Emocjonalny wywiad Niedzielskiego. "Zwycięstwo dedykuję zmarłym przyjaciołom"
- Tę walkę chciałbym zadedykować dwóm osobom, które są bliskie mojemu sercu "Szajsiemu" i "Dicksonowi". W ciągu ostatniego pół roku straciłem dwóch przyjaciół - sparingparnterów. Brawa dla nich! To m.in. dzięki nim wygrałem ten pojedynek. Już ich nie ma, ale od lat pomagali mi w przygotowaniach do każdej walki - powiedział Piotr Niedzielski po tym, jak pokonał Marcosa Viniciusa Schmitza przez poddanie (duszenie gilotynowe) w walce na gali Babilon MMA 12.
Maciej Turski: To nie jest łatwa chwila dla waszej zapaśniczej poznańskiej rodziny, a jednak udało ci się bardzo spokojnie poprowadzić ten pojedynek.
Piotr Niedzielski: Tę walkę chciałbym zadedykować dwóm osobom, które są bliskie mojemu sercu "Szajsiemu" i "Dicksonowi". W ciągu ostatniego pół roku straciłem dwóch przyjaciół - sparingparnterów. Brawa dla nich! To m.in. dzięki nim wygrałem ten pojedynek. Od jedenastego roku życia znałem tych chłopaków. Już ich nie ma, ale od lat pomagali mi w przygotowaniach do każdej walki. Myślę, że to zwycięstwo jest między innymi ich zasługą. Bardzo mi przykro. Mega ubolewam na tym, że już ich nie ma na tym świecie.
Łamiący się głos. Ogromne wzruszenie. Ogromne brawa dla Piotra Niedzielskiego, że w tak trudnych chwilach udało mu się zadedykować ten pojedynek swoim kolegom. Ten pojedynek miał dwa oblicza. Na początku kontrolę przejął Marcos Schmitz, ale później udało się odwrócić te losy. Na początek w stójce, a później przenosząc walkę do parteru i kończąc skutecznie właśnie w parterze.
Tak, niestety Marcos mnie obalił, ale też nie chciałem za wszelką cenę od razu wstawać i się pompować. Myślę, że to też jest kwestia doświadczenia. Pouderzał trochę. Dwa razy trafił. Kontrolowałem te ciosy, mocno nie dostałem w parterze. Jak widać, wyczekałem moment. Trafiłem raz i drugi, on rzucił się pod nogi. Myślałem o gilotynie albo o anakondzie, ale zostawił głowę, a mi udało się skończyć walkę przed czasem.
A poczułeś ten cios w stójce? Poczułeś, że doszedł ten lewy sierpowy? Bo Marcos Schmitz zamarkował prawy prosty. Ty później błyskawicznie wystrzeliłeś i wydaje się, że to był początek końca. Wydaje się, że to była ta akcja, która spowodowała, że po chwili udało się skutecznie zakończyć rywalizację w parterze?
Widzieliście jak on wygląda. Niby mały, a jednak duży "bolidzik". Widać, że to silny chłop. Jasne, że czułem jego uderzenie, ale to są małe rękawiczki. Trudno nie czuć tych ciosów. Jak widać, udało mi się wygrać.
Kolejna wygrana w organizacji Babilon MMA. Kolejne zwycięstwo w Twoim rekordzie - siódme z rzędu. Idziemy chyba po ten pas i o to chyba apelujemy do organizatora Tomka Babilońskiego. Trzeba, bo się należy. Po prostu się należy.
Myślę, że to jest mój czas. Jak na razie mam życiową formę. Mam passę siedmiu zwycięstw z rzędu i zamierzam podtrzymać ją jak najdłużej. I to już nie moja kwestia, czy dostanę walkę o pas, czy nie. Trenuję z mistrzami, chcę zostać mistrzem. Chcę tego pasa!
Przejdź na Polsatsport.pl