Dujshebaev. To pierwsza w tym sezonie porażka zespołu z Płocka. Obie drużyny mają po 20 kolejkach po 57 punktów, ale kielczanie są liderem dzięki korzystniejszemu bilansowi bramek w bezpośrednich meczach. W pierwszej rundzie Wisła wygrała z VIVE 27:26).
To był jednostronny mecz. W Hali Legionów „Nafciarze” nie mieli nic do powiedzenia, już do przerwy przegrywając ośmioma bramkami (7:15).
- Super mecz zagrała cała drużyna. Każdy z nas dołożył swoja cegiełkę do końcowego sukcesu – ocenił Dujshebaev.
- VIVE zagrało bardzo dobre spotkanie, a my bardzo złe. Rywale zniszczyli nas kontratakami, świetnie bronił też Andreas Wolff – komplementował zwycięzców trener „Nafciarzy” Xavier Sabate. Podobnego zdania był też prawoskrzydłowy Wisły Michał Daszek.
- Nie zagraliśmy swojej piłki ręcznej. Zespół z Kielc zagrał bardzo dobrze, ale można było się tego spodziewać. Nam zabrakło lepszej gry w obronie. Pogrążył nas atak pozycyjny, a rywale zabili nas kontrami – nie ukrywał reprezentant kraju.
Różnicę zrobili też bramkarze. Adam Morawski zanim został zmieniony nie odbił żadnego z 11 rzutów kielczan. Jednym z najlepszych zawodników w zespole mistrza Polski był natomiast Wolff, który bronił z ponad 40-procentową skutecznością.
- Andy jak zwykle miał swój dzień. Wiedzieliśmy, że możemy na niego liczyć. Dzięki jego świetnym interwencjom mogliśmy wyprowadzać groźne i skuteczne kontry – chwalił niemieckiego bramkarza rozgrywający VIVE Władysław Kulesz.
Oba zespoły przystąpiły do kolejnej odsłony „świętej wojny” osłabione. W szeregach VIVE zabrakło kontuzjowanego już od dłuższego czasu Tomasza Gębali oraz Krzysztofa Lijewskiego, Angela Fernandeza Pereza i Igora Karacica. Z powodu limitu zawodników spoza Unii Europejskiej nie wystąpił również Doruk Pehlivan. Rywale musieli sobie radzić bez Lovro Mihica, Przemysława Krajewskiego, Ondreja Zdrahali i zawieszonego na dwa mecze Renato Sulica. Po kieleckim zespole nie było widać braków kadrowych, ale po drużynie z Płocka już tak.
- Kielczanie po tym względem są fenomenalni. Drugiego takiego zespołu nie znajdziemy w całej Europie. Na wiele meczów polskiej ekstraklasy jeżdżą w jedenastu, dwunastu, a wszyscy wiemy jak te spotkania w ich wykonaniu wyglądają i jakimi wynikami się kończą – nie krył słów uznania pod adresem zespołu z Kielc Daszek.
Tak jednostronnego meczu między dwiema najlepszymi polskimi drużynami w Kielcach nie oglądano już dawno. Podobnego zdania był też selekcjoner reprezentacji Polski Patryk Rombel.
- Faktycznie dystans między tymi zespołami był spory, ale wynikało to przede wszystkim ze świetnej postawy drużyny z Kielc, bo podczas ostatnich "świętych wojen" aż takiej różnicy nie było – przyznał szkoleniowiec.
Radosne nastroje w zespole gospodarzy tonował Tałant Dujszebajew.
- Jesteśmy zadowoleni, że wygraliśmy, ale nie chciałbym, aby była tutaj wielka euforia. To tylko jeden mecz. Podobnie było w październiku, kiedy przegraliśmy jedną bramką. Musimy walczyć dalej. Musimy twardo stąpać po ziemi – zaznaczył kirgiski szkoleniowiec.
PGE VIVE Kielce – Orlen Wisła Płock 29:20 (15:7)
Najwięcej bramek: dla PGE VIVE – Arkadiusz Moryto 7, Władysław Kulesz 4, Mateusz Jachlewski 4, Julen Aginagalde 4, Blaz Janc 3, dla Wisły - Igor Żabic 6, Ziga Mlakar 4, Konstantin Igropulo 3, Philip Stenmalm 2.
WYNIKI, TERMINARZ I TABELA PGNIG SUPERLIGI
Przejdź na Polsatsport.pl