Gronek: Najważniejsze, że nie spanikowaliśmy
Koszykarze beniaminka Enei Astorii Bydgoszcz sprawili sensację pokonując w Zielonej Górze Stelmet Enea BC 113:107, który w lidze odniósł 15. zwycięstw z rzędu. - Najważniejsze, że nie spanikowaliśmy i nie ulegliśmy presji rywali- powiedział trener Astorii Artur Gronek.
Zielonogórzanie po raz pierwszy w sezonie przegrali na własnym parkiecie w Energa Basket Lidze. Mieli lepszy procent rzutów za dwa punkty (70,7) od rywali (60,4) i trafili o jeden więcej rzut za trzy punkty (12), ale nie potrafili zatrzymać liderów ekipy z Bydgoszczy - tercetu Amerykanów: Krisa Clyburna (jego brat występuje w zespole mistrza Euroligi CSKA Moskwa), A.J. Waltona i Adama Kempa. Ten pierwszy uzyskał 35 pkt, miał osiem zbiórek i trzy asysty, drugi 20 pkt, siedem asyst i trzy zbiórki, a ostatni zaliczył double-double - 14 pkt i 10 zbiórek.
- Wracamy szczęśliwi do Bydgoszczy. Choć to wygrana ponad plan, to nie zamieniłbym jej na żadne zwycięstwo z drużynami z naszego rejonu tabeli. Wygraliśmy z liderem i dodatkowo w Zielonej Górze. Już w ostatnim meczu z Anwilem we Włocławku byliśmy blisko sukcesu (Anwil wygrał 76:70), więc teraz dostaliśmy to, co nam się należało. Chciałbym dwie wygrane, ale jeśli muszę wybierać, to wolę to w Zielonej Górze. To dla mnie podwójna radość - powiedział Gronek, który w 2017 r., jako najmłodszy trener w ekstraklasie (miał wówczas 32 lata), zdobył mistrzostwo Polski właśnie ze Stelmetem Enea.
Zaskakujące w przebiegu meczu było to, że Enea, mająca w składzie mniej doświadczonych zawodników niż Stelmet, zagrała lepiej w końcówce, gdy ważyły się losy spotkania. Remis był po raz ostatni w 26. minucie (69:69), a potem minimalną przewagę uzyskał zespół trenera Artura Gronka. Po akcjach zespołowych kończonych punktami przez liderów Astorii przyjezdni osiągnęli w czwartej kwarcie aż 10 punktów przewagi w 35. minucie po rzucie Clyburna zza linii 6,75 m (101:91). Tej przewagi drużyny znad Brdy gospodarze nie byli już w stanie zniwelować.
- To było podobne spotkanie jak w Bydgoszczy, ale tym razem nie spanikowaliśmy przy prowadzeniu czteroma punktami w końcówce. Nie daliśmy rzucić rywalom za trzy punkty i zachowaliśmy przewagę na dwa posiadania piłki do końca meczu. Mentalnie i fizycznie nie ulegliśmy presji bardziej doświadczonego rywala, który gra taktyczną, mocną koszykówkę. Kluczowa dla wygranej byłą agresywność w walce pod tablicami - dodał szkoleniowiec.
Stelmet goryczy porażki doznał po raz ostatni w ekstraklasie 11 października 2019 r., gdy uległ Polskiemu Cukrowi w Toruniu (82:92). W Bydgoszczy w pierwszym spotkaniu zielonogórzanie pokonali zawodników trenera Gronka 110:99.
Zdaniem szkoleniowca Astorii rewanż za porażkę we własnej hali i wygrana z liderem da jego ekipie więcej pewności. - Myślę, że teraz moi zawodnicy będą mogli poczuć więcej pewności siebie. Każde zwycięstwo obraca się w dobrą stronę, ale takie szczególnie. Co prawda czeka nas teraz dłuższa przerwa w rozgrywkach (w następnym tygodniu odbędzie się finał Pucharu Polski, a potem mecze eliminacji mistrzostw Europy 2021 - PAP), ale na pewno ten sukces +zbuduje+ drużynę. Mam nadzieję, że wpłynie także na zmniejszenie presji w spotkaniach przed własną publicznością, gdzie chcemy wygrywać jak najczęściej, by dawać radość kibicom - podkreślił.
Stelmet z bilansem 16-3 zajmuje pierwsze miejsce w tabeli, a Astoria zajmuje 11. lokatę (bilans 8-11) i lepiej radzi sobie na wyjazdach (5-4) niż w domu (3-7).